Zaryzykuję stwierdzenie, że byłem jedną z niewielu osób, które autentycznie czekały na port Apex Legends na hybrydową konsolę Nintendo. Oczywiście z powodu swojego przenośnego charakteru. Spróbuję więc odpowiedzieć na kilka prostych pytań.
Czy Apex na Switcha ma sens?
To pytanie zadaje sobie pewnie wielu graczy. Za port odpowiada jak zwykle niezawodne Panic Button!, które ma już na koncie masę portów na Switcha. Oczywiście, oprawa została odpowiednio przycięta, a liczba klatek zablokowana na 30 fps. Wszyscy spodziewali się tego, że nie będzie tak dobrze, jak na konsolach Sony czy Microsoft. Jednak internet po premierze tytułu wybuchł, określając, że produkcja jest niegrywalna. Wydawać by się mogło, że z miejsca to wszystko przekreśla ten tytuł zarówno dla graczy hardkorowych, jak i niedzielnych. Jednak prawda jak to zwykle bywa leży pośrodku.
Jak się w to gra?
Jeśli ktoś ostatnie parę lat spędził pod kamieniem, to spieszę, z wyjaśnieniem, że Apex Legends to gra z gatunku Battle Royale stworzona przez studio Respawn Entertainment, twórcę takich tytułów jak Titanfall czy Jedi: Fallen Order. W grze bierze udział 60 graczy podzielonych na zespoły po 3 osoby, ostatnia drużyna, która pozostanie przy życiu, wygrywa. Całość rozgrywa się na wielkiej różnorodnej mapie, która z czasem zmniejsza swój obszar gry.
Zrzut za 3..2..1..
Skoro mamy to z głowy i wiemy już, że Apex na Switcha działa, oraz na czym polega, to przejdźmy dalej. Napiszę Wam, jak mi się grało a grało się po prostu świetnie. Pomimo tych wszystkich mankamentów, tytuł nic nie stracił ze swojej dynamiki czy tzw. feelingu strzelania, który w grach Respawn jest nie do pobicia. Rozmyta grafika przestaje przeszkadzać, a nawet zaryzykuję stwierdzenie, że pomaga. Musimy być ciągle czujni i wypatrywać najmniejszego ruchu. Szczególnie jeśli ktoś tak jak ja, chciał przed snem, zagrać kilka meczów leżąc już w łóżku.
Nawet podczas rozgrywki z innymi platformami nie odniosłem wrażenia, że byłem mniej skuteczny, a nawet co zabawne na Switchu szło mi lepiej niż na mojej głównej platformie, jaką było PlayStation 4. Framerate również, pomimo że zablokowany na 30 klatach, był stały i nie sprawiał, że bawiłem się gorzej.
W podróży sprawdza się świetnie
Apex na Switcha nigdy nie miał konkurować z innymi wersjami, a raczej być kolejną platformą, na której możemy doświadczać gry. Raczej nie ma ambicji, aby zagościć na salonach jako definitywna wersja do ogrywania na turniejach, ale też nie taki był cel. Jeśli w Waszym życiu jest wciąż mało Battle Royale, to wersja na Nintendo Switch może być dobrą alternatywą. Uważam, to za świetny pomysł, aby w podróży pograć i aż szkoda, że do Switcha nie można zamontować karty SIM, aby dostęp do internetu był nieco łatwiejszy.
24 maja 2021
[…] Sprawdź Apex Legends na Nintendo Switch! […]