Forza Horizon 5 to pierwsza samochodówka, która przypadła mi do gustu. Nie jestem jakimś wyjadaczem gier z samochodami w roli głównej. Do tej pory jedyne co przykuło mnie na dłużej do ekranu to seria Burnout, za którą tęsknię całym sercem. Grałem też swego czasu w Split/Second. Przewinęło się też przez mój dysk OnRush. Po tytułach, które wymieniłem widać, że fanem symulatorów jazdy samochodem nie jestem, więc co takiego ma w sobie Forza? Zaznaczam również, że nie jest to recenzja, tylko moje osobiste odczucia na temat tego tytułu.
Trochę przeszłości
Z ideą samochodówki z otwartym światem po raz pierwszy zetknąłem się dawno temu, grając w grę Driver. Wiem, że to nie do końca były wyścigi z krwi i kości, jednak gra polegała na jeżdżeniu samochodem. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego więcej deweloperów nie decyduje się na takie rozwiązanie. Właśnie dlatego bardzo się ucieszyłem, kiedy Criterion Games postanowiło wprowadzić otwarty świat do serii Burnout. Jej ostatnia część o podtytule Paradise korzystała ze wszystkich dobrodziejstw, które takie podejście umożliwia.
Wolność wyboru
Forza Horizon 5 również wykorzystuje otwarty świat, ale pozwala na o wiele większą swobodę. Nie licząc większych zbiorników wodnych, możemy jeździć dosłownie wszędzie. Potrzebujemy dojechać do jakiegoś punktu na mapie oddalonego o 15 kilometrów? Nie ma problemu.. Zamiast trzymać się dróg, możemy spokojnie jechać na przełaj, skracając sobie w ten sposób trasę. Mamy ochotę zobaczyć, jak daleko nasz samochód poleci? Wjeżdżamy na najbliższą górę, rozpędzamy się do 250 km/h i hop — lecimy na łeb na szyję.
Znajdź nas
Zastosowanie otwartego świata pozwala na kolejną rzecz, którą uwielbiam chyba w każdym gatunku gier, czyli tak zwane znajdźki. Po całej mapie rozsiane są niewielkie bilboardy z dodatkowymi punktami doświadczenia lub odblokowujące szybki transport. Większość z tych tablic łatwo znaleźć, ponieważ pokazują się na mapie, kiedy tylko koło nich przejedziemy. Natomiast dostać się do niektórych to już nie lada wyzwanie. Czasem trzeba odpowiednio wyskoczyć. Innym razem znaleźć ukryty przejazd albo zastosować odpowiedni samochód.
Dostosowanie do potrzeb
Kolejną fantastyczną rzeczą w Forza Horizon 5 jest możliwość dostosowywania samochodów pod siebie. Nie mówię tu tylko o wyglądzie, ale o tuningowaniu. Opcji jest mnóstwo. Od zmiany opon, poprzez zmianę silnika do rozłożenia ciężaru na osiach. Podobnie jest zresztą ze zmianami wizualnymi. Kolory, naklejki, części karoserii również można zmieniać według swojego widzimisię.
Najlepsze jednak w tym wszystkim jest to, że aby dobrze się bawić, nie trzeba ruszać żadnej z tych rzeczy. Jeżeli jakiś wyścig wydaje nam się za trudny zmieniany sobie poziom trudności i od razu wskakujemy na pierwsze miejsce. Dzięki temu spokojnie mogłem pograć w Forze z młodszym synem.
Chwila wytchnienia z Forza Horizon 5
Lubię szybkie gry, jak się dużo dzieje i wybucha. Kule lecą z każdej strony, a ja szybko muszę szukać schronienia. Jednak po całym dniu pracy, sprzątania, obowiązków i innych wpadających co chwila zadań nie mam po prostu na takie gry siły. Nadal jednak lubię odpalić konsolę i pozwolić sobie na chwilę relaksu.
To jest kolejna rzecz, do której Forza nadaje się idealnie. Rozsiadasz się wygodnie na fotelu bądź kanapie, zakładasz słuchawki i jeździsz po przepięknych bezdrożach Meksyku. Oczywiście mapa jest zmodyfikowana, żeby podróże były przyjemniejsze. Nie zmienia to faktu, że wszystko wygląda tu przecudnie. Oczywiście same samochody też są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, włączając w to wykończenie wnętrz. Biorąc pod uwagę, że mamy dostęp do ponad 500 jest to nie lada wyczyn.
Forza Horizon 5 to mój odpoczynek
Kiedyś to był Burnout. Potem Battlefield, a zaraz po nim Destiny. To z tymi tytułami spędzałem czas, kiedy potrzebowałem chwili dla siebie. Często sięgam też po gry typu Hidden Object Adventure, ale większość z nich jest do siebie bardzo podobna. Dodatkowo wymagają myślenia, a ja potrzebuję wyłączyć się całkowicie.
Forza jest idealnym remedium na moje ostatnio bardzo burzliwe życie. Mógłbym rozpisywać się dalej o sezonach, zadaniach dziennych i o tym, że online jest do bani w tym momencie. Nie mam natomiast zamiaru, ponieważ na ten artykuł przelałem swoje pozytywne zaskoczenie, którego doznałem po kilkunastu godzinach spędzonych za wirtualnym kółkiem.
Jeżeli macie Game Passa nawet przez chwilę się nie zastanawiajcie i pozwólcie porwać się na wspaniałą przejażdżkę, którą zafundował nam Microsoft oraz Playground Games. Natomiast tych, co próbowali i nie do końca im Forza podpasywała, zapraszam do zapoznania się z recenzjami kilku innych wyścigówek, które mieliśmy okazję zrecenzować: