Podczas PAX West 2022 na panelu Q&A Matt Booty, szef Microsoft Studios, miał okazję podzielić się jednym ze swoich branżowych marzeń. Jak tłumaczył, gry stają się coraz bardziej złożone, a działy QA – Quality Assurance – mają problem z nadążaniem za tym rozwojem.
Kiedy myślisz o grach, jedną z największych różnic między grą a czymś takim jak film jest to, że gdy pracujemy nad filmem i przyjdziesz powiedzieć „hej, to zakończenie trzeba trochę zewrzeć, wyedytujmy to, wytnijmy tę scenę”, to zwykle nie psuje to niczego na początku filmu. Ale w grze możesz być gotowy do premiery, a tu projektant mówi „mam taką małą funkcjonalność, chcę zmienić kolor tej jednej rzeczy” i nagle coś się psuje i pierwsze dziesięć minut gry nie działa.
Dodał, że w takim przypadku każda nowość w grze wymaga dokładnego testowania wszystkich rzeczy od początku do końca. Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji i nauczania maszynowego, z obecnym renesansem sztuki generowanej przez AI, marzeniem Matta Booty’ego jest bot SI, który mógłby testować grę.
Ponieważ chciałbym odpalić 10,000 instancji gry w chmurze, żeby działało 10,000 kopii gry na raz, uruchomić bota, żeby przez całą noc testował grę, a rano otrzymalibyśmy raport. To byłoby rewolucyjne.
Trochę mnie to śmieszy, jak ludzie mówią „gra została wydana we wtorek, ale jeszcze w sobotę wieczorem naprawiano bugi” – kiedy testowanie i inne rzeczy konieczne do wydania gry zajmują całe miesiące.
Szansa, czy zagrożenie dla QA?
Temat wydaje się być dość drażliwy w branży. Automatyzacja procesów testowania i przerzucenie tej odpowiedzialności na sztuczną inteligencję prawdopodobnie spowodowałaby masowe redukcje etatów i zwolnienia. W obliczu dążenia pracowników QA do jednoczenia się w związkach zawodowych można było się spodziewać, że niektóre wydawnictwa będą rozważały alternatywę.
Niemniej powyższa wypowiedź wydaje mi się kontrowersyjna zwłaszcza w obliczu kwietniowego ogłoszenia ze strony Activision Blizzard. Wszyscy pracownicy QA stacjonowani w Stanach Zjednoczonych otrzymają umowy na pełen etat i ustaloną stawkę minimalną na poziomie $20/h. A próba przejęcia Acti-Blizz przez Microsoft to jeden z najgłośniejszych newsów ostatnich miesięcy. To prawda, że testowanie gier jest niesamowicie skomplikowanym i niewdzięcznym zadaniem. Nawet najpilniejszy zespół QA pracujący na najwyższych obrotach nie jest w stanie wyłapać wszystkich błędów. Smutna prawda jest taka, że to im nierzadko dostaje się w przypadku głośniejszych wpadek. Rzecz jasna, zatrudnienie większej liczby testerów i poprawa ich warunków pracy byłoby drogie, ale mogłoby zaowocować zmianami na lepsze.
Możliwe jednak, że zaangażowanie SI do testowania mogłoby mieć także i pozytywne skutki. Poprzez oddelegowanie bardziej mozolnych zadań botom ludzcy testerzy mogliby skupić się na innych aspektach testowania. Choćby takich, z którymi sztuczna inteligencja nie potrafiłaby sobie poradzić. Dzięki temu można by zmniejszyć presję na pracownikach jednocześnie redukując w dużej mierze potrzebę crunchu.
Na tę chwilę jednak QA w wykonaniu AI pozostaje w sferze marzeń Matta Booty’ego.