Ghostrunner – recenzja (Switch). Inny, niż się spodziewałem

Gra dostępna na:
PC
PS4
PS5
XONE
XSX
SWITCH

Ghostrunner, szybki tytuł FPP, gdzie precyzja i taktyka są na pierwszym planie. Po pierwszych zapowiedziach chciałem go przejść na dużych konsolach lub PC. Natomiast po ogłoszeniu wersji na Nintendo Switch byłem niesamowicie ciekaw, jak wypadnie na sprzęcie wielkiego N. Po DOOM i Wolfenstein liczyłem na produkt, który ma szansę przekroczyć techniczne granice tej platformy. Tak się jednak nie stało, bo wizualnie tytuł mocno odstaje. Tylko co z tego, jak po 10 minutach nikt już o tym nie pamięta i w pełni cieszy się genialną rozgrywką?

Ghostrunner gameplay

Witaj w mrocznej przyszłości

Gry dość często przedstawiają dość ponurą wizję tego, co nas czeka za kilkadziesiąt lub kilkaset lat. W Ghostrunner nie jest inaczej. Ludzkość jest na skraju upadku, a ci, którzy jeszcze żyją, znajdują się w wysokiej wieży Dharma. To właśnie tam toczy się cała przygoda omawianej produkcji. Wcielając się w cyber ninję, zostajemy obudzeni przez niejakiego Architekta. Ten opowiada nam, co się stało, dlaczego w pewnym sensie przypomina on sztuczną inteligencję i jaki jest nasz cel. Należy zgładzić tyrana znajdującego się na szczycie wspomnianej budowli. Droga do niego nie będzie prosta. Wszędzie czyhają różni żołnierze, którzy jednym strzałem są w stanie unicestwić protagonistę. Trzeba więc być nie tylko ostrożnym, ale i szalenie precyzyjnym. Jeden mały błąd wystarczy, aby ponieść klęskę.

Fabuła gry wydaje się jedynie tłem, które wyjaśnia odbiorcy, dlaczego musi ciąć wszystkie „żywe” istotne na kawałki, niczym Fruit Ninja. Kolejne fragmenty układanki poznajmy jakby „w locie” podczas rozgrywki, najczęściej w czasie przechodzenia poziomów czysto platformowych. Raz na jakiś czas pojawi się łamigłówka i to w zasadzie tyle. Całość stawia przede wszystkim na angażujący gameplay, od którego ciężko się oderwać. To właśnie on napędza gracza do dalszej zabawy. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby nieco zwolnić i zacząć analizować wszystkie dialogi Architekta, ale nie liczcie na historię rodem z Blade Runnera.

Ghostrunner grafika

Pokonywanie wrogów w Ghostrunner to czysta poezja

Czym w ogóle jest Ghostrunner? To gra akcji FPP, gdzie sterujemy cybernetycznym ninją. Wystarczy jeden strzał, aby nasz bohater umarł, więc musimy robić wszystko, aby unikać kul i pokonywać wrogów. Skaczemy po ścianach, wykonujemy uniki w zwolnionym tempie, odbijamy pociski, wyprowadzamy super szybkie ataki i wiele więcej. Trzeba też pamiętać o różnych przeszkodach, dronach, źródłach osłon oponentów i tym podobnych. Im dalej, tym wszystkiego więcej. Czasami poczujecie się jak w Shadow Warrior, innym razem jak w Prince of Persia. Elementy akcji przeplatają się z platformowymi, tworząc w ten sposób przyjemną rozgrywkę, od której trudno się oderwać.

Nie zabrakło dobrze ukrytych znajdziek, nowych skinów dla naszego ostrza, a także ulepszeń. Te zostały przedstawione jako klocki rodem z Tetrisa, które musimy układać w specjalnej matrycy. Im lepsza konstrukcja, tym więcej modułów będzie wspierać naszego bohatera. Trzeba jednak podkreślić, że są to głównie umiejętności pasywne. Nie zmienią diametralnie tego, co się dzieje na polu walki, ale ułatwią Wam nieco życie, a w tej grze jest to na wagę złota. Może ciężko uwierzyć, że zaledwie te kilka elementów tworzy wspaniałą całość rozgrywki, ale naprawdę tak jest. O ile dema na Switchu nie uświadczycie, to na PC już tak. Koniecznie sprawdźcie, aby zrozumieć, co w trawie piszczy.

