Nie lubię pisać tego typu tekstów. Raz na jakiś czas na mój recenzencki tapet trafia bowiem taka produkcja, o której, choćbym się dwoił i troił, nie jestem w stanie powiedzieć ani jednego dobrego słowa. Pal to licho, jeżeli odpowiedzialne jest za nią duże studio, a już zwłaszcza pod egidą wielkiej korporacji. Wówczas można beztrosko powyśmiewać korporacyjną nieudolność. Niemniej, kiedy, tak jak w przypadku Apartament 1406: Horror, za grę odpowiedzialny jest pojedynczy twórca, to robi się jakoś tak przykro i odrobinę personalnie. To, że Airem to niezależne studio jednoosobowe można niby uznać za swego rodzaju okoliczności łagodzące, ale nawet biorąc je pod uwagę, faktem pozostaje to, że Apartament 1406: Horror to nie tylko absolutnie fatalna produkcja, ale wręcz najgorsza gra, w jaką miałem nieprzyjemność zagrać w tym roku.
Zrozumienie
To tytuł, którego każda składowa została napisana na kolanie. Nie oczekuję, by gra jednego autora, kosztująca w cyfrowym sklepie niecałe 23 złote oferowała jakość podobną do Layers of Fear lub Resident Evil: Village, ale chciałbym, aby proponowała mi ona jakkolwiek wartościowe doświadczenie. Toteż nie mam najmniejszego problemu z tym, że Apartament 1406: Horror ukończyć można w nieco ponad godzinę, bo nawet w tym krótkim czasie można było upchnąć sporo dobra. Nie przeszkadza mi nawet to, że pod względem wizualnym wypada równie dobrze, co niegdyś dworzec w Kutnie (podobno wyładniał), sprawiając, że pękają oczy. To w końcu horror, więc pewną brzydotę można uznać za dokładającą do obrzydliwego klimatu cegiełkę, nawet jeśli tutaj efekt ten raczej nie był zamierzony.
Problem mam natomiast z tym, że Apartament 1406: Horror to ponad godzinna droga przez mękę, do której przejścia zmusił mnie wyłącznie recenzencki obowiązek. Nic innego, a już w szczególności nie szczątkowo i wybitnie wręcz nieinteresująca opowieść, sięgająca chyba po wszystkie możliwe banały. Opuszczony budynek, przeklęta księga, badanie zjawisk nadprzyrodzonych, uwolnienie demona, takie tam. Wszystko to podawane w formie krótkich notatek i „dialogów”, będących raczej pojedynczymi zdaniami, pojawiającymi się tu i ówdzie.
Złudzenie
Najgorzej wypada natomiast sama, trawiona licznymi błędami, rozgrywka. Należy tu oddać, że faktycznie jest to survival horror, więc na modłę klasyków gatunku łazimy po lokacjach, zbieramy przedmioty i rozwiązujemy raczej mało wymagające zagadki (liczba mnoga, bo chyba ze dwie są), a w międzyczasie walczymy z potworami przy pomocy siekiery, pistoletu lub strzelby. Kuriozalny jest natomiast balans tych dwóch typów „zabawy”. Pierwsza połowa gry to w zasadzie wyłącznie łażenie, podczas gdy druga to nieustająca walka duchami, demonicznymi psami i bossami.
Sfrustrowanie
Jeżeli łudzicie się jeszcze, że może chociaż te potyczki są w stanie sprawić trochę radości, to przykro mi bardzo, ale jestem zmuszony rozwiać Wasze nadzieje. Dawno już w żadnej grze nie spotkałem się z równie bezjajeczną i zwyczajnie frustrującą walką, co w Apartament 1406: Horror. Każdy z przeciwników posiada olbrzymią ilość zdrowia, a przy okazji nie reaguje w żaden sposób na trafienia, więc walczenie wręcz z maszkarami każdorazowo stanowi zabawę w powolne cofanie się, by nie dać jej szansy na udziabanie nas, i jednoczesne zadawanie ciosów.
Lepiej jest z bronią palną, bo przynajmniej możemy jechać bez przerwy na wstecznym i pruć w oponenta aż padnie. Jeżeli myślicie, że można tutaj wykorzystać elementy otoczenia, to też tak średnio, bo skubańcy po prostu przez nie przejdą i do teraz nie wiem, czy to błąd, czy efekt zamierzony. O leczeniu w trakcie walki też zapomnijcie, bo ekwipunek nie pauzuje rozgrywki, więc taktyczne chomikowanie przedmiotów leczących nie ma sensu.
Horror, koszmar, coś strasznego…
Mógłbym tutaj wymieniać jeszcze bardzo długo. Niepomijalne przerywniki filmowe, możliwość przypadkowego zepsucia ekwipunku, miszmasz ikonek przycisków przy graniu padem… Generalnie, problemów jest tutaj od groma, ale nie po to piszę ten tekst, by pastwić się na grą. Chcę Was tylko przestrzec, by nawet do głowy Wam nie przyszło, że może to być ukryta perła. Nie jest. To gra w każdym względzie absolutnie tragiczna oraz niewarta Waszego czasu i pieniędzy. Wprawdzie trzeba oddać twórcy, że ją wspiera i zdążył nawet wydać aktualizację dodającą poziomy trudności i kilka poprawek, ale żadna aktualizacja nie sprawi, że Apartament 1406: Horror stanie się dobrą grą.
Aha, no i zapomniałbym o nazwanym The Last Hope trybie hordy. Jest. To najlepsze, co mogę o nim powiedzieć, więc może lepiej spuśćmy na niego zasłonę milczenia, bo wątpię, że bawić będzie Was siekanie potworów na wstecznym na pustej, ciemnej mapie.
Gameplay
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.