Pierwszy tom „Lata, kiedy umarł Hikaru” okazał się jedną z najlepszych mangowych pozycji, jakie miałam przyjemność przeczytać. Tajemnica o zdecydowanie nadnaturalnym charakterze, sugestywny nastrój osaczenia i kapitalna oprawa wizualna… To właśnie zaoferowała mi lektura początkowych rozdziałów historii, której autorem jest Mokumokuren. Czy tomy nr 2, 3 i 4 podtrzymały moją opinię o tej intrygującej serii? Jak najbardziej!
„Lato, kiedy umarł Hikaru” to opowieść grozy o dwóch kilkunastoletnich chłopcach – Yoshikim i jego tytułowym przyjacielu, który dosłownie przestaje być sobą, służąc – od pewnego momentu – za swego rodzaju cielesną powłokę dla enigmatycznej istoty. Tak osobliwy obrót spraw stanowi konsekwencję zaginięcia tegoż nastolatka w pobliskich górach, skąd młodzieniec teoretycznie wraca po tygodniu, tyle że jedynie pozornie. Fakt, że ciało kumpla zamieszkuje nadprzyrodzony byt, nie uchodzi zaś uwadze Yoshikiego, który, mimo początkowego zaakceptowania owej sytuacji, czuje się coraz bardziej przytłoczony.
Moralne dylematy niebezpiecznego stwora
Szerzej o pierwszym tomie mangi pisałam swego czasu w recenzji dostępnej na łamach Pograne, a zatem pochylę się teraz nad kolejnymi komiksami z tej serii. Co do drugiej części cyklu, przynosi ona pogłębienie relacji pomiędzy Yoshikim a „Hikaru”, bardzo dobrze rozwijając psychologiczne aspekty fabuły. Możemy tu chociażby przyjrzeć się dokładniej perspektywie istoty, która udaje jednego z chłopaków. Autor wiarygodnie nakreślił złożoną postać imitatora, eksplorując jego wrażliwą stronę. Wiedziony przywiązaniem do Yoshikiego, naśladowca próbuje walczyć ze swoją potworną naturą, by nie skrzywdzić kolegi i pozostać obecnym w życiu kumpla. Czuje się więc przygnębiony błędami, które popełnia, gdy – niczym dziecko – uczy się otoczenia oraz funkcjonowania wśród ludzi.
Angażująca groza z różnymi niuansami
Wewnętrzne rozterki wciąż przeżywa także Yoshiki, w którym ścierają się ze sobą wrażenie osaczenia, tęsknota za prawdziwym Hikaru i współczucie wobec niebezpiecznego stwora. Co więcej, elementy psychologiczne tradycyjnie przenikają się z dominującą warstwą horrorową. Ta z kolei w dalszym ciągu operuje głównie budowaniem sugestywnego i niepokojącego nastroju, lecz jednocześnie dorzuca trochę pierwiastków innego rodzaju. Mianowicie chodzi o elementy horroru biologicznego (tzw. body horroru), a nawet surrealizmu, których domieszka, pomimo swojego specyficznego charakteru, przyciąga i fascynuje, podobnie jak skomplikowana relacja na linii Yoshiki-„Hikaru”.
Oprócz tego drugi tom serwuje czytelnikom zapowiedź ciekawego wątku, który dotyczy reakcji miejscowych na pobliskie góry i las oraz na osobliwe wydarzenia w okolicy. Owszem, wzbudzające czujność sygnały można było zaobserwować już przy okazji lektury debiutanckiej odsłony. Niemniej w „dwójce” przybierają one na sile i robi się coraz dziwniej – zupełnie jakby istoty nadprzyrodzone zaczęły chętniej ściągać do bardziej cywilizowanych rejonów, gdzie mieszka m.in. rodzina Yoshikiego. Dlatego to zrozumiałe, że niektórzy ludzie o tym rozmawiają, a na dokładkę, próbują znaleźć rozwiązanie dla zaistniałych problemów.
