Sonic Frontiers – recenzja (PS5). Moje zaskoczenie roku

Ładny, ale technicznie nierówny

Sonic Frontiers potrafi wizualnie zaskoczyć, a dbałość o pewne detale: zachowanie piasku czy wody, to naprawdę świetna sprawa. Animacje postaci są przyjemne dla oka, to samo tyczy się wykreowanych światów, efektów specjalnych czy nawet odbić. Te ostatnie może i nie stosują RayTracingu, ale ciężko nie zwrócić na nich uwagi. Połyskujących elementów w grze jest całkiem sporo. Grałem głównie w trybie wydajności, bo jednak przy prędkościach naszego jeża wolę mieć te 60 klatek. Przy monitorze 1440p z HDR ciężko by było nazwać ten tytuł brzydkim. Do ostatniego Ratch & Clank trochę brakuje, ale jest dobrze. Przynajmniej od momentu, gdy przestaniemy zwracać uwagę na doczytywanie się elementów.

Futurystyczny świat

Tak, chyba największą bolączką tej produkcji są te pojawiające się rzeczy przed nami. O ile w standardowych poziomach udało się nad tym w miarę zapanować, tak przemierzając dość mocno otwarte wyspy nie da się tego nie zauważyć. Oczywiście, po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja, ale jednak trochę boli, że twórcy nie zdołali tego jakoś ograniczyć. W końcu mowa o wersji na PS5, gdzie mocy na takie rzeczy powinno wystarczyć. Możliwe, że dostaniemy stosowną łatkę, ale to nic pewnego. Szkoda, bo cała reszta została dopieszczona, a ten element mocno odstaje. Może kolejna gra z Soniciem, która wyjdzie tylko na obecną generacje będzie pozbawiona tego mankamentu.

Tej muzyki nie da się nie lubić

Od strony audio to najlepsza odsłona od czasów Adventures 2. Powrócił rock, mocne brzmienia i świetne wyselekcjonowane utwory. To, co usłyszycie podczas starć z bossami na pewno zostanie z Wami na bardzo długo. Twórcy spisali się na medal i już wiem po opiniach w sieci, że nie jestem sam. Nie wiem, czemu nie można było tak zrobić wcześniej, ale cieszę się, że najnowsza gra ma się czym pochwalić. Zresztą, nie tylko muzyka jest na dobrym poziomie, wszystkie efekty dźwiękowe, nawet te miękkie z menu, to klasa sama w sobie. Absolutnie nie mogę się do czegokolwiek przyczepić. Kiedy ma być spokojnie i tajemniczo, jest spokojnie i tajemniczo. W momentach, gdzie potrzebujemy wzmocnienia do emocji, to otrzymujemy je. Świetna sprawa.

Czy warto dać szansę Sonic Frontiers?

Oczywiście, że tak. To jedna z tych gier, po której mało kto spodziewał się czegokolwiek pozytywnego. Nietrafiony marketing i dziwne publikacje z IGN zaszkodziły grze, która jest świeża, przyjemna i naprawdę warta uwagi. Sonic nie ma się czego wstydzić, mimo kilku wpadek to solidna produkcja dosłownie dla każdego. Mamy wykręcone poziomy, duże i otwarte wyspy, kilka zmian w ogólnej formule, a nawet i fabułę, która intryguje. Może i nie przekracza granic, nie wyznacza nowych standardów, ale za to dostarcza zabawy na wiele godzin.

Gameplay

YouTube player

Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Cenega.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Gdzie kupić?


Artur Janczak
Cześć! Mam na imię Artur i uwielbiam gry wideo niezależnie od platformy. Mimo 30 lat na karku cały czas sprawiają mi radość i liczę, że to się nie zmieni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top