Walka z Backlogiem: The Elder Scrolls Online (PS5). Massive Singleplayer Online RPG

The Elder Scrolls Online - grafika główna

Hardkorowi gracze będą mieli zatem okazję do spędzenia mnóstwa czasu przy doprowadzaniu swojego bohatera do absolutnej perfekcji, dobierając odpowiednie umiejętności i elementy pancerza. Trud z pewnością im się opłaci, co niejednokrotnie zaprezentowali mi inni gracze, kładący hordy przeciwników niemalże jednym uderzeniem. Ja natomiast nigdy za grzebaniem w statystykach nie przepadałem, więc z niemałą radością mogę ogłosić Wam, że w The Elder Scrolls Online jak najbardziej da się grać na pał… niezobowiązująco. Nawet nie poświęcając zbyt wiele uwagi na dobór odpowiedniego ekwipunku i umiejętności, nie powinniście mieć żadnych problemów z czerpaniem niesamowitej radości z obcowania ze światem The Elder Scrolls Online.

A może jakieś hobby na boku?

No, przynajmniej jeżeli nie zamierzacie udać się w bój naprzeciw w innym graczom w specjalnie przygotowanych do tego trybach rozgrywki PvP. Na arenie może się bowiem okazać, że mimo wszystko poświęcenie nieco czasu na przemyślenie rozwoju swojej postaci nie było wcale tak bezsensownym pomysłem. Rozgrywka PvP zdecydowanie wymaga bardziej świadomego grania, by nie kończyć każdego meczu pełnym frustracji. Jeżeli jednak PvP Was nie interesuje, a chcielibyście poobcować trochę z innymi graczami, to warto dołączyć do gildii. Tych jest naprawdę sporo, a każda z nich skupia się na innym aspekcie zabawy – od wspólnej eksploracji, przez handel, aż po wspomniane PvP, a nawet zabawę w odgrywanie postaci.

The Elder Scrolls Online - oko
Czujne oko naczelnego zawsze pilnuje dotrzymywanych terminów.

Znudzonym eksploracją i wykonywaniem zadań z pewnością przypadną też do gustu liczne aktywności poboczne. Można pobawić się chociażby w kowala, łuczarza lub krawca, zbierając odpowiednie materiały i tworząc z nich potężny ekwipunek, by potem sprzedać go za odpowiednią sumkę innym graczom. Młodzi Polacy z pewnością docenią natomiast możliwość kupienia nie jednego, ale kilkunastu domostw (i to bez konieczności brania kredytu na dwa następne pokolenia) oraz urządzenia ich wnętrz według własnego widzimisię. Wiem, bo sam jestem młodym Polakiem. No, a jeżeli i to Was nie kręci, to, nie wiem, pójdźcie na ryby. Też można!

Kraina mlekiem i miodem płynąca

Osobiście najwięcej frajdy i tak czerpałem z samotnej rozgrywki. Przedstawione w The Elder Scrolls Online Tamriel to kraina wręcz zachwycająca, pełna ciasno zabudowanych miasteczek, pomniejszych wiosek, rojących się od szkaradztw lasów, czy w końcu licznych lochów i jaskiń do zwiedzenia. Wszystko to w prześlicznej oprawie audiowizualnej, która pomimo niemalże dekady na karku, co rusz zachwyca chociażby zachodami słońca nad dachami budynków, wywołującymi jakiś dziwny rodzaj nostalgii, potęgowanej przez przepiękne nuty Brada Derricka i Rika Schaffera, przygrywające w tle.

The Elder Scrolls Online - miasto
Są momenty, że gra, choć widocznie starszej daty, potrafi zachwycić.

Warto też wspomnieć, że w 2021 roku The Elder Scrolls Online doczekało się wersji dedykowanej konsolom nowej generacji, oferującej nie tylko poprawioną oprawę wizualną, ale też przede wszystkim perfekcyjnie płynne 60 FPS oraz znacząco skrócone czasy ładowania. Z otwartymi ramionami powitałem zwłaszcza te ostatnie. Pierwotna wersja, podobnie jak większość gier z serii, pełna była ekranów ładowania, zabierających nam cenne sekundy przy każdym przejściu z lokacji do lokacji czy nawet wejściu do wnętrza budynku. Teraz są one praktycznie niezauważalne, dzięki czemu gra się nad wyraz przyjemnie.

Khajit has wares if you have a crown

Piękne w tym wszystkim jest to, że twórcy nie szczują gracza popularnymi ostatnio modelami subskrypcyjnymi. Jasne, The Elder Scrolls Online posiada wbudowany sklep oraz możliwość wykupienia abonamentu ESO Plus, ale ich implementacja jest wyjątkowo nieinwazyjna. Ot, za kosztujące prawdziwe pieniądze korony możemy dokupić dodatkowe skórki, ekskluzywne meble do domu, czy też wierzchowce lub biegające za nami zwierzątka. Abonament z kolei poskutkuje między innymi szybszym przypływem doświadczenia, miesięcznym „żołdem” wspomnianej waluty premium i dostępem do wszystkich wydanych dodatków, nie licząc tych dużych, jak Morrowind czy świeżutki jeszcze Necrom. Nie wydałem złotówki na żadną z tych rzeczy i ani przez moment nie czułem, że czegoś w grze brakuję. Czegokolwiek by o Bethesdzie nie mówić, to naprawdę uczciwa forma monetyzacji.

Massive Singleplayer Online RPG

Jestem absolutnie oniemiały tym, w jaki sposób ZeniMax Online Productions zdołało połączyć w jednej grze dwa teoretycznie wykluczające się gatunki. The Elder Scrolls Online to bowiem MMORPG dla pojedynczego gracza. Nic nie stoi na przeszkodzie, by spędzić setki godzin na samotnym przemierzaniu przepięknie zaprojektowanego Tamriel i poznawaniu dziesiątek napisanych na potrzeby gry historii. To paradoks, że jedną z największych zalet tytułu sieciowego jest brak konieczności kontaktu z innymi ludźmi, ale tylko pozornie. The Elder Scrolls Online wymyka się bowiem zaszufladkowaniu, stanowiąc genialne połączenie dwóch stylów rozgrywki, oddające w ręce graczy wybór, jak i z kim chcą tego fantastycznego świata doświadczać.

Jeżeli nadal nie jesteście przekonani, koniecznie posłuchajcie recenzji The Elder Scrolls Online w TrójKast #044 – Opcja niemiecka ft. Wulgarny Gracz.

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Bethesda Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top