Niezależnie, czy globalne ocieplenie uważacie za niepodważalny fakt i powód nadchodzącego upadku naszej cywilizacji, czy też za żydokomunistyczny spisek masońskiego lobby europejskiego mający na celu uciemiężenie ludzkości, temat ten z pewnością pozostanie w obiegu jeszcze przez długie lata. Z jednej strony jest to dość przykre, z drugiej jednak stanowi to kapitalny motyw dla wielu dzieł kultury, w tym gier. Świetnym tego przykładem jest polskie Flooded, które stawia koncepcję budowania miast do góry nogami.
Wielka woda
Gra zabiera nas w podróż do przyszłości, kiedy to spełniły się najczarniejsze scenariusze ekologów i Ziemia została niemalże doszczętnie zniszczona przez nieustannie podnoszący się poziomy wody w oceanach. Z naszej cywilizacji pozostały już w zasadzie szczątki, a o tym, co było kiedyś, przypominają wyłącznie wystające jeszcze spod powierzchni szczyty wieżowców, które również wkrótce znikną w głębinach. Ocalali z potopu mogą co najwyżej wznosić tymczasowe osady, nieustannie poszukując przy tym sposobu na dotarcie do jeszcze wyżej położonej wysepki. W jedną z takowych grup składającą się głównie z górników, wcielamy się my.
W przeciwieństwie do większości city builderów pokroju Anno 1800 nie ma tu miejsca na powolną ekspansję i mozolne tworzenie swojej gospodarczej potęgi. U podstaw założenia są w teorii te same – stworzenie sprawnie funkcjonującego i samowystarczalnego miasta. Niemniej, nieustannie kurcząca się w wyniku cyklicznych powodzi powierzchnia wyspy, na którym je wzniesiemy, sprawia, że nasz każdy ruch musi być przemyślany. Flooded wymusza naukę optymalizacji swojej gospodarki i jak najszybszego doprowadzania jej do wydolnego stanu. Zwyczajnie nie ma czasu na głupie pomyłki czy wahanie, bo brzegi naszej wyspy mają pomiędzy kolejnymi falami powodzi zaledwie kilka minut bezpieczeństwa.
Granie na czas
W efekcie zabawa potrafi być dość stresująca. Zwłaszcza że dla każdej sesji mapa zostaje wygenerowana losowo, więc nigdy nie możemy być pewni, co nas tak naprawdę czeka. Składająca się z dwunastu misji kampania fabularna wprawdzie informuje nas zawczasu o panujących w danej okolicy warunkach pogodowych i ewentualnych niebezpieczeństwach pokroju tornad czy aktywnych wulkanów, ale wciąż będziemy musieli dość szybko zaadaptować się do rozmiaru oraz kształtu wyspy, a także rozlokowania na niej złóż surowców. W niektórych konfiguracjach może być nieco trudniej, ale nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której z góry byłbym skazany na porażkę.
Każda z misji składa się z czterech er, w których trakcie do wykonania otrzymamy kilka związanych z wątkiem fabularnych zadań. Ot, wybudowanie konkretnego budynku, zebranie odpowiedniej ilości danego surowca, czy odkrycie czegoś na mapie przy pomocy łodzi zwiadowczej. Przejście do kolejnej ery, odblokowującej bardziej zaawansowane technologie i budowle, należy przy tym opłacić odpowiednią sumą losowo wybieranego surowca. Toteż koniecznym jest zbudowanie sprawnie działającej gospodarki oraz odpowiedniej ilości miejsca magazynowego, bo nigdy nie wiadomo, czego zażąda od nas gra.
Uff, mało brakowało
W efekcie niemalże każdą misję kończyłem w zasadzie na styk, ze zgrozą obserwując linię oceanu, podmywającą fundamenty mojej bazy. Stresujące, owszem, ale każdorazowo dawało mi to olbrzymi zastrzyk adrenaliny i poczucie satysfakcji. Poziom trudności można w każdym momencie zmniejszyć, wydłużając tym samym czas między kolejnymi podtopieniami, a chętni mogą również włączyć tryb aktywnej pauzy, ale nawet z tymi ułatwieniami Flooded to wymagająca produkcja.
