Curse of the Sea Rats – metroidvania ze szczurami w roli głównej

Curse of the Sea Rats Banner

Co takiego mają ze sobą wspólnego Aladyn i Król Lew? Pierwsza odpowiedź jest oczywista. Animowane filmy Disney’a. Jest natomiast jeszcze inne medium, na którym obie te bajki zagościły. Jestem pewny, że już wpadliście, jakie to medium jest. W latach 90. zarówno przygody sympatycznego Aliego, jak i lwiątka Simby dostały swoje własne gry. Oba te tytuły dostarczyły mi wielu godzin rozrywki i bardzo miło je wspominam. Dlaczego zacząłem od przytoczenia takich, a nie innych produkcji? Ponieważ, po obejrzeniu zwiastuna Curse of the Sea Rats od razu sobie o nich przypomniałem.

Od razu widać, że Curse of the Sea Rats to coś więcej niż tylko platformówka, ale uważam swoje skojarzenie za jak najbardziej trafne. Oczywiście, spowodowane ono było stylem graficznym jaki piracka gra oferuje. Ręcznie rysowane postacie z ładnymi i bogatymi animacjami to coś czego nie widuję ostatnio zbyt często.

Wesoła kompania

Klątwa Morskich Szczurów to projekt hiszpańskiego Petoons Studio, które spory nacisk kładzie na to, aby ich gry pomagały w relacjach rodziców z pociechami. Uważają, że to właśnie wspólna gra uczy współpracy w rodzinie i pozwala dorosłym odkryć wewnętrzne dziecko na nowo. Dlatego w skład zespołu wchodzą nie tylko deweloperzy, ale i specjaliści zajmujący się wychowywaniem maluszków. Na swoim koncie mają już takie tytuły jak Moja znajoma Świnka Peppa oraz Pidżamersi: Bohaterowie Nocy. Sam nie miałem okazji w nie zagrać, ale wieść niesie, że dla młodszych odbiorców są to wręcz idealne produkcje.

Ratoidvania

Projekt Petoons Studio to dwuwymiarowa metroidvania osadzona w pirackich klimatach. Sami twórcy jednak pobawili się trochę w słowotwórstwo i zastąpili przedrostek metro słowem rat. Powód jest prosty. Głównymi bohaterami, są antropomorficzne szczury. Czworo więźniów imperium brytyjskiego zostaje przeklętych i zamienionych w niezbyt lubiane gryzonie. Głównym celem wędrówki jest odwrócenie zaklęcia i powrót do ludzkiej postaci. Każda z postaci jest grywalna i ma swój własny styl walki, który pomoże w pokonaniu wyzwań stawianych przez twórców. W miarę postępów w przygodzie odblokujemy nowe umiejętności specjalne, wzmacniające atak i obronę, a także nauczymy się potężnej magii żywiołów. Brzmi i wygląda to wszystko bardzo ładnie, i szczerze powiem, że nie mogę się doczekać premiery.

Kiedy zagramy w Curse of the Sea Rats?

Szkoda, że na tę chwilę jedyne co wiadomo na ten temat, to fakt, że w tym roku. Ja mocno trzymam kciuki, aby stało się to jak najprędzej, bo mam ogromną ochotę zanurzyć się w tej pirackiej opowieści jak najszybciej. Na zakończenie zachęcam do dodania tytułu do swojej życzlisty na Steamie. Dla Was jest to kilka kliknięć, a twórcom pomaga ogromnie. Nie dość, że zwiększa morale wśród deweloperów, to jeszcze pobudza sklepowy algorytm do pokazywania gry większej ilości osób. Pamiętajcie o tym i nie lekceważcie potęgi Wish Listy, albowiem jest ona wielka.

Curse of the Sea Rats Screen 03

Avatar photo
Gram w gry odkąd pamiętam. Jako mały brzdąc właziłem na stołek, żeby pograć na automatach w salonie dziadka. Teraz rozsiadam się wygodnie w zaciszu własnego domu i z padem w rękach oddaję się swojemu ulubionemu hobby. Zawsze chciałem dzielić się swoimi wrażeniami ze wspaniałego świata wirtualnej rozrywki. Pamiętajcie, że czas spędzony na czytaniu nigdy nie jest czasem zmarnowanym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top