Dragonflight – pierwsze wrażenia z dodatku do World of Warcraft

Dragonflight — ekran ze smokiem i logo

Od premiery najnowszego dodatku do World of Warcraft minął niemal miesiąc, co jednocześnie sprawia, że jest to idealny moment na podzielenie się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami z gry. A już teraz mogę zdradzić, że nie ma róży bez kolców. Zatem przejdźmy do właściwej części tekstu o Dragonflight.

Problemy z serwerami

Z perspektywy czasu w odniesieniu do poprzednich dodatków założyłem, że i tym razem nie będzie problemów z serwerami. Niestety, bardzo się wówczas myliłem i tak o to przez około 2 godziny próbowałem wyruszyć ku smoczej przygodzie. Bo co chwilę uświadczałem disconnectów oraz komunikatów „world server is down”. Gdy już udało się dostać na smocze wyspy, to niestety tam też zdarzały się wspomniane wcześniej disconnecty. W taki sposób minęła premierowa noc w Dragonflight. Tutaj zapewne wielu z Was sobie pomyślało, że jest to już swego rodzaju normą, ale ostatnie dodatki do World of Warcraft pod tym kątem naprawdę nie miały aż takich problemów. Jasne, pierwszy moment „dystrybucji” graczy po świecie gry zawsze był problematyczny, ale nie trwało to z reguły dłużej niż 20-30 minut.

Proces levelowania w Dragonflight

Jeśli miałbym już teraz powiedzieć, co urzekło mnie najbardziej w najnowszym dodatku do World of Warcraft, to z pełną świadomością moich słów powiedziałbym, że jest to levelowanie. Mam wrażenie, że od czasów niesławnego Warlords of Draenor Blizzard stara się rozwijać wspomniany wcześniej proces wraz z kampanią fabularną. A w Dragonflight poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Nie dość, że system rozwoju postaci za sprawą wbijania kolejnych poziomów jest bardzo satysfakcjonujący, to jeszcze sama fabuła, miałem wrażenie, była interesująca, a przynajmniej w porównaniu doShadowlands czy Battle for Azeroth.

Być może było to spowodowane tym, że twórcy nie silili się na historię podzieloną na trzy części, jak to było w ostatnich dodatkach: Legion, Battle for Azeroth oraz Shadowlands. Skupili się na opowiedzeniu historii „tu i teraz”, co moim zdaniem wyszło zdecydowanie na plus. A warto tutaj również wspomnieć, że jest to pierwszy dodatek, który faktycznie jest „alt friendly”. Co również sprawiło, że po zakończonym procesie levelowania maina, od razu wylevelowałem rajdowego alta.

WOW Dragonflight — mapa SMoczych Wysp
A tak prezentuje się mapa Smoczych Wysp.

Nowe mechaniki, które zostaną z nami na dłużej

Latanie

Pierwszą mechaniką, o której chciałbym Wam opowiedzieć, jest latanie. Bo jest to swego rodzaju gamechanger. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że Dragonflight było stworzone z myślą o nowym systemie latania. Natomiast nie wierzę, żeby ten system tak łatwo porzucili w kolejnych dodatkach. Jak mawia klasyka „system, którego potrzebujemy, ale na którego nie zasługujemy…”. Tak w skrócie można opisać feeling oraz przyjemność z jakże prozaicznej mechaniki, jaką jest latanie w wprowadzane w Dragonflight. Ponieważ dopiero w tym dodatku mechanika ta nabrała głębi, nie tylko pod kątem „fizyki”, ale również przyjemności płynącej z rozgrywki. Co więcej, wraz z mechaniką usprawnionego latania do gry zostały zaimplementowane związane z nią aktywności w postaci wyścigów. Daje to tym samym nieco zabawy graczom lubującym się w śrubowaniu swoich wyników.

WOW Dragonflight - Latanie
I believe I can fly…

System Talentów

Kolejną mechaniką, o której chciałbym wspomnieć, jest oczywiście powrót drzewek talentów. Jak zapewne wiecie (albo i nie), w World of Warcraft do Mist of Pandaria (MoP), były drzewka talentów. Gdzie co wbity poziom rozdawaliśmy punkcik, aby wzmocnić naszą postać. Po wspomnianym dodatku drzewka te zostały zastąpione wyborem 4 talentów, po jednym na dany przedział poziomów. To, który system był lepszy, nie mnie oceniać, każdy z nich miał swoje plusy i minusy. Nie mniej, obecny system talentów moim zdaniem łączy najlepsze elementy obu rozwiązań. Ponieważ otrzymujemy talenty zarówno do drzewka klasowego, jak i specjalizacji.

WOW Dragonflight — drzewko talentów
Drzewko talentów

Profesje

Ostatnią zmianą w grze były profesje, które dotychczas były – ładnie mówiąc – archaiczne. Aż dziw bierze, że Blizzard dopiero teraz postanowił je zmienić. Pierwsze moje skojarzenie było z Final Fantasy XIV A Realm Reborn. Gdzie każda z profesji miała własne ciuszki, które wpływały na „jakość” wytwarzanych przez nas przedmiotów. A skoro już jesteśmy przy jakości tychże, to dzielą się one na 3 lub 5 stopni jakości, w zależności od rodzaju przedmiotu. Warto tutaj wspomnieć o tym, że powróciły specjalizacje w profesji, dając tym samym więcej możliwości i profitów w tym elemencie rozgrywki, z którego faktycznie korzystamy. Nie mniej, cieszy fakt, że deweloperzy starają się usprawniać skostniałe mechanizmy. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek dobrych zmian.

