Niebo
Nie jestem mistrzem gier rytmicznych, ale czuję do nich dziwną sympatię. Dziesiątki godzin spędziłem w Guitar Hero, Beat Saber czy Cadence of Hyrule. Zawsze gdy mam okazję, nie potrafię sobie odmówić również tańca w Dance Dance Revolution.
Metal: Hellsinger wydawało się mieć wszystko to co lubię. Staroszkolny arena shooter w stylu serii Doom czy też Serious Sam. Ciężkie brzmienie gitar i artyści takich zespołów jak Arch Enemy, Trivium, System of a Down. No i oczywiście demoniczne klimaty. Sprawdziłem więc dostępne demo na Steam. Mamy tutaj do czynienia z ciekawą hybrydą FPSa z grą rytmiczną. Muzyka leci, a my musimy zabijać plugastwo do rytmu. Pomaga nam w tym wskaźnik umieszczony na ekranie.
Nie mogę powiedzieć, że bawiłem się źle. Całość jest szybka i szalenie satysfakcjonująca, bronie mają odpowiedniego kopa. Muzyka również prezentuje się doskonale i odpowiednio pompuje adrenalinę. Na dodatek w roli narratora występuje Troy Baker (Szymon: Mister NFT we własnej osobie!)
Jaki więc jest mój problem, że poprosiłem mojego redakcyjnego kolegę o pomoc? Widzicie, im więcej grałem, tym miałem wrażenie, że mechanika grania do muzyki jest tutaj niepotrzebna. Oczywiście grając tak jak trzeba – to jest zabijając szkaradztwo w rytm muzyki – nasze ataki są skuteczniejsze, zapełniamy pasek combo i możemy wejść w tryb furii.
Podczas rozgrywki, nie mogłem jednak wyzbyć się myśli, że bez tej mechaniki, byłbym dużo bardziej skuteczny w walce. Gdyby wyzbyć się tej mechaniki, tytuł stałby się wręcz kolejnym generycznym arena shooterem. Mamy tu do czynienia z czymś nowym i innowacyjnym. Jestem pewny, że Metal: Hellsinger znajdzie swoją niszę, ale ewidentnie nie jest to produkcja dla mnie.
Piekło
Muszę przyznać, że początkowo nie kupiłem konceptu Metal: Hellsinger. Niech za wytłumaczenie posłuży fakt, iż na Summer Game Fest zobaczyliśmy przynajmniej kilka doomo-podobnych strzelanek, z polskim Witchfire od Astronautów na czele. Choć pomysł wykorzystania licencjonowanej muzyki jest chwalebny, bałem się iż budżet gry zostanie przepalony na kawałki czołowych artystów, zostawiając graczy z strzelanką-wydmuszką. Cytując klasyka – nic bardziej mylnego!
Gdy tylko przebrniemy przez prosty tutorial, lądujemy na połaciach Stygii. Ruina otoczona piekielnymi wizualiami, tylko oczekuje na dalszą destrukcję – zarówno przez pomioty szatana, jak i głównego bohatera, zesłanego by unicestwić wszystko co się porusza. W wersji demonstracyjnej Metal: Hellsinger, gracz walczy o przetrwanie z pomocą czterech broni: dwóch rewolwerów, strzelby, czaszki strzelającej pociskami oraz diabelskiej katany.
Oczywiście, możemy się bawić jak w typowej grze z gatunku arena-shooter. Tutaj jednak wchodzi główny twist Metal: Hellsinger. Na górze ekranu znajdziemy prosty mnożnik, pokazujący jak nasze strzały mają się do rytmu utworu, który obecnie nam przygrywa. Jeżeli strzelamy zgodnie z rytmem, mnożnik się zwiększa, odblokowując coraz więcej partii piosenki – maksymalny to 16x, który włącza wokale. Jeżeli nie idzie nam dobrze, autorzy ukryli również na planszy dodatkowe mnożniki, zwiększające pozytywne wrażenia z rozgrywki.
Jest to dość ciekawy dialog twórców z graczem, ponieważ oni wiedzą jak świetne kawałki załatwili do gry, ale to osoba z kontrolerem w dłoni musi sobie na nie zasłużyć. Tytuł fantastycznie premiuje rytmiczne strzelanie. Nie dość iż słyszymy więcej każdego utworów, to zadajemy więcej obrażeń, stając się tym samym bardziej efektywnym łowcą pomiotów. Muszę jednak przyznać, że najbardziej przypadła mi do gustu strzelba oraz katana. Pozostałymi dwoma przyrządami, nie byłem w stanie aż tak wyczuć rytmu, na te dwa podejścia, które miałem z grą.
Niemniej jednak – w przeciwieństwie do Jakuba – uważam iż warto mieć na oku Metal: Hellsinger. Fani ostrych brzmień mogą już zamawiać w ciemno. Podczas rozgrywki złapałem się na rytmicznym poruszaniu głową, a trudno o lepszą aprobatę w świecie ciężkiego metalu. Gra znajdzie swoich wyznawców, zbierze dość ciepłe recenzje, ale czy sprzeda się z zyskiem dla ekipy z The Outsiders? Tego dowiemy się po 15 września 2022 roku, kiedy Metal: Hellsinger zadebiutuje na sklepowych półkach!