Kilka dni temu Bungie zaprezentowało najnowszy dodatek do Destiny 2. Powiem szczerze, że nie do końca wiedziałem czego się spodziewać po kolejnym rozdziale kosmicznej sagi – Królowa-Wiedźma. To, co zobaczyłem, było mieszanką starej formuły z kilkoma naprawdę ciekawymi nowościami. Po pozbieraniu szczęki z podłogi postanowiłem zebrać pochłonięte informacje i napisać krótkie podsumowanie.
Zacznę od rzeczy najważniejszej, czyli daty premiery. Bungie już jakiś czas temu potwierdziło, że DLC zostanie opóźnione do roku 2022. Tym razem jednak dostaliśmy już konkretny termin. W mroki nowej przygody zanurzymy się 22 lutego. Pamiętajcie też, że wraz z rozpoczęciem kolejnej kampanii wszystkie aktywności związane z sezonami 12, 13, 14 oraz 15 najprawdopodobniej zostaną wycofane do skarbca. Na dokończenie wszystkich wyzwań i zebranie brakujących rzeczy do kolekcji zostało, więc około sześciu miesięcy.
Największe Zło: Królowa-Wiedźma
Głównym przeciwnikiem, z którym przyjdzie nam się zmierzyć w Królowej-Wiedźmie jest Savathûn. Władczyni Roju już od kilku sezonów knuła, w jaki sposób zdobyć dostęp do dzierżonego przez Strażników światła. Jej machinacje odniosły sukces i udało jej się obdarować swoich poddanych niedostępną do tej pory mocą. Po raz pierwszy zmierzymy się z armiami Roju jak równy z równym.
Powinienem raczej napisać, że prawie jak równy z równym, ponieważ będziemy mieli możliwość zmiażdżenia Duchów pokonanych przeciwników. Oczywiście wszystko to i wiele więcej zostanie nam podane w soczystej kampanii. Po raz pierwszy będzie można ją ukończyć również w trybie Legendy. Mniej punktów kontrolnych i trudniejsi przeciwnicy to tylko kilka zmian zaplanowanych w tej wersji historii.
Zamek Królowej
Społeczność przewidywała, że nową strefą patrolową będą ruiny Starego Chicago. Bungie postanowiło wszystkich zaskoczyć. Zamiast zwiedzania zniszczonego miasta zafundowało nam wycieczkę po domu Savathûn. Będziemy przedzierać się przez bagniste lasy. Przepuścimy szturm na zamek tytułowej wiedźmy. Jak do tej pory najpiękniejszą lokacją w Destiny 2 było Śpiące Miasto. Mam nadzieję, że nowy obszar dorówna wyglądem planecie Przebudzonych.
Światłem i glewią
W ręce naszych Strażników trafi zupełnie nowy archetyp broni — glewia. W odróżnieniu od mieczy będziemy jej używać z widoku pierwszej osoby. Możliwe będzie wykonywanie serii ciosów oraz krótkiego ataku dystansowego. Najlepszy jest jednak fakt, że nie zdobędziemy jej w standardowy sposób. Tym razem sami stworzymy kolejną część naszego arsenału.
Deweloperzy z Waszyngtonu przyszykowali naprawdę sporą niespodziankę. Wraz ze startem dodatku dostaniemy możliwość tworzenia własnych broni. Będą one również rosły w siłę, im więcej będziemy ich używać. Niestety sama mechanika nie została jeszcze zaprezentowana, ale jest to opcja, na którą czekam najbardziej.
Poza światłem
Królowa-Wiedźma nie jest ostatnim dodatkiem to Destiny 2, a jedynie przedostatnią częścią sagi o Świetle i Ciemności. Kolejne DLC — Upadek Światła — zostało zapowiedziane kilka miesięcy temu. Teraz wiemy już, że nie będzie to koniec naszych przygód. Bungie potwierdziło kolejne rozwinięcie — Ostateczny Kształt. Ma to być moment zwrotny dla całej serii.
Bardzo cieszy mnie fakt, że Bungie nie zasypuje gruszek w popiele i cały czas rozwija uniwersum swojej kosmicznej opery. Pomimo kilku upadków, nie poddali się i cały czas prą do przodu. Uważnie słuchają tego, co społeczność fanów ma do powiedzenia i starają się dostosować grę pod ich życzenia. Przyszłość Destiny wygląda lepiej niż kiedykolwiek. Nie mogę doczekać się ostatecznego pojedynku z Savathûn.