Okno profesji
Coś dla Ciebie zrobić?

Aktualny endgame content w Dragonflight

Nie bez powodu pierwsze wrażenia piszę dopiero teraz, czyli prawie miesiąc od premiery dodatku. Ponieważ, moim skromnym zdaniem, pominięcie tak ważnego elementu, jakim jest endgame w grze MMORPG, mija się niejako z celem. A ten dopiero tydzień temu został otwarty dla szerszej „publiczności”.

Pierwszy Raid w Dragonflight

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o walki z bossami oraz ilość tak zwanego trashu między nimi, w moim odczuciu jest to idealnie zbalansowane. Oczywiście, znam osoby, które uważają, że raidy powinny się składać z samych walk z bossami. Moim jednak zdaniem trash jest potrzebny, chociażby po to, aby się trochę rozluźnić przed wymagającym encounterem.

A co najważniejsze, w końcu doczekałem się zmian w Loot systemie. Otóż powrócił „Group Loot”. Co prawda, nie ma dalej upragnionego przeze mnie „Master Loota”. Ale przy odpowiednich addonach można sprawić, że wspomniany Group Loot da możliwości rzeczonego master loota. Oczywiście, nie ma systemu idealnego, ale moim zdaniem personal loot był najgorszym z możliwych rozwiązań, jakie Blizzard wprowadził do gry w ciągu ostatnich lat. Nie promował nikogo, a tylko wszystkim utrudniał, tutaj dla przykładu:

„Osoba XYZ zdobywa przedmiot ZXY, nie potrzebuje go, ponieważ ma złe statystyki. To nie może przekazać przedmiotu osobie ZYX, dla której byłby to Best in Slot. Ponieważ item level na to nie pozwalał.“

W przypadku Master loota/Group Loota ten problem znika. Oczywiście w tym systemie istnieje duże ryzyko w postaci: „raid leader zgarnie itemy dla siebie i ziomków”. Ale wówczas raczej już z takimi ludźmi byśmy nie grali, bo zmienilibyśmy grupę rajdową.

Mythic Plus

Od zawsze uwielbiałem robić dungeony w World of Warcraft, ponieważ te zawsze były ciekawie zrobione. Dlatego też cieszy mnie fakt, że Blizzard ciągle rozwija formułę challenge mode’a z czasów Mist of Pandaria, przez Mythic+ właśnie od czasów Legionu. Oczywiście początki zawsze były swego rodzaju badaniem “terenu” czy dana mechanika się przyjmie, a jeśli tak to, jak ją potem rozwijać. I tak właśnie już czwarty dodatek z rzędu mamy kolejną rewizję Mythic +.

Na ten moment pierwszy sezon Dragonflight jest raczej przełożeniem niemal 1:1 tego, co znamy z ostatniego sezonu Shadowlands. 4 dungeony z obecnego dodatku oraz 4 dungeony z poprzednich. Moim zdaniem jest to strzał w dziesiątkę. Weterani będą mogli powrócić do dawno nieuczęszczanych dungeonów, a nowi gracze zobaczyć coś nowego. Nie oszukujmy się, mało kto podczas procesu levelowania widział wszystkie dungeony, jakie oferuje nam gra.

Ostatnim elementem wartym uwagi jest fakt, że twórcy w końcu zdecydowali się nagrodzić graczy lubujących się w, tak zwanym, pushowaniu kluczy. Mam tutaj na myśli poziom 20+. Otóż dotychczas, za specjalną walutę „valor points”, można było ulepszać przedmioty tylko do poziomu M+15. Obecnie cap ten został podniesiony do poziomu M+20. Co za tym idzie sam loot table również został pod to dostosowany.

Tabela Mythic+
Tabelka poziomu przedmiotów na M+ Sezon 1

Słowem podsumowania, jak prezentuje się obecnie Dragonflight?

Na dzień pisania oraz publikacji tego tekstu swoje pierwsze wrażenia z Dragonflight oceniam jako bardzo pozytywne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wiele zależy w przypadku MMORPG od dostarczanej nam zawartości. Na ten moment jest jej naprawde dużo i czasem mam wrażenie, że sam nie wiem, w co ręce włożyć, aby ten tygodniowy content wyczyścić. Bo tutaj rarki, tam M+ i rajdy, a jeszcze world questy i inne poboczne aktywności trzeba wykonać. Zdaje sobie również sprawę, że podobny start miało Shadowlands, a wyszło, jak wyszło. Ale jakby na to nie patrzeć, oceniam to, co jest tu i teraz. A to, co obecnie znajduje się w grze, spełnia moje osobiste wymagania jako gracza MMORPG. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że tym razem uda się Blizzardowi dowieźć regularny content, aby historia Shadowlands się nie powtórzyła. Czego sobie i Wam życzę. Do zobaczenia na smoczych wyspach!

Gameplay

Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Pasjonat gier komputerowych od najmłodszych lat, pamiętający czasy ZX-Spectrum i C64. Wieloletni fan gier spod stajni Blizzarda. Najbardziej lubi oglądać rozgrywki esportowe Starcrafta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top