Przez kilka lat byłem mocno zaangażowany w World of Warcraft, spędzając w Azeroth zdecydowanie zbyt wiele czasu. I choć teraz od długiego czasu jestem już czysty, tak z sympatią i nostalgią wspominam wypady ze znajomymi na rajdy. Szczególnie miło wspominam szukanie odpowiednich elementów do transmoga, aby moja postać zawsze wyglądała odpowiednio szykownie. W Overwatch długie godziny spędziłem jako Reinhardt, broniąc swoich towarzyszy przed atakami przeciwników. Dlatego z bólem czytam o tym, jak to dwie duże firmy, NetEase i Blizzard, nie mogą dojść do porozumienia, przez co gracze w Chinach od 23 stycznia nie mogą już cieszyć się ich tytułami.
Blizzard odchodzi z Chin
Po czternastu latach współpracy NetEase oraz Blizzard ostatecznie zakończyli współpracę. Nie odbyło się to bynajmniej w sposób chłodny i polubowny. Blizzard podobno zaproponował nowe warunki umowy, chociażby na pół roku, ale NetEase odmówił, określając je jako „niegrzeczne i nierozsądne”. Pikanterii temu rozstaniu dodaje fakt, że niedługo później chiński wydawca zniszczył statuę orkowego topora, znajdującą się przed jego siedzibą. Zrobiono z tego nawet widowisko, streamując to wydarzenie w mediach społecznościowych. Co więcej, osoby obecne podczas wydarzenia dostały nowy napój NetEase o nazwie „Blizzard Green Tea„. Brzmi jak miły gest, prawda? Tylko okazuje się, że w internetowym slangu, używanym przez chińskich internautów, „zielona herbata” jest obraźliwym terminem, używanym wobec osób, które uchodzą za miłe i przyjazne, ale tak naprawdę są manipulacyjnymi oszustami.
W międzyczasie rzecznik Blizzarda, Joe Christinat, powiedział, że Acti-Blizz będzie szukało innych partnerów, aby przywrócić swoje ikoniczne marki na chińskim rynku. Jak zwykle, najgorzej na tym wychodzą gracze, którzy stracili dostęp do swoich postaci i kont. Choć przynajmniej mieli wcześniej możliwość wykonania kopii zapasowej swojej historii gry. Współczuję im, bo choć można powiedzieć, że to tylko gra, wielu z nas dobrze wie, że gry wideo potrafią być czymś więcej. W moim przypadku WoW był również miejscem, w którym mogłem porozmawiać z przyjaciółmi. Spędzić z nimi trochę czasu, choćby wirtualnie. Teraz wielu graczy straciło takie miejsca.