Mało kto, tak naprawde wie, ale to właśnie King’s Bounty jest prekursorem dla ukochanej przez wielu z Was serii Heroes Might & Magic. Oczywiście nie mam tutaj na myśli prequela z 2008 roku o podtytule Legends, lecz oryginalny King’s Bounty z 1990 roku. Należy jednak wspomnieć, że marka ta na przestrzeni tych 30 lat zmieniła właściciela. Wówczas za grę odpowiedzialne było studio New World Computing, a za prequel po dziś dzień odpowiada rosyjskie studio 1C Entertainment. I przyszła rewolucja w systemie gry względem oryginału, czego jesteśmy świadkami w King’s Bounty II.
Jak prezentuje się fabuła w grze?
Ogólnie rzecz biorąc, fabuła w King’s Bounty II nie jest zła, jeśli chodzi o wątek fabularny. Grę rozpoczynamy jako jedna z trzech postaci: wojownik Aivar, czarodziejka Katheriny oraz paladynka Elisy. Każde z nich ma unikalne właściwości jak na elementy RPG przystało. Wojownik cechuje się silnymi jednostkami, lecz znikomymi właściwościami magicznymi, czarodziejka jak zwykle głównie włada magią, a paladynka jako jedyna ma zwiększony limit jednostek. Historia przedstawiona jest typowa dla gatunku hero-fantasy, gdzie musimy uratować królestwo oraz świat.
Początkowo nasz bohater jest uwięziony w lochu, aż pewnego dnia książę postanawia nas tymczasowo zwolnić z aresztu w forcie Crusis i musimy udać się do stolicy Marcelli. Gdzie mamy się z nim spotkać i rozwiązać problem w królestwie związany z zarazą i innymi jego utrapieniem. Twórcy próbowali stworzyć ciekawą fabułę, lecz mam wrażenie, że o ile wątek główny jeszcze jakoś trzyma się kupy, tak questy poboczne to tak zwane fedexy w czystej postaci, czyli przynieś, podaj, pozamiataj. Dzięki temu po pewnym czasie stają się nużące i irytujące, a NPC są bez jakiegokolwiek wyraźnego charakteru. W dodatku mamy poczucie, że “otwartość świata” jest tylko iluzją, bo gra jest strasznie liniowa.
Rozgrywka, system rozwoju bohatera
Gra podzielona jest na systemy. Pierwszym z nich nazwijmy to fabularnym, jest widok z trzeciej osoby (TPP) przypominający Assasin’s Creed czy Wiedźmina. I tutaj po prostu zwiedzamy wykreowany przez twórców świat. Drugim systemem rozgrywki jest walka, która znana jest wszystkim fanom turowej rozgrywki spopularyzowanej u nas przez Heroes of Might & Magic. Podczas zwiedzania “otwartego świata” przyjdzie nam prowadzić rozmowy z różnymi NPCami i tutaj ponownie jest to zrobione w stylistyce znanej nam z rodzimego zabójcy potworów.
Kolejnym systemem jest zdobywanie rozsianych na mapie skarbów. I tutaj tak naprawdę znajduje się element, który sprawił że gra stała się uciążliwa w rozgrywce. Mianowicie, dzięki tej produkcji uświadomiłem sobie, jak bardzo istotnym elementem jest minimapa w grach. Oczywiście mamy tu mapę, ale podczas poszukiwania beczek i skrzyni innymi słowy skarbów, były momenty gdy dosłownie co kilka sekund korzystałem z menu mapy, aby zobaczyć czy zmierzam w dobrym kierunku.
Natomiast jeśli chodzi o system rozwoju postaci, to tutaj byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Z bardzo prostej przyczyny. Mianowicie poza standardowymi punkcikami jakie rozdajemy wraz z każdym zdobytym poziomem, rozwój postaci jest również uzależniony naszymi decyzjami. Drzewko umiejętności jest podzielone na 4 elementy: Porządek, Siła, Finezja oraz Anarchia. Te możemy rozwinąć wykonując odpowiednie cele w zadaniach.
Dla przykładu zleceniodawca wysyła nas byśmy rozwiązali konflikt i tutaj pojawiają się dwie opcje: pokonać jedną ze stron (rozwiązanie Siłowe) lub przekonać do rozwiązania pokojowego (Finezja). Nie jest to typowy system rozwoju postaci, ale mi przypadł do gustu.
Bycie dobrym strategiem, nie należy do łatwych zadań w King’s Bounty II.
System walki w grze jest sprawdzony i tutaj za wielu zmian spodziewać się nie możemy. Są dwie armie, inicjatywa oparta jest na zasięgu ruchu jednostek, a przed jej rozpoczęciem zawsze możemy rozstawić jednostki. Co jest bardzo kluczowe, gdyż pojedynki nie należą do najłatwiejszych. Oczywiście jednostki są unikalne i zróżnicowane, bazując na tym samym przedziale co drzewko umiejętności. Co również wpływa na ich morale.
Oprawa audiowizualna i optymalizacja
Tutaj na wstępie należy zaznaczyć, że tytuł ten nie jest z segmentu AAA, więc wodotrysków nie należy się spodziewać. Niemniej o ile świat przedstawiony wygląda ładnie, tak modele postaci pozostawiają wiele do życzenia. Oczywiście nie wyglądają tragicznie i o ile stoją nieruchomo to nawet są w porządku. Problem jednak pojawia się podczas dialogów. Te często były pozbawione animacji ruchu ust i o ile w rozmowie z szkieletem mi nie przeszkadzało. Tak w sytuacji, gdy rozmawiały dwie ludzkie postacie, wybijało to z immersji.
Kolejnym atutem gry jest muzyka skomponowana przez Raney Shockne, która idealnie oddaje klimat tego co aktualnie widzimy na ekranie. No ale, tutaj nie ma co się dziwić, ponieważ kompozytor ten ma ogromny bagaż doświadczeń w takich tytułach jak Dragon Age: Inkwizycja czy rodzimy Cyberpunk 2077
Niestety nie jest tak kolorowo jeśli chodzi o optymalizację. Tytuł ten cierpi na losowe spadki klatek. Szczególnie gdy poruszamy się po stolicy, gdzie jest sporo NPC. Oczywiście nie uniemożliwiają one rozgrywki, ale bywają uciążliwe.
Podsumowując, czy jesteśmy świadkami narodzin nowego króla w King’s Bounty II?
King’s Bounty II to ogólnie rzecz biorąc dobra gra, cierpiąca niestety na syndrom przerostu ambicji twórców. Otwarty świat jest tylko iluzją ukrywającą liniowość rozgrywki i zarazem jednym ze słabszych punktów gry. Tytuł ten jednak broni się jednym z najbardziej przemyślanych systemów rozwoju postaci oraz dobrze wykonaną walką. Fanom gatunku turowych gier strategicznych opartych o elementy militarne polecam spróbować. Natomiast pozostałym polecam przemyśleć zakup i przeanalizować czy spełni ona nasze oczekiwania. Ogólnie rzecz biorąc przez ponad 25 godzin rozgrywki bawiłem się dobrze i myślę, że z tą myślą Was pozostawię.