Ludzie w obliczu przyprawiających o ciarki niesamowitości
Kwestia zwiększonej aktywności paranormalnej kontynuowana jest też w trzeciej części serii. Gwoli ścisłości, względnie spokojne sceny z powodzeniem poprzeplatano fragmentami, które wzmagają zaintrygowanie odbiorcy nadnaturalną tajemnicą. Życie toczy się teoretycznie normalnie, ale widać, że w pobliżu członków lokalnej społeczności krąży licho nie z tego świata. Równocześnie rosnąca świadomość wybranych osób co do źródła kłopotów sprawia, iż wokół „Hikaru” zdają się zaciskać kleszcze. Mokumokuren konsekwentnie rozbudowuje przy tym wykreowaną na kartach mangi rzeczywistość o kolejne klocki fabularne, które podsycają czytelniczą ciekawość, rozszerzają zasięg pewnej intrygi i rzucają trochę światła na historię regionu, będącego miejscem akcji japońskiego komiksu.
Co równie ważne, o ile druga odsłona cyklu pozwalała bliżej poznać „Hikaru”, tak w trzeciej dostajemy więcej informacji o innych postaciach, w tym o jasnowłosej Asako – koleżance głównych bohaterów ze szkolnej ławy. Najbardziej w pamięć zapada natomiast Tanaka – człowiek z zewnątrz, który zjawia się, aby zbadać tutejsze sekrety o nadprzyrodzonej proweniencji i ewentualnie im zaradzić. Zagadkowość tego mężczyzny nie sprowadza się wyłącznie do noszenia ciemnych okularów. Czasami podchodzi do swojego zadania z powagą, a kiedy indziej bywa bardziej podekscytowany. Jest w nim również pewna dawka nonszalancji, którą okrasza stosownym uśmieszkiem.
Na tropie niezwykłych zagadek
Czwarty tom zachowuje charakterystyczną dla serii atmosferę, na którą składają się nuty niepokoju, tajemniczości i narastającej dziwności. Jednakże równocześnie do głosu dochodzą tym razem detektywistyczne klimaty, acz oczywiście w paranormalnym wydaniu. Otóż Yoshiki i „Hikaru” wszczynają swoiste śledztwo, mające na celu odkryć sekrety prawdziwego Hikaru oraz wyjaśnić, kim lub czym dokładnie jest jego naśladowca. Protagoniści popytają wobec tego tu i tam, przeczeszą zbiory biblioteki publicznej pod kątem przydatnych materiałów, a także wspólnie przeanalizują dotychczasowe tropy, co zaprocentuje nowymi interesującymi informacjami o przedstawionym w mandze świecie. Nie należy też zapominać, że swoje dochodzenie prowadzi jeszcze wcześniej wspomniany Tanaka. I bynajmniej nie robi tego nieudolnie.
Wizualny majstersztyk
Tak jak w przypadku pierwszej części cyklu, na duże pochwały zasługuje w omawianych tomach nie tylko fabuła, lecz również warstwa graficzna. Wyrazista kreska jak zwykle cieszy oczy głębią wizualną, śmiałym cieniowaniem i bogactwem detali, podczas gdy wyrazy dźwiękonaśladowcze na różnych kadrach sygnalizują, w razie potrzeby, obecność odgłosów otoczenia. Duszny klimat regularnie daje o sobie znać także poprzez ilustracje, dzięki czemu niejednokrotnie poczujemy się nieswojo. W związku z tym estetyczna strona „Lata, kiedy umarł Hikaru” nigdy nie pozostawi wątpliwości, że śledzimy opowieść z dreszczykiem.
Słowem podsumowania
Nie ukrywam, że po wyśmienitym otwarciu serii miałam wysokie oczekiwania względem kolejnych części. Na szczęście, następne trzy odsłony spełniły pokładane w nich nadzieje, z udanym skutkiem przypominając, za co doceniłam ten cykl. Jeżeli więc lubicie mangowe horrory, które odpowiednim klimatem stoją, „Lato, kiedy umarł Hikaru” będzie dla Was idealną propozycją. A sięgnąwszy po pierwszy tom, zapewne zechcecie poświęcić czas na kontynuowanie czytelniczej przygody z ową historią. Tak było ze mną i nadal nie mam dość, zwłaszcza że końcówka czwartego zeszytu zawiera nader apetyczny zwrot akcji.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!