Kręgle to najwyśmienitszy sport na świecie, który doceni absolutnie każdy. Dziecinnie proste zasady oraz satysfakcjonujące odgłosy toczącej się po torze kuli i zbijanych kręgli przyciągają początkujących, którzy mogą zostać przy grze na dłużej, pragnąc dojść do mistrzowskiej wręcz wprawy. Nic więc dziwnego, że tak dużą popularnością cieszyło się chociażby Wii Sports, a ja sam – choć moje doświadczenie z faktyczną grą jest znikome – spędziłem długie godziny, rywalizując z Romanem w GTA IV. Okazuje się jednak, że wbrew pozorom nie jest to prosty przepis na sukces, czego idealnym dowodem jest Brunswick Pro Bowling.
Jakie kręgle są, każdy widzi
Brunswick Pro Bowling jest dokładnie tym, czego możecie się spodziewać – kręglami. Otrzymujemy zatem kulę, która posłuży nam do zbicia dziesięciu kręgli, stojących na końcu toru. Im więcej za jednym rzutem, tym lepiej. Absolutna klasyka, której teoretycznie nie można zepsuć. Zwłaszcza że Brunswick Pro Bowling podchodzi do tematu na poważnie, starając się jak najwierniej oddać wrażenia płynące z faktycznej gry. Nic dziwnego, w końcu już sam tytuł zdradza, że to produkcja na licencji faktycznie istniejącej niegdyś firmy kręglarskiej, sięgającej swoimi korzeniami jeszcze do XIX wieku. Nie ma tu zatem miejsca na uproszczoną rozgrywkę z Wii Sports, czy pełne podśmiechujek podejście Rockstara – tu jest żywioł, tu dzieją się kręgle!
Faktycznie, pod względem poziomu symulacji Brunswick Pro Bowling wypada naprawdę świetnie. Kula posiada wyczuwalny ciężar, a same kręgle po uderzeniu zachowują się mniej więcej tak, jak należałoby się tego od nich spodziewać. Wersja na Nintendo Wii korzysta przy tym z ruchowych możliwości wiilota, więc siła zamachu, jego kierunek i ewentualne podkręcenie dostosowujemy ruchem ręki. Wiilot jest do tego stworzony, więc całość wypada w porządku, ale trudno jest czasami przewidzieć, jak potoczy się nasz rzut.
Ślimak by zasnął
Głównym winowajcą jest tutaj fakt, że animacje naszego wirtualnego awatara nie odpowiadają naszym faktycznym ruchom, więc pomimo dobrze odwzorowanej fizyki, cały czas gramy tu na oko. Precyzji brakuje niestety już na etapie samego ustawiania się na torze. Pomysł, by robić to poprzez przechylanie wiilota na boki, uważam za poroniony. Niby da się to zrobić bez większego problemu, ale czynność ta jest mocno upierdliwa i zdecydowanie wolałbym, by do tej roli wykorzystano krzyżak.
Są to jednak wyłącznie przeszkody, które ani trochę nie zabijają czerpanej z rozgrywki frajdy. To rola absolutnie ślamazarnego tempa, którym skalane jest Brunswick Pro Bowling. Umówmy się, kręgle nie są najbardziej dynamicznym sportem, ale chociażby z tego względu powinno dać się graczom możliwość przewinięcia rzutów przeciwnika i animacji przygotowujących się do nich zawodników. Fajnie to zobaczyć raz, ale kiedy podchodzi się do n-tego już meczu, zaczyna to męczyć. Twórcy niestety takiego scenariusza najwidoczniej nie przewidzieli, więc każdorazowo skazani jesteśmy na obserwowanie mozolnych ruchów każdego z zawodnika.
To nie kariera, to pasja!
Problem ten oczywiście nie występuje, kiedy gramy z przyjaciółmi w trybie szybkiej gry, ale już kariera dla pojedynczego gracza nie daje nam pod tym względem taryfy ulgowej. Po rozegraniu zaledwie kilku wieczorów ligowych w zasadzie odechciewa się kontynuowania rozgrywki. Szkoda, bo tryb kariery w zamyśle wypada naprawdę interesująco. Wspomniane wieczory ligowe rozgrywamy co tydzień, zdobywając w ten sposób reputację i organicznie poprawiając statystyki naszego zawodnika. Te z kolei zwiększają nasze szanse na wygranie w trzech dostępnych turniejach – dla początkujących, eksperckim i profesjonalnym. Brać w nich udział warto, bo wygraną kasę wydamy później na zwiększające atrybuty elementy garderoby czy lepsze kule do kręgli.
Niby nie jest to coś innowacyjnego, ale spokojnie mógłbym spędzić w tym trybie kilkadziesiąt dobrych godzin, wspinając się ku kręglarskiemu mistrzostwu, gdyby tylko nie to diabelnie powolne tempo rozgrywek. Żeby chociaż w trakcie samych meczów działo się coś interesującego. Może nie bolałoby to tak bardzo, gdyby poszczególne kręgielnie (rozmieszczone teoretycznie na całym świecie) nieco mocniej różniły się od siebie, a w tle przygrywała jakakolwiek muzyka, rozbijająca monotonię męczących już od dłuższego czasu dźwięków sunących kul i upadających kręgli.
Roman, ja chyba odpuszczę…
Tak się niestety nie stało, więc zmuszony jestem ze smutkiem odłożyć Brunswick Pro Bowling na półkę, na której najprawdopodobniej spędzi resztę swojej egzystencji. Jestem oniemiały, jak studio Point of View zdołało zaprzepaścić potencjał realistycznej gry o kręglach. Przecież tu nie trzeba było arcypięknej oprawy audiowizualnej (choć ta jest zresztą po prostu okej), wywołujących opad szczeny efektów specjalnych, czy chwytającej za serce fabuły. To miały być kręgle do jasnej ciasnej, nic więcej, a i tak znaleziono sposób, by to zawalić.