Heavenly Bodies to niewielka gra studia 2pt Interactive, o której wspominaliśmy w marcu na łamach naszego serwisu. Już wtedy spodobał mi się zarówno pomysł, jak i szata graficzna Boskich Ciał. Dlatego właśnie, postanowiłem sprawdzić, czy ta kosmiczna przygoda, jest warta waszego czasu.
Złota Rączka
Fabułę Heavenly Bodies można opisać w jednym zdaniu. Nasza postać zostaje wysłana na stację kosmiczną w celu wykonania napraw. Brzmi banalnie, ale absolutnie w niczym to nie przeszkadza. Tytuł podzielony jest na siedem plansz składających się w logiczną całość. Gry indy często mają problem z powtarzalnością rozgrywki. Twórcy kosmicznej zręcznościówki poradzili sobie z tym wyśmienicie. Każdy z siedmiu dostępnych poziomów stawia przed nami nowe zróżnicowane wyzwania: to przywrócimy zasilanie do naszej stacji, by zaraz wylecieć w poszukiwaniu próbek z asteroidów. Ani razu nie czułem, że znowu robię coś, co musiałem wykonać dwa zadania temu.
Przyjemny dodatek
Po ukończeniu każdej z plansz odblokowują się dodatkowe wyzwania. Bardzo lubię, gdy twórcy wprowadzają takie zabiegi, ponieważ wydłuża to żywotność tytułu. Fajne jest też to, że nie są one przekombinowane. Zazwyczaj wymagają spostrzegawczości lub wykonania jakiejś specjalnej akcji w innej części bazy. Jedno z wyzwań, które posiada każdy poziom to ukończenie go na najtrudniejszym sterowaniu.
Sterowanie w Heavenly Bodies
Twórcy postarali się odwzorować ruch w stanie nieważkości i uważam, że naprawdę im się to udało. Oczywiście sam nigdy w takim stanie się nie znalazłem, ale tak właśnie bym sobie to wyobrażał.
W związku z tym, że znajdujemy się w kosmosie, poruszanie postacią nie odbywa się w standardowy sposób. Nie wystarczy nacisnąć strzałki bądź wychylić analoga, aby kosmonauta udał się tam, gdzie chcemy. Zamiast tego sterujemy kończynami naszego bohatera. Lewy i prawy analog odpowiada odpowiednio za lewą i prawą rękę, triggery za chwytanie, a shouldery za podkulanie nóg.
Poziomy trudności
Kolejną bardzo fajną rzeczą, jest możliwość wyboru trybu sterowania. Dostępne są trzy: asysta, klasyczny oraz Newtonowski. Ten pierwszy jest idealny dla ludzi, którzy chcą w grę zagrać i ją ukończyć bez podnoszenia sobie ciśnienia. W większości przypadków wystarczy skierować obie ręce w stronę, w którą chcemy się poruszać. Kosmonauta zacznie wtedy radośnie kopać nogami i doleci do celu bez większego problemu.
Klasyczny tryb jest już trochę trudniejszy i wymaga dużo więcej skupienia i precyzji. Tutaj głównym sposobem przemieszczania jest łapanie i przyciąganie się do w zasadzie wszystkiego. Nadal jednak ma się wrażenie, że pływa się w bardzo gęstej wodzie. Nie jest to w żaden sposób złe i wydaje mi się, że idealnie balansuje stopień trudności.
Ostatnia opcja jest już dla prawdziwych twardzieli. Tarcia nie ma tu praktycznie wcale i bez przemyślanej trasy można utknąć na środku pomieszczenia lub odlecieć w pustkę, gdzie jedyną możliwością powrotu jest wczytanie punktu kontrolnego.
Sam grę ukończyłem na asyście, co zajęło mi niewiele ponad cztery godziny. Kilka poziomów przeszedłem też z ustawieniami klasycznymi. Na Newtonowskie sterowanie zabrakło mi cierpliwości, ale myślę, że będę do niego wracał. Przecież dodatkowe wyzwania same się nie zrobią.
Nie tylko solo
Bardzo ucieszył mnie fakt, że całą grę można ukończyć z drugą osobą. Dzięki temu mogłem pograć z młodszym synem. Na plus należy też zaliczyć możliwość ustawienia różnego sterowania dla każdego z graczy. Kiedy on spokojnie latał z miejsca na miejsce i wykonywał zadania, ja dwoiłem się i troiłem, żeby tylko nie wylecieć „za burtę”.
Na konsolę PlayStation dostępna jest tylko opcja lokalnej współpracy. Na platformie Steam można pobawić się również online.
Oprawa Heavenly Bodies
Pomimo prostoty tytuł prezentuje się bardzo ładnie. Każdy element zwiedzanych stacji jest dopracowany. Całemu doświadczeniu towarzyszy bardzo przyjemna ambientowa muzyka, która doskonale komponuje się z tematem przewodnim. Jeżeli ktoś nie przepada za rozmyciem, kaszą na ekranie czy wrażeniem jakby się oglądało monitor CRT, to wszystkie te filtry można bez problemu wyłączyć. Ja polecam je jednak zostawić, ponieważ bardzo dobrze pasują do spokojnego klimatu produkcji.
Podczas prawie dziesięciu godzin zabawy nie doświadczyłem żadnych bugów, glitchy czy innych tego typu niespodzianek. Co prawda zablokowałem się z raz czy dwa, ale za każdym razem udało mi się z tego wykaraskać. Kolizje obiektów są tu zrobione bardzo dobrze.
Heavenly Bodies nie dla każdego
Mój czas spędzony w wirtualnym stanie nieważkości uważam za udany. Mój syn, również dobrze się bawił podczas wspólnych sesji. Jedno jest jednak pewne. Ludzie, którzy nie posiadają ogromnych pokładów cierpliwości, bardzo szybko się do tego tytułu zniechęcą. Myślę, że podobnie będzie z tymi, którzy przekładają szybką akcję nad chirurgiczną wręcz precyzję. Wszystkim innym mogę spokojnie polecić Heavenly Bodies. Mam nadzieję, że spróbujecie i Wam także przypadnie do gustu ta kosmiczna przygoda.
Gameplay (PS5)
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.