Kącik Retro: Sacred 3: Underworld Story (PS3). Pogrzebany potencjał

Gra dostępna na:
PC
PS3
X360
Underworld Story - grafika główna

Zapuszczając się do podziemi Ancarii, absolutnie nie spodziewałem się, by dodatek Underworld Story miał zaoferować mi cokolwiek ponad to, co widziałem już w podstawowej wersji gry i rozszerzeniu Orcland Story. Liczyłem natomiast, że kolejną godzinę spędzę na beztroskim mordowaniu potwornego ścierwa, nie przejmując się przy tym problemami życia codziennego. To też właśnie dostałem, choć skłamałbym, mówiąc, że było to doświadczenie jakkolwiek angażujące. Jest to bowiem – nie licząc dodatkowych postaci grywalnych – najsłabszy kawałek zawartości, wypuszczony do Sacred 3.

Coś tam, coś tam, idź i zabij

Zawodzi przede wszystkim historia, która, owszem, nigdy nie była najmocniejszą stroną tej produkcji, ale w Underworld Story potraktowano ten temat po macoszemu. Cel naszej podróży jest dość mętny. Ot, napotykamy na swojej drodze krasnoluda, na którego zlecenie zapuszczamy się do podziemi, skąd wypełzać mają demoniczne siły. Nie należy spodziewać się zatem intrygującej historii czy nawet zgrabnie napisanego scenariusza. Ponownie jest to zaledwie wymówka do rozwałki, wzbogacona o wywołujące ciarki żenady, fatalnie zagrane dialogi.

Underworld Story - walka nad zbiornikiem
Na obrazku tego nie widać, ale w wodzie czyha mackowy potwór.

Nęcąca przystawka bez dania głównego

Lepiej wypadają już same misje, sztuk cztery. Wprawdzie ponownie mamy tutaj do czynienia z podobnym schematem, co w przypadku oryginału (idź, zabij, zakręć parę razy kołem, by otworzyć przejście, powtórz), ale w kontekście prostego hack’n’slasha sprawdza się to całkiem nieźle. Zwłaszcza że przy okazji Underworld Story twórcy byli na tyle łaskawi, by dorzucić do tego miksu kilka bardziej interesujących momentów, jak chociażby walka na moście przy jednoczesnym unikaniu macek gargantuicznego stwora, wyrwanego wprost z powieści Lovecrafta, a i walka z finałowym bossem wypada naprawdę dobrze, wymagając szybkiego adaptowania się do sytuacji na polu bitwy.

Tego typu momentów niestety nie ma zbyt wiele i przez większość czasu wciąż tłuczemy cieniznę. Ewentualną monotonię łatwiej przeżyć również przez całkiem nieźle zaprojektowane, odwołujące się do bardziej gotyckich klimatów lokacji. Oczywiście nie jest to nic, co miałoby jakkolwiek zwalić Was z nóg, mowa w końcu o grze na PlayStation 3, ale wciąż bywały momenty, że unosiłem brwi z aprobatą na widok ładniutkiej panoramy. Mogłoby być ich jednak więcej, bo mimo wszystko podobnie wyglądające, kamienne korytarze potrafią znużyć. Zwłaszcza że nie odbiegają one zbytnio od tego, co widzieliśmy w oryginale, a i nowych doznać dźwiękowo-muzycznych próżno jest szukać.

Underworld Story - fabuła

Pogrzebany potencjał

Gdyby tylko okraszono to wszystko jakąś sensowniejszą opowieścią, która motywowałaby do parcia naprzód i usiekania czekającej w swoim zamku wiedźmy, a samej zawartości byłoby nieco więcej, to Sacred 3: Underworld Story miałoby szansę stać się czymś więcej, niźli tylko zestawem aren, nieróżniącym się w dodatku od tego, co widzieliśmy do tej pory. Już nawet bardziej zachowawcze pod względem klimatu Orcland Story stawiało przed graczem jasne i dużo bardziej personalne zagrożenie, zwłaszcza jeśli nabyliśmy również rozszerzenie Orc of Thrones (który, swoją drogą, powinien być dołączony do przygody na orkowych ziemiach). Underworld Story tymczasem, choć nie było ono jakieś fatalne, czuć smród zmarnowanego potencjału, duszącego jakikolwiek przebłysk ambicji.


Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top