Jakiś czas temu na łamach Pograne pojawiła się recenzja kabla Hyperkin dla PSOne/PS2. Urządzenie zachwyciło nas do tego stopnia, że większość redakcji wyposażyła się we własny egzemplarz. Z ciekawości rzuciłem okiem na inne warianty tego sprzętu. Jak się szybko okazało Hyperkin, oferuje różne rodzaje urządzeń do takich zastosowań. Spodziewając się równie oszałamiającej jakości, zdecydowałem się sięgnąć po kabel dedykowany jednocześnie trzem konsolom Nintendo.
Technologicznie SNES, N64 oraz GameCube to rozpiętość 11 lat historii. Oznacza to, że konsole nie tylko oferują różne doznania, ale obraz każdego ze sprzętów ma inne potrzeby. Jak kabel „Hyperkin 3-in-1” sprawdzi się w warunkach domowych?
Jak wygląda urządzenie?
Jeśli jesteście posiadaczami wersji tego urządzenia dla innych platform, wiecie czego się spodziewać. Kabel jest długości ponad dwóch metrów. Całkowicie wystarcza to na połączenie konsola-telewizor. Pośrodku przewodu wybija się mała czarna skrzynka z logiem producenta, w której odbywa się cała magia. Samo przetworzenie sygnału na HDMI wymaga osobnego źródła zasilania. Przez to warto mieć w telewizorze wolne gniazdo USB, które doda wymaganego kopa Hypekinowi. Kabel odpowiada nie tylko za skalowanie obrazu, ale również przetwarza go, więc zrozumiałe staje się dodatkowe zasilanie. Na samej obudowie znajduje się również przełącznik zmieniający proporcje obrazu. Do wyboru klasyczny „kwadrat” 4:3 lub rozciągnięte 16:9. Każdy gra według uznania, lecz pamiętajmy, że te gry były tworzone z założeniem oglądania ich w mniejszym formacie.
Hyperkin 3-in-1 HDTV dla SNES’a
Podpięcie do urządzenia konsoli Super Nintendo Entertainment System napawa optymizmem. Gry wyglądają ślicznie. Każdy piksel na ekranie można łatwo wskazać. Nie występuje tu widoczne uśrednienie kolorów na krawędziach. Obraz sprawia wrażenie być taki jakiego doświadczylibyśmy na ekranie z danej epoki. Dopiero przyglądając się, można dojrzeć pewnie znaki, że obraz jest poddany zaawansowanemu przetworzeniu. Dokładnie w oko wpadły mi dwie nieścisłości.
Pierwszą jest wzór, który pojawia się na elementach bez szczegółów. Gdy na ekranie jest nieskomplikowane, jednolite tło jak np. błękitne niebo, Hyperkin wypełnia te miejsca postępującymi na zmienne pikselami różniącymi się tonalnie. Czasem widoczne jest to też na postaciach, tworząc coś na kształt cieniowania. Początkowo myślałem, że jest to interferencja, bo efekt ten nie zawsze się pojawia w tych samych miejscach. Jest to jednak łatwe do przeoczenia, a osoba zaznajamiająca się z tytułem uzna nawet, że tak to ma wyglądać. Nie jest to, więc błąd bardzo rażący, ale łatwy do przeoczenia.
Drugim efektem zdradzającym manipulacje obrazem jest delikatne pływanie krawędzi. Nie mówię tu o rozmyciu całej gry. Jak wspomniałem wyżej, nie występuje tu uśrednienie barw. Jednak statyczne elementy interfejsu reagują na rzeczy, które przewijają się pod spodem. Efektem tego jest delikatne pływanie obrysu tekstu, gdy na ekranie dużo się dzieje. Brzmi to na szczęście gorzej, niż faktycznie wygląda. Sam problem zauważyłem po długim czasie, przyglądając się uporczywie obrazowi. Mam wrażenie, że przeciętny użytkownik nawet tych rzeczy nie zauważy.
Hyperkin 3-in-1 HDTV dla N64
Tu sytuacja jest zgoła inna. N64 jest pierwszą konsolą Nintendo generującą obraz 3D. Do tego kartridże, które wykorzystuje sprzęt jako nośnik, nie mogły pozwolić na bardzo szczegółową grafikę. Hyperkin ma przez to ciężkie zadanie, z którym nie do końca sobie radzi. Obraz jest definicją kompromisów. Gra jest nieostra i spędzenie więcej czasu przy rozmytym obrazie może zmęczyć oczy. Hyperkin ma problem ze zdefiniowaniem gdzie kończy się obiekt, przez co krawędź postaci wiecznie pływa.