Ghostrunner akcja

Critical Failure

Jeżeli myślicie, że napis „You Died” pojawiał się Wam często w serii Dark Souls, to w porównaniu z omawianą produkcją to jest nic. Tutaj możecie ginąć nawet i 100 lub więcej razy na każdym z poziomów. Wszystko dlatego, że gracz nie może popełnić błędu, chyba że bardzo mały. Jeżeli szybko nie wróci do odpowiedniej taktyki, to ostatni checkpoint już czeka, aby z niego skorzystać. Nie oznacza to jednak, że odbiorca czuje się bezsilny. Gra wymaga opracowywania ścieżek, po których należy się poruszać i eliminować przeszkody. Czasami wymaga to kilku nieudanych prób, ale człowiek się w ogóle nie denerwuje. Doskonale zdaje sobie sprawę, iż należy poznać dany fragment, aby ostatecznie przejść go bez utraty życia. Brzmi to banalnie, ale to właśnie jest esencja Ghostrunnera.

Kiedy już uda się przebiec cybernetycznym wojownikiem przez dany etap, to satysfakcja jest ogromna. Wrogowie padają na ziemię bez kończyn, systemy obronne zostają dezaktywowane, a po drodze wykonamy akrobacje rodem z Matrixa. To wszystko z niezawodnym ostrzem w ręku. Radość z pokonania kolejnej przeszkody napędza gracza do podejmowania kolejnych wyzwań, które z czasem stają się coraz bardziej skomplikowane. Nie ma jednej słusznej drogi, bo to od nas zależy, co zrobimy w danej kolejności. Sam nie raz czułem, że opracowana ścieżka musi być tą właściwą, po czym orientowałem się, że wcale tak nie jest. Warto kombinować, nawet jeżeli przez to zginiemy kilka razy.

Recenzja

Nie tak powinno się reklamować Ghostrunner na Switcha

Szczerze mówiąc, nie wiem, co tutaj się stało. Człowiek doskonale zdaje sobie sprawę, że sprzęt Nintendo nie ma tyle mocy co PS4 czy Xbox One, ale bez przesady. Do momentu, aż gra nie trafiła do sprzedaży lub pierwszych recenzji, nikt nie wiedział, jak ten tytuł prezentuje się w ruchu. Ten nawet nie jest bliski temu, co widzicie na materiale poniżej. 30 FPS-ów to jest najwyższy wynik, jaki ta wersja jest w stanie osiągnąć, ale zdarzają się też spadki. Do tego tekstury w niskiej rozdzielczości, UI całkowicie nieprzygotowane pod Switcha i czcionki tak małe, że ledwo je widać. Nie wiem, czy ten port robiono na szybko, ale trochę ciężko na to patrzeć.

YouTube player

Całość ratuje niesamowicie angażująca rozgrywka, tylko czemu ktoś postanowił reklamować Ghostrunnera materiałami mijającymi się z prawdą? Może zaledwie kilka scen z premierowego zwiastuna dałoby się uznać za prawdziwe. Cała reszta to fragmenty wersji PC lub PS4/XONE. Nie tak to powinno wyglądać. Właściciele tej platformy doskonale zdają sobie sprawę z jej ograniczeń i często idą na kompromis podczas zakupu. Nawet jeżeli grafika nie spełnia oczekiwań, to cała reszta powinna być na miejscu. Uważam, że deweloper powinien pokazać faktyczny stan gry przed premierą, szkoda, że tak się nie stało.

Miało być tak pięknie…

Ghostrunner to świetny tytuł, ale trzeba się dobrze zastanowić przed zakupem. Wersja na Switch nie jest tak ładna i płynna, ale potrafi być szalenie grywalna. Mocno liczę, że czeka na nas jakiś patch, przynajmniej taki, który naprawi interfejs i czcionki. Te ewidentnie były przygotowane pod wyższe rozdzielczości i na małym ekranie nie zdają egzaminu. Choć od strony technicznej i marketingowej mam tej produkcji wiele do zarzucenia, to mimo wszystko dobrze się przy niej bawiłem. Jeżeli przymkniecie oko, na oprawę to wydaje mi się, że gra może Was wciągnąć. Wiecie już, jak omawiana produkcja wygląda i co jest z nią nie tak. Teraz wszystko w Waszych rękach.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie better.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Artur Janczak
Cześć! Mam na imię Artur i uwielbiam gry wideo niezależnie od platformy. Mimo 30 lat na karku cały czas sprawiają mi radość i liczę, że to się nie zmieni.
Scroll to top