Wydawać by się mogło, że wydany w listopadzie remaster Need for Speed: Hot Pursuit z 2010 roku, przemknął przez redakcję niezauważony. Na całe szczęście, jego niedawny upgrade przeznaczony dla PS5, przypomniał mi o jego istnieniu.
Pobierając grę na dysk konsoli, zastanawiałem się tylko nad jednym? Dlaczego z wszystkich odsłon tej 27-letniej już serii, właśnie reinkarnacja Hot Pursuit otrzymała nową warstwę lakieru? Wystarczy przecież wejść na dowolne forum poświęcone potrzebie szybkości, by dowiedzieć się, że fani oddadzą każde pieniądze za remaster Most Wanted, Underground ½ bądź też Carbona.
Nic w tym dziwnego, w końcu największa popularność marki przypadła właśnie na erę PlayStation 2. Oryginalne Need for Speed: Most Wanted do dzisiaj pozostaje najbardziej rozchwytywaną odsłoną z 16 milionami sprzedanych egzemplarzy na koncie. Równie uwielbiany Underground sprzedał zaledwie milion sztuk mniej. Dlaczego padło więc na dziesięcioletnie już Hot Pursuit? Przede wszystkim dlatego, że to naprawdę fantastyczna ścigałka!
Need for Speed Hot Pursuit Remastered — zmierzyć się z legendą
Musicie wiedzieć, że 10 lat temu, gdy Criterion po raz pierwszy zmierzył się z marką Need for Speed, nie miałem niestety przyjemności zagrać w najnowsze ich wówczas dzieło. Twórca znalazł się wtedy w dosyć nietypowej sytuacji. Po latach sukcesów z serią Burnout i — lekko mówiąc — spadkowej formie EA Black Box, to właśnie brytyjczykom z Criterionu powierzono prace nad kolejną odsłoną sagi.
Sama marka przeżywała też niemały kryzys tożsamości. Bo w krótkim odstępie czasu wyszły NFS: Shift, czyli fantazja na temat sim racera, oraz Pro Street, całkowicie odchodzące od ulicy na rzecz amatorskich wyścigów torowych. Dlatego też potrzebny był powrót do korzeni, czyli pięknych malowniczych krajobrazów, ekskluzywnych samochodów oraz zdeterminowanej jak nigdy policji. Już po pierwszych wywiadach z twórcami w 2009 roku widać, że zależało im, aby doświadczenie zdobyte w produkcji Burnout: Paradise przekuć na grunt serii Need for Speed. Po kilkunastu godzinach spędzonych w Seacrest County muszę stwierdzić, że wyszło to grze naprawdę na dobre.
Need for Speed Hot Pursuit Remastered, czyli scigaj się lub bądź ścigany
Hot Pursuit opiera się na dosyć prostym założeniu. Gra oferuje dwie, całkowicie oddzielone od siebie kampanie: wyścigową oraz policyjną. W każdej z nich celem jest osiąganie kolejnych rang. Te odblokują następne eventy i coraz to bardziej egzotyczne pojazdy. W eventach można znaleźć wiele zwykłych wyścigów i czasówek, podczas których będziemy mogli podziwiać krajobrazy Seacrest County. Jednak tytułowy tryb zabawy sprawia najwięcej radości i jest tym, co wyróżnia Hot Pursuit spośród innych ścigałek na rynku nawet dzisiaj.
Tutaj bowiem w grę wchodzi ogromne doświadczenie, jakie Criterion wyniósł z tworzenia gier z serii Burnout. Pościgi policyjne odbywają na zamkniętym torze, a nie na otwartej mapie jak w przypadku Need for Speed: Most Wanted. W zaskakujący sposób nie odbiera to im jednak dynamiki. Podczas rozgrywki byłem zdumiony tym, jak odmienna potrafi być ta zabawa w kotka i myszkę.
