Apex Legend to, bez wątpienia, jeden z najlepiej przyjętych i nieustannie aktualizowanych Battle Royale na rynku. Nic dziwnego, że bez przerwy cieszy się popularnością. W niedalekiej przyszłości w jednej z takich aktualizacji pojawi się długo wyczekiwany tryb Deathmatch, w którym stoczymy walki w sześcioosobowych zespołach. Niestety, w zamian z gry zniknie tryb Aren.
Deathmatch w Apex Legends – po co? Dlaczego?
Z wypowiedzi twórców wynika, że tryb Aren, choć popularny, nie spełnił swoich założeń. Areny miały być miejscem, w którym gracze bliżej zapoznają się mechaniką gry i postaci, a także będą mogli poeksperymentować z ekwipunkiem bez presji i ciśnienia na wysokie wyniki. Jednak przerodziły się one w miejsce, gdzie rywalizacja była jeszcze bardziej zacięta, a od graczy wymagały one maksymalnego skupienia.
Dlatego wprowadzany oldschoolowy deathmatch w Apex Legends ma rozwiązać ten problem. Do zwycięstwa potrzebne będą dwie wygrane rundy, a każdą runde wygrywa się po zdobyciu 30 zabójstw. Dzięki temu będzie w rozgrywce dużo miejsca na śmierć bez wysokich stawek i konsekwencji. Przedstawiciele Respawn Entertainment wierzą, że pozwoli to na luźniejszą rozgrywkę.
Debiutu nowego trybu możemy spodziewać się wraz z początkiem kolejnego sezonu Revelry, 14 lutego. Potwierdzono na razie trzy mapy do deathmatchu: Party Crasher, Habitat 4 orz Kings Canyon. W grze będzie można zmieniać wyposażenie postaci po każdej śmierci, a także na mapach mają pojawiać się losowe zrzuty zaopatrzenia.
Dawno nie grałem w Apex Legends i, kurcze, przyznam, że kusi mnie powrót. Tylko gdzie znaleźć czas na to obok Warzone 2.0, Rainbow Six Siege czy choćby ogrywania tytułów do recenzji? W każdym razie najnowszy sezon może mnie skusi i mam nadzieję, że będzie on na równie wysokim poziomie, co zwykle.