Mocno liczyłem, że Anthem dostanie drugą szansę. W końcu mieliśmy już takie przypadki, gdzie pierwotna wersja gry nie spełniła oczekiwań, ale włożono w nią tyle pracy, że ostatecznie stała się hitem. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to Final Fantasy XIV, potem Rainbow Six Siege, ale ogólnie przykładów jest więcej. Od dawna mówiło się, że „Next” jest w produkcji, ale wczoraj klamka zapadła. Ludzie odpowiedzialni za odrodzenie tytułu przechodzą do zespołu pracującego nad Dragon Age 4. Sam Anthem nie zostanie od razu wyłączony, ale na aktualizacje nie ma co liczyć.
Gracze nie dali Anthem prawdziwej szansy
Od premiery miałem wrażenie, że ludzie szybko skreślili nową markę BioWare. Jedni z niechęci do wydawcy, drudzy w ramach zemsty za mało udanego Mass Effecta, a inni zrazili się po dość słabej becie. Mało kto jednak przeszedł kampanię, poświęcił czas na poznanie świata i zanurzenie się w to, co oferowała gra. Czułem, że tutaj byłem w mniejszości. Mnie jednak Anthem urzekł. W żadnej produkcji nie zrobiono tak dobrze systemu latania, wizualnie potrafiła zachwycić, a walki, choć po czasie wtórne, dawały niezłego kopa adrenaliny.
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że produkcja ma swoje wady. Z początku często wyrzucała z serwera, optymalizacja na PC nie była jej mocną stroną, a sam End Game okazał się małym rozczarowaniem. Deweloper dodał trochę nowych rzeczy, poprawił pewne elementy, ale to nadal było za mało. Twórcy zdawali sobie z tego sprawę, stąd też pomysł na większe zmiany w postaci projektu „Next” dla Anthem. Zapowiadało się naprawdę dobrze, wielka szkoda, że nic z tego nie będzie.
Zmarnowany potencjał
Anthem stanie się dla mnie symbolem „straconej szansy”. Coś, w co mogliby grać fani przez lata, zmieniło się w branżowy żart. Tytuł przeszedł piekło deweloperskie i brakowało mu kogoś z wizją, którą zarazi wszystkich. Nieodpowiedni silnik i brak wytyczonej ścieżki rozwoju to tylko krople w morzu potrzeb. Nie zmienia to jednak faktu, że fundamenty były solidne. Gdyby udało się wokół nich wybudować odpowiednie komponenty, to pewnie dziś pisałbym o kolejnym dodatku, sezonie i świetnej sprzedaży. Tak się niestety nie stało.
Choć przeszedłem grę dwa razy, to w ramach pożegnania chyba jeszcze raz wrócę do świata stworzonego przez BioWare. Ciągle czuję pewien niedosyt, brak spełnienia. Może wbicie platynowego trofeum to zmieni? W końcu uwielbiałem latać bez celu i eliminować kolejne fale wrogów. Ten ostatni raz pozwoli mi zachować miłe wspomnienia, a jednocześnie da podstawę, aby w pełni rozstać się z marką. Nie tak to miało wyglądać, ale rzeczywistość okazała się inna i nic na to nie poradzę.
Jeżeli znajdziecie kilka godzin, dajcie Anthem szansę
Tytuł można nabyć za grosze, a sama kampania powinna Wam dać sporo zabawy. Nie będzie idealnie, ale może zobaczycie to, co ja i zrozumiecie, czemu Anthem tak bardzo przypadł mi do gustu. Niczego nie gwarantuję, ale jeżeli mi się udało, to czemu nie Wam? Nie patrzcie na to, jak na grę BioWare, którą wydało EA, tylko jak na zwykłą produkcję. Podejdźcie to niej na chłodno, bez oczekiwań i zbędnego bagażu branży. Wtedy na pewno zabierze Wam kilka godzin z życia, których nie będziecie żałować.