Policjanci…
Jeżeli gramy jako policja, naszym zadaniem jest powstrzymanie jak największej liczby kierowców, w jak najkrótszym czasie. Możemy to robić metodami znanymi z serii Burnout. Takedowny nie są już tak spektakularne jak chociażby w Burnout Paradise, głównie ze względu na licencjonowane pojazdy, lecz ciągle dostarczają tyle samo frajdy. Gdy to jednak nie wystarcza, można zastosować środki przymusu bezpośredniego. Pojazdy policyjne mogą zrzucać za siebie kolczatki, używać pocisków elektromagnetycznych, czy zwoływać blokady. Nie zabrakło nawet helikopterów, które mogą zrzucać więcej kolczatek, zwiększając przy tym szanse na zatrzymanie uciekinierów.
… I Złodzieje
Po drugiej stronie barykady sytuacja wygląda równie ciekawie. Każdy nokaut wymierzony w stronę policji ładuje cały pasek dopalacza. Dodaje również punkty do ogólnych notowań zebranych przez gracza. Co irytujące, nokautowanie innych uczestników wyścigu nie przynosi żadnych benefitów, przypominając wszystkim, że to stróże prawa są głównym wrogiem gracza.
Wraz z postępami w karierze, do pościgów włącza się coraz więcej radiowozów. Dlatego też auta wyścigowe także mają do dyspozycji kolczatki i EMP. Wbudowane Jammery pozwalają na blokowanie wielu ataków wymierzonych przez władze. W każdym scenariuszu, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie barykady, dysponujemy ograniczoną ilością akcji. I to jest właśnie ta wisienka na torcie, główny element układanki. To on powoduje, że podczas wyścigu każda akcja ma swoją wagę. Wielokrotnie dałem się złapać tylko dlatego, że tuż przed metą nie mogłem zablokować pocisku EMP. Pamiętajmy, że wyścigi odbywają się na zamkniętych torach. Dlatego możliwości reakcji na atak jest o wiele mniej niż na otwartym terenie, przez co z każdego pościgu wylewają się pokaźne pokłady adrenaliny.
A gdyby tego było mało, każda z posiadanych przez gracza zabawek leveluje wraz z częstotliwością jej używania. Niemalże tak samo, jak w grach z serii Ratchet & Clank. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak intensywne, pełne strategii potrafią być pościgi w dziesięcioletnim tytule. Pamiętam, że pod koniec rozgrywki bawiłem się już wyłącznie w trybie Hot Pursuit, ponieważ czasówki i wyścigi bez udziału policji, stawały się przy nim zwyczajnie nudne.
Take me down to the… Need for Speed Hot Pursuit Remastered?
O ile mechaniki rozgrywki są bardzo rozbudowane, nic z tego nie działałoby tak dobrze, gdyby nie genialny model jazdy. Długo zastanawiałem się nad jakimkolwiek skojarzeniem, ponieważ sterowanie mocno bazuje na driftowaniu po zakrętach. Przeszukując tytuły gier w głowie, najbardziej przypomina mi to pozycje takie jak Ridge Racer 7 czy Outrun: Coast 2 Coast 2006. Jednakże samochody nie są też lekkimi kartonami jak w grach wyżej wymienionych. Dzięki temu utrzymanie balansu podczas driftu i przenoszenie środka ciężkości podczas wychodzenia z zakrętu, jest niesamowicie przyjemnym doświadczeniem.
Odczucia z rozgrywki polepsza też samo Seacrest County. Te można przemierzać jako wielką, otwartą lokację w trybie Freedrive, ale zdecydowanie lepiej sprawdza się w pojedynczych eventach wybieranych z poziomu menu głównego. Długie odległości rysowania oraz różnorodne, majestatyczne wręcz krajobrazy powodują, że gra zdecydowanie ma ten klimat klasycznych odsłon serii pomimo tylu nowości wprowadzonych do rozgrywki.