Z odsieczą przychodzą przywódcy o określonych bonusach (np. rozpoczęcie rozgrywki z już wybudowaną stocznią) i odblokowujące nowe umiejętności relikty. Ci pierwsi odblokowywani są stopniowo wraz z postępami fabularnymi, te drugie natomiast otrzymamy za zaliczenie odpowiedniej liczny opcjonalnych wytycznych. Warto, bo dzięki nim możemy na przykład podpalić wybrane miejsce na mapie lub samodzielnie oczyścić je ze skał, ale osobiście przez całą grę towarzyszyła mi kula jasnowidzenia, ujawniająca zawczasu surowiec oraz jego ilość potrzebną do awansu do kolejnej ery.
Buduj i walcz
Flooded to jednak nie tylko budowanie, ale również walka. Od czasu do czasu natkniemy się na naszej drodze na bazy piratów, którzy cyklicznie przypuszczać będą szturm na nasze miasteczka. Zresztą również my nie pozostaniemy na ich zakusy obojętni i parokrotnie ruszymy na ich domostwa z zemstą na ustach. Wspominam o tym dopiero teraz, bo aspekt bitewny Flooded to najmniej interesujący element tej produkcji. Ot, dwa typy łodzi bojowych i kilka wieżyczek obronnych, które można zbudować. Walka, wliczając w to bossów, jest stosunkowo prosta i zwyczajnie szkoda poświęcać na nią zbyt wiele miejsca.
Może jeszcze stresiku?
Wspomnieć warto również o dodatkowych trybach, które – co ciekawe – również odblokowujemy w wyniku postępów kampanii. Nie jest to jednak nic nazbyt odkrywczego, a jedynie klasyczna szybka gra i tryb endless. To świetny sposób na przedłużenie sobie zabawy, jeżeli wciąż mało Wam będzie emocji po ukończeniu kampanii fabularnej (a może się tak zdarzyć, bo ta trwa około pięciu godzin), ale osobiście byłem wówczas dość zmęczony formułą rozgrywki. Każda partia wygląda bowiem mniej więcej tak samo, a oba te tryby to dokładnie to – jeszcze więcej tego samego.
Nieustanne poczucie uciekającego czasu staje się niestety w pewnym momencie męczące i – co gorsza – odbiera chęć do eksperymentowania. Nawet na najłatwiejszym poziomie trudności nie mogłem pozbyć się mentalności uporczywego zbieracza, bo przecież każdy z tych surowców może mi się zaraz przydać. Po co więc wydawać go na zbędne głupoty pokroju nowych ośrodka badawczego i nowych technologii, skoro odrobienie wydanych na nie materiałów zabierze mi cenny czas? Dodatkowo zniechęca do tego brak możliwości zapisu w trakcie rozgrywki, bo utrata pół godziny w wyniku głupiego błędu to raczej mało kusząca wizja.
Nie taka powódź straszna
Nerwy za to dość skutecznie koi prześwietna oprawa graficzna. Flooded oferuje jeden z przyjemniejszych pixel artów, które miałem przyjemność zobaczyć w ostatnim czasie w grach. Każdy z sześciu oferowanych przez grę biomów wyraźnie odróżnia się wizualnie od pozostałych, a stosunkowo proste rysunki jednostek i budynków z miejsca przywodzą na myśl tytuły pokroju Advance Wars. Naprawdę trudno jest się na widok Flooded nie uśmiechnąć. Zresztą całość utrzymano w całkiem humorystycznym tonie. Polskie dialogi pełne są smaczków oraz mniej lub bardziej udanych żartów, a całość podkreśla przyjemna dla ucha muzyka.
A ja lubię globalne ocieplenie…
W efekcie, choć rozgrywka we Flooded w wielu miejscach jest mocno stresująca, gra się w to po prostu przyjemnie. Do tego stopnia, że kiedy zamiast grać, musiałem zająć się pracą, moje myśli mimowolnie wędrowały ku zalanych wodą krajobrazom z gry. Trzeba jednak pamiętać, że Flooded to jedna wielka misja na czas, więc jeżeli takowe wzbudzają w Was absolutne zgorszenie, prawdopodobnie nie jest to produkcja dla Was. Aczkolwiek jeżeli po nią nie sięgniecie, ominie Was kilka (a może nawet kilkanaście) godzin kapitalnej zabawy.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.