Dwa lata. Całe dwa lata Ubisoft Casablanca spędziło na tworzeniu Rainbow Six 3: Iron Wrath tylko po to, by finalnie Ubisoft zadecydował o udostępnieniu go za darmo wszystkim graczom. Ciekawa decyzja, zważywszy na to, że rozszerzenie to jest w pełni ukończone i w zasadzie nie ustępuje zbyt mocno swoją zawartością wydanemu rok wcześniej Athena Sword. Jeszcze ciekawszy jest natomiast fakt, że od tamtej pory francuski gigant zdaje się wypierać istnienie Iron Wrath ze świadomości, rezygnując z dołączenia go do jakiegokolwiek z istniejących obecnie wydań Rainbow Six 3: Raven Shield. Dziwi to, tym bardziej że choć poziom dodatku jest nieco niższy od poprzedników, to wciąż jest to produkcja jak najbardziej warta uwagi.
Przeciwnicy bez twarzy
Iron Wrath domyka historię nieudanej próby utworzenia neofaszystowskiej organizacji przez Gospića i Gutterieza. Jej liderzy skończyli w piachu, plany zostały pokrzyżowane, a resztki jej członków plątają się po świecie, próbując jeszcze cokolwiek ugrać. Naszym celem jest dorwanie każdego z nich. O ile historia w Raven Shield i Athena Sword pozostawiała wiele do życzenia, tutaj jest widocznie słabiej. Iron Wrath miota nas po wschodzie Europy (wliczając w to krótką wizytę w Polsce), ale mętne zamiary przeciwnika i pozbawienie go twarzy sprawia, że całość nie tworzy spójnej całości, przypominając raczej zbiór luźno powiązanych ze sobą akcji antyterrorystycznych.
Różnorodnie, mało spójnie
To samo powiedzieć można zresztą o odwiedzanych lokacjach. Rozrzucenie ich na obszarze Polski, Rumunii, Ukrainy, Bułgarii, a nawet Syberii sprawia, że pomimo różnorodności, ma się wrażenie, że dobierano je nieco chaotycznie. Brak tu też czegokolwiek, co mocniej zapadłoby w pamięci, jak chociażby lotnisko z Raven Shield czy zamek Sforzów z Athena Sword. Nie oznacza to jednak, że mapy są złe. Iron Wrath wciąż oferuje naprawdę przyjemne wyzwanie taktyczne, a poszczególne lokacje za sprawą masy okienek i obdarzonych wieloma wejściami i zakamarkami pomieszczenia oraz korytarze wymuszają ciągłe oglądanie się za siebie, bo w każdej chwili zaskoczyć może nas podążający naszym tropem przeciwnik.
Zapomniana dogrywka
Podobnie jak w przypadku Athena Sword dorzucono też kilka nowych pukawek, a także szereg map i trybów do modułu wieloosobowego. Ten ostatni ponownie okazuje się problematyczny ze względu na wyłączenie oficjalnych serwerów, ale nadal można go doświadczyć, odszukując w Sieci listy tych fanowskich. Jeżeli zatem Iron Wrath umknęło Wam przed laty, to nie wszystko jeszcze stracone. Zaległości warto nadrobić, bo to wciąż warta uwagi pozycja, którą ponadto można legalnie pobrać za darmo. Nieoficjalnie niestety, ale wszystkie pliki znajdziecie chociażby nad moddb. Wystarczy pobrać, wrzucić do folderu z grą i cieszyć się przygodą.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!