Antstream Arcade – czym jest Netflix dla gier retro?

Antstream - grafika główna

Przygoda z grami retro nie należy do najtańszych. Przynajmniej jeżeli chcemy rozpoczynać ją w sposób stuprocentowo legalny, bo mimo wszystko emulatory i pobierane z sieci ROM-y to szara strefa, nawet jeśli mowa o nigdzie niedostępnych grach sprzed kilku dekad. Game Pass zrewolucjonizował na szczęście (choć pod niektórymi względami również na nieszczęście) branżę, co w połączeniu z dynamicznym rozwojem streamingu poskutkowało się pojawieniem zupełnie nowego, a przy okazji przystępnego sposobu dystrybucji. Jaki ma to związek z retro przygodami? Otóż Antstream to taki Game Pass, choć może raczej Netflix dla starych gier.

Gdzie?

Platforma ta pojawiła się na rynku jeszcze w 2019 roku. Początkowo dostęp do niej uzyskać można było wyłącznie poprzez komputery PC i Mac, telefonach z Androidem, a także telewizorach z systemami Samsung TV, Android TV oraz Fire TV. W zeszłym roku Antstream przeprowadził ekspansję na urządzenia mobilne Apple i sprzętach Xboxa, a teraz zadebiutował również na konsolach PlayStation, na których zresztą miałem przyjemność usługę tę testować. Warto przy okazji odnotować, że dostęp do Antstream w przyszłym roku uzyskają również użytkownicy Switcha.

Antstream - gry
Gier w bibliotece Antstream jest mnóstwo i każdy powinien znaleźć coś dla siebie.

Co?

Kończąc tę krótką lekcję historii, wyjaśnijmy sobie, czym ten Antstream w ogóle jest. Pojawienie się w pierwszym akapicie słów Game Pass i Netflix powinno Was już naprowadzić na odpowiedni trop. To platforma streamingowa dedydkowana grom retro, mieszcząca w swojej bibliotece ponad 1300 gier (przynajmniej według zapewnień twórców, bo sam ich wszystkich nie liczyłem) wydanych na takich platformach jak Amiga, Amstrad, Atari 8-Bit, Atari 2600, Atari 5200, Atari 7800, Atari Lynx, Commodore 64, DOS, Sega Genesis, MSX, MSX 2, NES, SNES, Game Boy, PlayStation, ZX Spectrum, a także automaty. Jest tego trochę, aczkolwiek ich reprezentacja bywa drastycznie różna. Najliczniejsze produkcje automatowe zamykają się na 295 tytułach, C64 oferuje ich 294, ale już MSX 2 i Atari 5200 otrzymały zaledwie po jednej grze. W Metal Gear zatem nie pogracie, musi zadowolić Was Dim X.

Wciąż jednak pośród tych setek gier nietrudno odnaleźć masę absolutnych hitów. Mamy chociażby wszędobylskiego Pac-Mana, Adventure, Galagę, Ikari Warriors, The Secret of Monkey Island, Pitstop II, Centipede, Sam & Max: Hit the Road, Top Racer (dawniej Top Gear), Super Star Wars, Zombies Ate My Neighbors czy w końcu nawet Wormsy. Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale celem tej wyliczanki jest przede wszystkim wykazanie, że coś dla siebie znajdzie tu fan w zasadzie dowolnego gatunku – strzelanek, turówek, wyścigów, platformówek i wielu innych. Jeżeli chcielibyście się zapoznać z pełną listą gier, to warto odwiedzić rozpiskę na oficjalnej stronie.

Antstream - wyzwania
Dodatkowe wyzwania skutecznie zwiększają żywotność poszczególnych produkcji.

Jak?

Moje obawy rodził natomiast sam streaming, którego jakość może wyraźnie wpłynąć na wrażenia płynące z rozgrywki. Wciąż wolałbym móc pobrać te tytuły na dysk, jak ma to miejsce w przypadku Game Passa czy PlayStation Plus, ale Antstream działa na tyle dobrze, że w zasadzie to nie przeszkadza, ba, gra się wyjątkowo przyjemnie. Obraz jest wyraźny, niekiedy tylko pikselując, jeżeli akurat internet zacznie szwankować, a responsywność okazuje się natychmiastowa. Idealnym rozwiązaniem jest oczywiście podpięcie się do sieci po kablu, ale nawet w przypadku Wi-Fi usługa działa bez zarzutów. Twórcy zalecają korzystanie z Antstream przy użyciu połączenia o minimalnej prędkości pobieranie 15 Mbps, dopowiadając też, że jeżeli działa Wam Netflix, to ich usługa również powinna Wam śmigać.

Co ciekawe Antstream nie ogranicza się wyłącznie do udostępniania Wam staroci, ale dorzuca też kilka miłych dodatków, jak chociażby ciekawostki o samych grach, możliwość zapisu w dowolnym momencie czy opcjonalne wyzwania dla części z dostępnych produkcji. Zdobyte w ich trakcie wyniki wędrują na wirtualną tablicę, więc ponownie możemy prześcigać się w osiąganiu jak najlepszej punktacji, niczym za czasów świetności salonów arcade. Wyzwania te pojawiają się również w formie czasowych turniejów, na których zwycięzców czeka nagroda w postaci kryształów, potrzebnych to brania udziału w wyzwaniach i turniejach, a także odblokowywania nowych „misji”. Te zdobyć można, zaliczając wyzwania i logując się codziennie. Jest też nieco do poprawy, bo chociażby chęć wczytania gry wymaga każdorazowego wyjścia do główne menu usługi, ono samo jest diabelnie niewygodnie, a nie obraziłbym się również na jakieś dodatkowe filtry ekranu, na przykład emulujące wyświetlacze CRT.

Antstream - pucharki

Za ile?

Porozmawiajmy o pieniądzach.  Usługa oferuje dwa warianty subskrypcji – roczny za 179 zł oraz dożywotni za 449 złotych. Jeżeli zatem nie jesteście do końca pewni chcielibyście na początku tylko sprawdzić, z czym to się je, to niestety nie przewidziano opcji miesięcznej (przynajmniej nie na konsolach, bo już wersja przeglądarkowa takową posiada za ~16 zł), co jest w moim odczuciu sporym minusem. Teoretycznie istnieje również darmowy próg, który kiedyś pozwalał na darmową grę z reklamami, ale obecnie z opcji tej zrezygnowano i nie daje on absolutnie nic.  Sama cena, jak na czas abonamentu oraz liczbę gier, jest natomiast całkiem sensowna i nie odbiega od tego, ile zapłacić trzeba chociażby za roczny Nintendo Switch Switch Online z Expansion Packiem. Ponadto wraz zakupem na start otrzymujemy 1300 kryształów.

Netflix dla gier retro

Mowa oczywiście o fanach retro, bo to w końcu do nich kierowana jest ta usługa. Jeżeli do takowych należysz, to bawić będziesz się najpewniej znakomicie, odświeżając wspomnienia lub – jeżeli należysz do grona młodszych odbiorców – odkrywając klasykę po raz pierwszy. Mamy tu w końcu masę gier, dodatkowe wyzwania, a każdą z produkcji dostosowano do współczesnych kontrolerów (nawet jeśli niektórych przypadków, jak chociażby Ikari Warriors, wypada to tak sobie). Jest miejsce na poprawki, ale nawet i bez nich uważam Antstream za usługę, którą maniacy retro powinni mieć na uwadze, a po cichu liczę również na wprowadzenie opcji miesięcznej.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie abonamentu do recenzji dziękujemy firmie Antstream.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top