Jest to wina rozdzielczości sygnału wyjściowego. Wiedząc, co kabel tego producenta zrobił z obrazem pierwszego PlayStation, spodziewałem się wiele więcej. Momenty przelotu kamerą po otoczeniu są nieprzyjemne do oglądania przez wszystkie dodatkowe efekty. Tyczy się to również słowa pisanego. Dymki z tekstami postaci zlewają się co nieraz, utrudnia delikatnie zabawę.
Zdarzają się wyjątki
Jest jedno znaczące „ale”. N64 zbudowane zostało jako podstawa, do której można przyłączać kolejne komponenty. Jednym z takich rzeczy jest Expansion Pak. Dla wyjaśnienia akcesorium to podwajała pamięć RAM konsoli. Część gier potrzebowała tego rozszerzenia, aby w ogóle się uruchomić, inne potrafiły zyskać wizualnie dzięki niemu. Okazuje się, że Hyperkin o wiele lepiej radzi sobie z grami, które Expansion Pak wykorzystują.
Takie Star Wars: Rogue Squadron, które wymaga tego akcesorium, spełniło moje oczekiwania, jakie miałem wobec kabla Hyperkin. Obraz był ostry i piksele doskonale widoczne jakby gra chodziła na emulatorze. Gry, które miały po prostu wykorzystać dodatkową pamięć robiły to nierówno. Pokemon Stadium reprezentował rozgrywkę w znajomy rozmyty sposób, ale wszystkie okienka i teksty były ostre i czytelne. Znaczy to, że warto poczytać o swojej kolekcji gier, zanim chwycicie po produkt Hyperkin dla swojego N64. Wrażenia mogą być równie wspaniałe co nieprzyjemnie.
Hyperkin 3-in-1 HDTV dla GameCube
Ostatnim z zestawu jest konsola Gamecube. Tu okazuje się, że cała tląca się nadzieja do kabla Hyperkin gaśnie. Na opakowaniu, jak i na stronie widnieją małe notki. Ostrzegają one, że urządzenie może nie działać z niektórymi konsolami z naszego regionu. Producent stwierdza, że winą jest tu brak sygnału S-Video. Z tego powodu nie uświadczymy na ekranie niczego. Sprawa oczywiście zmieni się dla właścicieli GameCube’a z innego regionu, ale niestety ja nie mogłem tego sprawdzić. Jeśli jesteś właścicielem konsoli przygotowanej na rynek europejski to Hyperkin 3-in-1 nie ma Ci niczego do zaoferowania.
Nie mamy do czynienia z byle jakim adapterem sygnału
Jesteśmy w stanie wymienić wiele rzeczy, które dostrzeżemy, dopiero gdy nie działają. Różne adaptery na HDMI wysyłają sygnał dający nieprzewidziane wrażenia. Czasem widoczne są wypalone barwy, innym razem odstają doznania audio. W tej kwestii Hyperkin 3-in-1 radzi sobie wyjątkowo dobrze. Kolory nie są przesadnie przejaskrawione ani wypalone. Ich intensywność również nie zostaje widocznie zmieniona. Dźwięk jest czysty i pozbawiony śladów manipulacji. Jedyne co zdradzi użytkownikowi, że jest w XXI wieku, to brak szumiącego telewizora CRT.
Podsumowanie
Hyperkin 3-in-1 HDTV w przeciwieństwie do jego odpowiednika dla konsoli Sony nie robi aż tak dużego wrażenia. Osoby, które kupią go wyłącznie dla SNES’a, będą z pewnością zadowolone. Niemniej jednak kabel reklamowany jest jako spełniający swoją funkcję aż na trzech platformach. Europejczykom całkowicie odpada jedna z opcji, a przypadek N64 można uznać za połowicznie spełnianie obietnicy. Produkt ten jest solidny i jakość producenta widoczna jest też tu, jednak użyteczność może być dyskusyjna. Radziłbym poszukać alternatyw, a Hyperkin 3-in-1 HDTV traktować jako opcję zapasową.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
=