Monster Hunter Rise (XSX) – recenzja. Początek ścieżki łowcy wcale nie jest prosty

Okładka Monster Hunter Rise

Monster Hunter Rise to przypadek gry, która ma swoją premierę już po raz trzeci. W 2021 pojawiła się na Switchu, w 2022 na PC-tach, a teraz, w styczniu, na konsolach Xbox i PlayStation. To najnowsza część niemal dwudziestoletniej serii, a także pierwsza gra o polowaniu na potwory od CAPCOMu, z którą miałem styczność. No, może nie do końca, bo próbowałem kilka lat temu na PS4 grać w Monster Hunter World, natomiast odbiłem się od niej bardzo szybko. Tym razem jednak miałem mocne postanowienie wytrwać do końca i się nie poddawać. Nie było to łatwe i wymagało bardzo dużo samozaparcia z mojej strony. Wszystko po to, żeby ostatecznie móc sobie powiedzieć, że było warto.

Trudne początki w Monster Hunter Rise

Łowca w kolorowym stroju z sową na ramieniu.
Początki w Kamura Village nie należą do najłatwiejszych. Gra ma bardzo wiele mechanik, daje graczom także masę do zrobienia, a jednocześnie na samym początku gry nasza postać wcale w praktyce nie jest tak potężna, jak chciałoby się wierzyć. Dlaczego niemal co krok jesteśmy zasypywani okienkami z wyjaśnieniami, tutorialami i opisami. Ba, zdarzało się, że po kilkudziesięciu godzinach gry odkrywałem jeszcze rzeczy, o których nie miałem pojęcia! To jednak sam początek potrafi być najbardziej przytłaczający i wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że to właśnie on najbardziej zniechęca nowych graczy. Tu jest tak wiele rzeczy do opanowania, nauczenia się i zrozumienia!

Dlatego warto przemóc się przez ten początek. Moje pierwsze polowania były strasznie męczące. Znalezienie broni, która by mi odpowiadała, zajęło dużo czasu. Podobnie jak i zrozumienie mechanik czy tego, jak w ogóle poluje się na potwory. Zresztą, podczas pierwszego polowania pokonanie bestii zajęło mi niemal cały limit czasowy misji (50 minut), po którym czułem się absolutnie wypompowany. Wystarczyło natomiast usprawnić topór, założyć trochę lepszą zbroję i nagle ubicie trzech ogromnych bestii w ciągu jednego wypadu było nie tylko w moim zasięgu. Stało się wręcz normą. Jednak dojście do tego momentu zajęło ładnych kilka godzin.

Czym zajmuje się Łowca Potworów?

Łowca, jego Kumpies Jaskier i Koleżkot Yarpen walczą w jaskini z potworem przypominającym żółwia.
Dobór sprzętu i broni to jednak dopiero początek! W Monster Hunter Rise otrzymujemy dwójkę najsłodszych kompanów na świecie w postaci pieska (kumpsa) i kotka (koleżkota). Mogą oni spełniać różne funkcje, od wsparcia i leczenia po ataki i odwracanie uwagi przeciwników. Na Kumpsie można także jeździć i przemierzać mapy! Dbanie o ich ekwipunek i odpowiedni dobór zadań w trakcie walki mogą okazać się równie kluczowe, co zmiana broni na potężniejszy model. Choć towarzyszy można przy sobie mieć dwoje, można ich wynająć o wiele więcej. Wtedy możemy wysyłać ich na samodzielne misje czy przydzielać im inne zadania. Dzięki temu nadal pracują na naszą korzyść, gdy my jesteśmy zajęci czymś innym.

Główną oś gry stanowią jednak polowania. Warto pamiętać, że nie każde polega na walce z gigantycznym potworem, czasami możemy zostać nasłani na mniejsze potwory, albo nawet będziemy polować na przedmioty czy rośliny w terenie. Na niektóre zostajemy wysłani w ramach zadań, których poziom trudności rośnie wraz z naszymi postępami. Inne z kolei otrzymamy od mieszkańców Kamura Village, którzy mogli spotkać jakiegoś potwora i nas poprosić o pomoc. Najciekawsze, które mi mocno przypadły do gustu, związane są z głównym zagrożeniem fabularnym: Furią i Magnamalo.

Gra w grze? Cudownie!

To etapy przypominające klasyczny rodzaj rozgrywki w stylu tower defense. Naszym zadaniem jest niedopuszczenie do wtargnięcia potworów do wioski Kamura. Głównym problemem jest tu natomiast liczba monstrów. Aakują one po kilka na raz, a w sumie może ich być nawet i kilkanaście czy kilkadziesiąt. To zbyt wiele jak na jednego łowcę! Dlatego mamy do pomocy różne konstrukcje w postaci balist, wybuchających beczek czy także innych bohaterów, aby łatwiej było nam odeprzeć ataki. W ostateczności nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by samodzielnie wpaść między bestie i zacząć machać orężem na lewo i prawo. Przyznam, że było to szalenie satysfakcjonujące.

Stroje na każdą okazję

Łowca, jego koleżkot i kumpies stoją obok NPCa ze swoim kumpsem.
Monster Hunter Rise to jednak więcej niż sama walka. Ośmielę się nawet stwierdzić, że choć wymachiwanie karykaturalnie wielkim orężem jest bardzo przyjemne, tak nie ono sprawiało, że chciałem wracać do tego tytułu. Widzicie, polowanie nie jest tylko brutalną i bezmyślną rozrywką. Z pokonanych potworów, zarówno tych wielkich, jak i małych, możemy uzyskać cenne surowce, takie jak skóry, kości, łuski czy fragmenty ich skorupy, jeżeli takową mają. Z tego z kolei możemy stworzyć ulepszenia swojej broni albo nowy zestaw pancerza. Te prezentują się doskonale i wyglądają po prostu niesamowicie. Oczywiście, mają różne statystyki, bonusy do odporności i obrony, ale wszyscy wiemy, że wygląd liczy się najbardziej.

Dlatego właśnie regularnie udawałem się na polowania, aby zdobywać materiały na kolejne zestawy zbroi. Często wymagało to upolowania kilkakrotnie tego samego rodzaju potwora, ale zawsze czułem, że było warto. Z czasem zaś odblokowujemy kolejne zestawy, więc zawsze jest jakiś kolejny cel do osiągnięcia, kolejny potwór do upolowania, kolejny oszałamiający wygląd naszego łowcy. To powodowało nieustanne poczucie postępu i wywoływało z kolei klasyczny syndrom “jeszcze jednej misji”. Ten aspekt Monster Hunter Rise zdecydowanie najmocniej do mnie przemawia.

Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top