Po ukończeniu świeżutkiego jeszcze Scions of Ithelia nie byłem przekonany do idei „dungeon packów”. Niby było to solidnie wykonane rozszerzenie z całkiem sensownie zaprojektowanymi lochami, ale za cenę około 60 złotych otrzymywaliśmy w zasadzie zaledwie dwie nowe instancje i niewiele poza tym. Sięgając po odrobinę już starszy dodatek Harrowstorm, oparty na tym samym pomyśle, nie sądziłem, że ten czymkolwiek mnie zaskoczy. Tymczasem okazało się, że nawet głupi „dungeon pack” może okazać się smakowitym kąskiem.
Mało, ale treściwie
Żeby była jasność, Harrowstorm – oraz wszystkie pozostałe rozszerzenia tego typu, jak sądzę – posiada dokładnie ten sam problem, co Scions of Ithelia, czyli raczej niezbyt imponującą objętościowo zawartość. Ponownie dostajemy tu bowiem dwie instancje, stanowiące wprowadzenie do wydanego jakiś czas później dużego dodatku Greymoor – Icereach i Unhallowed Grave – które spokojnie można przejść w maksymalnie godzinę. Dla niezainteresowanych wielokrotnym powtarzaniem lochów nie pozostaje wiele więcej, ale już tych głodnych zasmakowania wszystkiego, co Harrowstorm ma do zaoferowania, z pewnością zainteresują nowe, świetnie zaprojektowane zestawy uzbrojenia i powtarzalne przysięgi ugrupowania Undaunted.
Mury i lochy
Nie jest jednak tak, że Harrowstorm kompletnie nie warto się interesować. Same instancje są świetnie zaprojektowane i momentami dość pomysłowe. Icereach, do którego udajemy się, by położyć kres zagrażającemu mieszkańcom Wrothgaru sabatowi czarownic, może nie zachwyca zbytnio wizualnie (nawet jeśli cieszy umiejscowieniem akcji na murach zamku, a nie w jego wnętrzach), bawi między innymi finałowym starciem z pięcioma wiedźmami naraz. Dodatkowo jest to szansa, by ponownie połączyć siły ze znaną z głównego wątku The Elder Scrolls Online Lyris Titanborn.
Najciekawiej wypada jednak Unhallowed Grave, w którego wnętrzu lata wcześniej zamknięto pozostałości armii zwanej Gray Host, a który teraz padł ofiarą grabieży ze strony najemniczego ugrupowania Draugrkin. Sytuacja ta stanowi zagrożenie dla całego Skyrim, co uwidacznia się wyjątkowo szybko za sprawą różnorodnych bossów. Ci wypadają na tyle dobrze, że finałowa i kapitalna wizualnie potyczka blednie przy stworach, które napotykamy w drodze do niej. Pomniejsi bossowie wymagają bowiem odpowiedniego podejścia. Warto wspomnieć chociażby licha imieniem Ondagore the Mad, którego potężnych ataków obszarowych należy unikać, chowając się za ustawionymi na arenie kolumnami, a także olbrzymi, ożywiony pancerz Eternal Aegis, wyposażony w zestaw kilku potężnych ostrzy, które zamienia w trakcie walki w śmiercionośny wir. Do tego sama instancja poorana jest licznymi przepaściami, nad którymi przeskakiwać będziemy przy pomocy linki z hakiem, co nieco urozmaica poruszanie się po lochu.
Indiana Scrolls
Wprawdzie wciąż nie uważam, by przygoda ta była warta swojej ceny, ale – podobniej jak w przypadku Scions of Ithelia – niegłupim pomysłem jest rozważenie poznania jej w ramach subskrypcji ESO Plus. Zawarte w Harrowstorm instancje prezentują się naprawdę dobrze, na czele z interesująco zaprojektowanymi bossami, a fanom zbieractwa dodatek ten z pewnością zapewni kilka bądź kilkanaście godzin zabawy.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.