Klasyczny Pac-Man World to jedna z gier, które niewątpliwie uformowały mnie jako gracza. W 1999 roku ta dość niepozorna platformówka nadrabiała swoje braki fenomenalną oprawą graficzną oraz ciekawym konceptem, jakim niewątpliwie było przeniesienie zjadacza kulek w trzeci wymiar. Tylko właśnie — czy w 2022 roku, ten pomysł ma szansę się jeszcze obronić?
Kompakt czarny jak smoła
Wakacje, rok 2005. Posiadacze PlayStation 2 szykują się na największy zalew premier od pamiętnego roku 2001, gdy ówczesna nowość Sony walczyła o ugruntowanie swojej dominacji na rynku konsol. Na prowincji jednak era szaraka trwa w najlepsze. Niewiele domostw stać na zakup nowego PS2, więc złaknieni konsolowych przygód zwracają się ku dziedzictwu, czyli pierwszej konsoli PlayStation. Do dziś nie zapomnę szoku, jaki towarzyszył mi podczas obserwacji kuzyna grającego na świeżo zakupionym — malutkim, używanym i przerobionym — PS One. To był sygnał, że mój sprzęt odchodził do lamusa.
W praktyce jednak to oznaczało odrodzenie i dla mojego PS1. Wraz z konsolą, kuzyn otrzymał ogrom legendarnych tytułów. Najwięcej czasu spędzaliśmy przy Moto Racer 2 (1998) oraz Sled Storm (1999),czyli niesamowitych, wyścigowych wydawnictwach od Electronic Arts. Ogrom uwagi przykuł również całkowicie czarny, oryginalny nośnik z napisem Euro Demo 54. Głównie dlatego, ponieważ sam w kolekcji posiadałem dość podobną płytkę, oznakowaną hasłem Euro Demo 51. Teraz już wiemy, iż były to dyski dołączane co miesiąc do polskiej edycji Oficjalnego Magazynu PlayStation.
Piszę o tym, ponieważ te dwa kompakty otworzyły mnie na wspaniały świat platformówek. Tylko przez płytki Euro Demo, poznałem takie klasyki jak 40 Winks (1999), Disney’s Tarzan (1999), Toy Story 2 (1999) oraz właśnie Pac-Man World (1999), tytuł wydany z okazji 20. rocznicy debiutu żółtej kulki na automatach. Grę zapamiętałem na tyle dobrze, że lata później ukończyłem ją w ramach emulacji PS1 na PlayStation Portable. Co ciekawe, koncept trójwymiarowej platformówki z zjadaczem kulek broni się nawet w 2022 roku. Oczywiście, nie odbywa się to jednak bez pewnych zgrzytów.
Jedz kulki i rośnij!
Pac-Man World: Re-Pac to nic innego, jak remake — kultowej w pewnych kręgach — platformówki z PS1. Podobnie jak Klonoa: Phantasy Reverie Series, projekt jest tak wierny oryginałowi, jak tylko może być w 2022 roku. Duszki mają dość tego, że Pac-Man zgarnia całą sławę, podczas gdy one pozostają równie istotną częścią oryginalnej gry z automatów. Antagoniści knują więc spisek i porywają rodzinę głównego bohatera, budując również Toc-Mana – znacznie większego, metalowego zjadacza kulek. Co jak co, ale ten robot okazuje się bardziej kompetentnym zagrożeniem, niż można by się tego początkowo spodziewać.
Trójwymiarowa platformówka poprowadzi graczy przez sześć malowniczych światów: wyspę piratów, starożytne ruiny, kosmos, fabrykę maszyn, park rozrywek oraz upiorne cmentarzysko. Zadanie jest wybitnie proste — uwolnić całą rodzinę Pac-Mana, by ta mogła go wspomóc w finałowej walce z Toc-Manem. W porównaniu do automatowego klasyku, żółta kulka ma znacznie więcej narzędzi do dyspozycji. Pac-Man teraz skacze, odbija się od ziemi oraz roluje się w ekspresowym tempie. Wszystko po to, by z łatwością bić duszki oraz ich pomioty.
Choć technicznie Pac-Man World: Re-Pac to platformówka 3D, najwięcej zabawy znajdziemy tu w dwóch wymiarach. Schemat jest wybitnie prosty — aby ukończyć poziom na 100%, gracz musi znaleźć literki tworzące wyraz PACMAN. Literki są zazwyczaj ukryte w drzwiach, które są zablokowane określonym owocem. Te zazwyczaj można znaleźć kawałek dalej, w niezbyt wybitnie schowanym miejscu. Pod koniec gry robi się trochę ciekawiej, lecz umęczony tą łatwością, w międzyczasie powróciłem do Crash Bandicoot N.Sane Trilogy (2017) – a to jednak o czymś świadczy. Trzeba to sobie powiedzieć wprost — Pac-Man World: Re-Pac to dość prosta platformówka, a jej największym wyzwaniem jest zaprzestanie traktowania drugiego wciśnięcia krzyżyka jako podwójnego skoku. Wszak ta kombinacja odpowiada za odbicie kulki!
Pac-Man World: Re-Pac, czyli remake jakich wiele
Najnowsze dzieło Bandai Namco to odkop, na który trudno jest mi spojrzeć chłodnym okiem. Już sam oryginał był bardzo przyjazny początkującym graczom, głównie przez łatwą możliwość zdobywania kolejnych żyć. Te dostajemy nie tylko w trakcie etapów, ale również podczas zabawy z jednorękim bandytą. Jego rolki kręcą się na tyle wolno, że wystarczy chwilę przysiąść, by zebrać nawet do 15 żyć za każdy poziom. Walki z bossami — uroczo inspirowane innymi automatowymi klasykami Namco — także zaliczyły drobne usprawnienia, lecz nie ma tu jakiejś wielkiej rewolucji.
Zaryzykuję też stwierdzeniem, że wywoławcze 169 złotych to nawet niezła cena, jak na 10 godzin porządnego maksowania gry. Pac-Man World: Re-Pac potrafi zauroczyć nie tylko przez jakość odnowionego materiału, lecz również przystępność dla początkującego gracza. Dla mnie to była naprawdę nostalgiczna podróż, choć nie ukrywam także zmęczenia, jakie powoli we mnie wywołują te wszystkie odświeżenia. Czuję również, że Klonoa: Phantasy Reverie Series zrobiła na mnie z tej dwójki większe wrażenie, głównie przez bardziej wyraźny kierunek artystyczny. Pac-Man World: Re-Pac to jednak zlepka różnych pomysłów, które działają dobrze w tak małej skali.
Bardzo mnie cieszy, iż coraz więcej klasycznych gier jest dostępnych na nowoczesnych platformach. Jednakże tempo ogłoszeń związanych ze wznowieniami jest tylko coraz większe. Przez to jednak — przynajmniej mam takie wrażenie — rodzi się niestety mniej świeżych, oryginalnych gier, którymi mogliby uraczyć nas więksi wydawcy. Jeżeli jednak nie mieliście nigdy styczności z Pac-Man World: Re-Pac, ciekawi Was przeniesienie żółtej kulki na trójwymiar, albo po prostu szukacie jakiejś gry dla pociechy, to zdecydowanie nie będzie najgorszy wybór.
Gameplay
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższego materiału.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!