Forza Horizon 4: LEGO Speed Champions – recenzja (XSX). Klocki nie tylko hamulcowe

Gra dostępna na:
PC
XONE
XSX
LEGO Speed Champions - grafika główna

Człowiek kupuje sobie poważną grę o poważnych wyścigach poważnych samochodów, a tu nagle twórcy podrzucają mu zupełnie niepoważny dodatek. Nie jest to oczywiście pierwszy raz, bo już Forza Horizon 3 mogła przecież poszczycić się rozszerzeniem związanym z marką Hot Wheels, w którym nad dachami australijskich budynków zobaczyć można było charakterystyczne pomarańczowe pętle, ale LEGO Speed Champions dosłownie przenosi Forza Horizon 4 w inny świat. Cudowny, dodajmy.

Niby Anglia, a z pustyniami

Włodarze festiwalu Horizon postanowili bowiem przeskoczyć przysłowiowego rekina i odtworzyć świat LEGO w skali 1:1. W tym celu stworzyli zupełnie nową krainę, prześliczną i zbudowaną niemalże w całości z duńskich klocków, którą nazwali – całkiem odkrywczo, przyznacie – LEGO Valley. Miejsce to stanowi powiew świeżego powietrza po mimo wszystko dość monotematycznych krajobrazach Wielkiej Brytanii z podstawki oraz Wyspy Skarbów z dodatku Fortune Island. Dostajemy tu bowiem pełne klockowych kwiatów łąki, plaże, przy których cumują pirackie statki, małe miasteczko, tor wyścigowy, a miejsce znalazło się nawet dla pełnej szczątków dinozaurów pustyni, której normalnie w Anglii raczej nie da się uświadczyć.

LEGO Speed Champions - Ferrari
Tor wyścigowe to najlepsze miejsce do wbijania wyzwań prędkości przy jednoczesnym rozbijaniu klocków bonusowych.

Nie starczyło klocków na więcej

Mało tego, włodarze porwali się również na wyprodukowanie kilku znanych samochodów w wersji LEGO. Dosłownie kilku, bo pięć nowych aut to mocno rozczarowująca liczba, zwłaszcza że wykonano je naprawdę świetnie i przywiązaniem do charakterystycznych dla klocków detali. Otrzymujemy zatem świeżutkie jeszcze w momencie premiery dodatku Bugatti Chiron i McLarena Senną, a także trzy klasyki w postaci Mini Coopera S Rally, Porsche 911 Turbo 3.0 oraz Ferrari F40 Competizione. To prawdziwe demony prędkości i jeździ się nimi na tyle dobrze, że chciałoby się, by podobnych samochodów było więcej, a i tak w tym momencie jesteśmy jako gracze w o tyle lepszej sytuacji, że w momencie debiutu LEGO Speed Champions oferował on zaledwie trzy samochody. Bugatti i „porszak” doszły w kolejnych aktualizacjach.

Chwila prawdy

Skromna liczba aut jest o tyle smutna, że całą kampanię LEGO Speed Champions skonstruowano właśnie z myślą o nich. Przyjmuje ona tutaj przy okazji nieco inną strukturę. Wprawdzie nadal podzielono ją na kilka konkretnych segmentów, których zaliczenie odblokowuje nowe wyścigi i znaki ostrzegawcze, ale od samego ścigania ważniejsze są tutaj tzw. „klockowe wyzwania”. Ważniejsze, bo to właśnie za ich zaliczenie otrzymujemy klocki potrzebne do wybudowania nowych elementów dla swojego domu, a tym samym przejście do kolejnego segmentu. O ile część z nich faktycznie powiązana jest ze standardowymi aktywnościami, o tyle ich lwia część polega na spełnieniu konkretnych wytycznych, na przykład otrzymaniu nagrody za rewelacyjny drafting w samochodzie Hemi Cuda, albo przejechanie z punktu A do B w klasycznych muscle carze.

LEGO Speed Champions - kokpit


By odblokować finałowy wyścig i móc uznać LEGO Speed Champions za „przejsznięte”, należy zaliczyć wszystkie te wyzwania. Początkowo widok przepastnej tabeli może deprymować, to całkiem zrozumiałe, ale dodatek daje na tyle dużo frajdy z grania, że czas ten mija niesamowicie szybko, przy okazji motywując do dogłębnego zapoznania się z mechanikami gry. Istnieje natomiast spora szansa, że już i tak spory czas rozgrywki (przejście DLC to przynajmniej kilkanaście godzin) częściowo wypełni Wam grind, za co podziękować należy twórcy takich wyzwań, jak osiągnięcie stu nagród rewelacyjnej prędkości czy rozbicie pięciuset klocków bonusowych. Poza tym czeka Was polowanie na kosmiczne rośliny i zbiorniki energii obcych, a także całkiem przyjemna minikampania związana z samochodami LEGO. To zresztą właśnie one za sprawą swoich parametrów najlepiej sprawdzają się w trakcie większości wyzwań, aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać dowolny z setek innych pojazdów.

Klocki nie tylko hamulcowe

Słowo grind jest generalnie mocno odrzucające, ale na szczęście LEGO Speed Champions ma w sobie na tyle dużo uroku, że problem ten tonie w zalewie czystej frajdy. Trudno się bowiem nie uśmiechnąć, kiedy w akompaniamencie zapętlonego i obscenicznie wręcz radosnego kawałka z nowej stacji Radio Awesome dewastujemy pole klockowej lawendy swoim pokracznym Mini Cooperem w wersji LEGO. W zasadzie jedynym faktycznym mankamentem dodatku jest skromna liczba samochodów, bo aż chciałoby zobaczyć się ich więcej, ale wciąż LEGO Speed Champions stanowi jedno z najlepszych, o ile nie najlepsze rozszerzenie do którejkolwiek Forzy.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top