Greak jest młodym chłopcem. Najmłodszym ze swojego rodzeństwa. Jego życie zmienia się, gdy kraina, którą zamieszkuje, pada ofiarą ataku. Niespodziewane starcie z wrogiem zmusza wszystkich mieszkańców do ucieczki. Jednak Greak nie może odejść bez siostry i brata. Chłopiec wyrusza w niebezpieczne lasy Azur, aby odnaleźć swoją rodzinę.
Czym jest Greak?
Gra jest przedstawicielem gatunku logicznych platformówek. Produkcja skupia się na obu tych aspektach. Najbliższym skojarzeniem, jakie miałem grając w Greak, było dawne The Lost Vikings. Nie zdziwiłbym się, gdyby była to jedna z inspiracji autorów. W obu przypadkach dysponujemy trójką bohaterów o konkretnych wadach i zaletach. Zadaniem gracza jest odpowiednie balansowanie silnymi stronami każdego, tak aby dostać się w potrzebne miejsce. Tu podobieństwa się kończą. Greak: Memories of Azur ma otwartą strukturę i zyskujemy dostęp do każdego z rodzeństwa z postępem fabuły.
Początkowo jako tytułowy Greak uczymy się walczyć i wykorzystywać otoczenie. Z czasem, gdy do bohatera dołączy jego siostra — Adara, okazuje się, że nie zawsze może ona korzystać z tych samych dróg. Zadaniem gracza jest wtedy balansować na silnych stronach bohaterów, aby wzajemnie otworzyli przed sobą drogi. Twórcy mieli przyjemny zamysł, ale niestety da się wyczuć niewykorzystany potencjał. W większość przypadków gracz będzie na zmianę przytrzymywał kołowrotki drzwi i wind. Przez większość zabawy różnice rodzeństwa ułatwiają tylko opcjonalną eksplorację. Odczuwalne jest to najbardziej pod koniec gry. Tam twórcy przygotowali jedną ogromną zagadkę logiczną, w której umiejętności bohaterów definiują ich ścieżkę. Szkoda, że nie ma takich lokacji więcej.
Jak wygląda kontrola kilkoma bohaterami?
Przez większość czasu gracz musi po prostu wskakiwać dwa razy na tę samą platformę, ale inną postacią. Nad tymi trzeba przejąć kontrolę oddzielnie. Choć dostępna jest opcja podążania za liderem, to przez różne wysokości skoków zawsze ktoś blokuje się na jakiejś z platform. Na szczęście czekające rodzeństwo samo się broni. Gdy wróg zbliży się wystarczająco, sojusznicy zaatakują. Nie wykonają żadnych uników ani zaawansowanych ruchów, więc i w tej sytuacji lepiej przejąć kontrolę. W razie opróżnienia punktów życia jednej z postaci gra informuje o przegranej i musimy wrócić do ostatniego punktu zapisu. Na ogół nie jest to problem, ale walki z bossami lubią wystawić opanowanie na próbę.
Starcia takie zwykle kończą się niepowodzeniem nie z winy gracza. Z tego powodu starałem się trzymać wroga jak najdalej od reszty zespołu. Nie zawsze jest to możliwe, a do tego niestety wypacza to założenia zabawy. Zamiast korzystać ze wszystkich umiejętności, Greak: Memories of Azur zamienia się w zwykłe szlachtowanie mieczem.
Uważaj ile masz rzeczy w kieszeni
Każda z postaci ma bardzo ograniczony ekwipunek. Zwykle te kilka miejsc zajmuje jedzenie. Wszystkie nasiona, warzywa i kwiaty mogą zregenerować część życia danej postaci. Dodatkowo w specjalnych garnkach osadzonych nad ogniem można te przedmioty ze sobą łączyć. Takie mieszanki pozwolą stworzyć nie tylko pyszne chleby i mikstury polepszające zdrowie, ale też coś, czego lepiej do ust nie wkładać. Dobrze przed podróżą przygotować sobie dobre jedzenie, bo na szlaku wielu takich ognisk nie ma. Dodatkowo wszystkie potrzebne przedmioty jak klucze, również zajmują miejsce w kieszeni. Poza rzeczami, które nosić trzeba, są jeszcze różnorodne błyskotki warte odrobinę waluty i nagle miejsca jest zawsze za mało.
Bieganie za skarbami to zawsze coś, co urozmaica zabawę. Tak jest i tutaj. Poznanie silnych stron postaci w Greak pozwala czasem znaleźć coś ciekawego. Plusem tego jest fakt, że bardzo często dane jest graczowi wracać do odwiedzonych lokacji. Nowa odblokowana ścieżka czy klucz do zamkniętych drzwi pozwala wejść głębiej w Azur. Backtracking sprzyja dostrzeżeniu czegoś, co dawnej umknęło uwadze gracza. Czasem nawet dopiero konkretna postać okazuje się rozwiązaniem problemu z dostaniem się do chowającej się skrzynki. Pisząc to, muszę zaznaczyć, że gra nie ma do zaoferowania wielu lokacji. Sam w sobie backtracking nie jest problemem, ale gdy konkretnych poziomów do zwiedzania nie ma za wiele, może wkraść się monotonia.
Niepowtarzalny kierunek audiowizualny
Twórcy bardzo mocno chwalą się ręcznie rysowaną grafiką. Nie ma się co temu dziwić. Sfera wizualna Greak: Memories of Azur jest nie do pomylenia z inną produkcją. Gra wyraziście oddziela kolorystycznie każdą z lokacji. Dodatkowo wszystko przykrywa specyficzna mgła, która nadaje całości klimatu bajkowej opowieści. Kroku temu dotrzymuje muzyka. Ta delikatnie wybrzmiewa w tle, napędzając poczucie przygody. Trudno mówić o stylu wizualnym Greak: Memories of Azur, nie mówiąc o cudownych animacjach. Mowa tu nie tylko o tych wewnątrz gry, ale o przerywnikach filmowych. Te są małymi dziełami sztuki i żałuje, że jest ich tak niewiele.
Podsumowując
Greak: Memories of Azur jest piękną grą z kilkoma kolcami, o które można się skaleczyć. Jest to urocza przygoda mieszcząca się w 8 godzinach. Niestety po ukończeniu produkcji odnoszę wrażenie, że nie ma tam treści na aż tyle czasu. Mała ilość lokacji w połączeniu z przymusem przemierzania ich kilka razy może powodować zmęczenie. Choć twórcy starają się zostawić kilka niespodzianek na takie okazje, nie rekompensuje to tego problemu w całości. Szkoda, że gra pokazuje pazur dopiero pod koniec zabawy i zaraz za tym się kończy. Najlepiej byłoby, aby Greak dostał kontynuacje poprawiającą wszystko, co nie zagrało do końca w pierwszej części. Produkcja ta to ciągła walka elementów cudownych i tych dyskusyjnie słabych.