Moim ulubionym odwołaniem do oryginalnego Hot Pursuit z 1998 roku był jednak… ekran wyboru pojazdu, a dokładniej pani lektor. Ta pełna pasji kobieta przedstawia informacje na temat wybranego przez gracza pojazdu. Tutaj też zaznaczę, że choć zabrakło mi w rosterze aut kilku japońskich klasyków, trudno jakkolwiek przyczepić się do selekcji pojazdów. Do pełni szczęścia zabrakło mi jedynie widoku z kokpitu, tak jak było to możliwe w klasycznym Hot Pursuit. W wiele ścigałek gram obecnie na tej kamerze, więc jej brak był malutkim zawodem.
Nowa warstwa lakieru…
Porównując Need for Speed: Hot Pursuit Remastered z dziesięcioletnim oryginałem, łatwo być nieco skonfundowanym. W momencie, gdy gra wychodziła na PlayStation 3 oraz Xboksa 360, Hot Pursuit działało w rozdzielczości 720p i 30FPS. Remaster za to działa bardzo różnie, w zależności od tego na jakiej platformie gracie. Na oryginalnych PS4 oraz Xbox One, tytuł będzie funkcjonować w 1080p 30FPS, co w przypadku dziesięcioletniej gry jest zrozumiałe na Switchu, ale nie na podstawowych konsolach.
Sytuacja wygląda o wiele lepiej w przypadku mocniejszych last-genów i next-genów. Sam testowałem grę na PS4 Pro i tytuł utrzymywał stałe 60 FPS w 1080p, co powinno być jednak standardem na modelach bazowych. Po ostatniej aktualizacji, w ustawieniach pojawiła się opcja “Maximum”, dzięki której posiadacze PS5 mogą cieszyć się pełną prędkością rozgrywki w rozdzielczości 4K. Dodatkowo, w grze pojawił się edytor malowań, przeniesiony żywcem z ostatnich NFS-ów. Małe, a cieszy.
… na starym pojeździe
Pomijając podane zmiany, to naprawdę ta sama gra, która wyszła dziesięć lat temu. Dlatego też zakup pełnej wersji polecam jedynie osobom, które tak jak ja nie miały wcześniej styczności z oryginalną reinkarnacją. Jest to naprawdę fantastyczny racer, którego dużo fanów serii – a przynajmniej odnoszę takie wrażenie — boi się zaakceptować ze względu na ślepą, utartą przez lata nostalgię do najpopularniejszych gier z ery PlayStation 2.
W końcu rozumiem też, dlaczego Electronic Arts postanowiło odnowić tę, a nie inną część wieloletniej sagi. Przyznam bez cienia ironii, że ta dziesięcioletnia gra jest jednocześnie jedną z najlepszych ścigałek arcade dostępnych na nowych i starych konsolach. Nie mam pojęcia czy to dobrze, że poprzeczka jest już zamieszczona tak nisko, ale bardzo się cieszę, że wielu graczy ma szansę zapoznać się z tym fenomenalnym racerem.
Grając w Hot Pursuit Remastered doszedłem też do wniosku, że świetnym pomysłem będzie spróbować innych odsłon serii wydanych po Carbonie. Być może też kryją w sobie wiele dobrych niespodzianek. Od ponownej wizyty w Seacrest County minęło już jednak kilka miesięcy. Tytuł można wyrwać za niecałą stówkę, co jest naprawdę uczciwą ceną. Jeśli to jednak dalej dla Was za dużo, to z pewnością gorący pościg niedługo wyląduje w EA Play. A wtedy już nie ma wymówki, za 15 złotych, to wszyscy muszą zagrać!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.
Gdzie kupić?
29 marca 2021
[…] jazdy zaskakująco mocno przypomina ten z omawianego ostatnio Need for Speed: Hot Pursuit. Tutaj także musimy w każdy zakręt wchodzić driftem, bo to też jedyny sposób na otrzymanie […]