Armored Core VI: Fires of Rubicon – recenzja (XSX). Kości zostały rzucone

Gra dostępna na:
PC
PS4
PS5
XONE
XSX
Armored Core VI: Fires of Rubicon Mech bojowy

ACVI nie prowadzi za rękę, ale też nie podkłada nogi

Nie ma co się jednak poddawać, gdyż gra bardzo mocno idzie graczom na rękę, przynajmniej pod kilkoma kluczowymi względami. Przede wszystkim, choć większość broni ma ograniczony zapas amunicji i zdarza się, że w trakcie misji nam jej zabraknie, w przypadku dłuższych zadań zwykle znajdziemy po drodze punkty, które nam ją uzupełnią. Mamy do tego możliwość podleczenia się trzykrotnie w trakcie misji, a to także resetuje się razem z odnowieniem amunicji. Punkty z zaopatrzeniem zawsze znajdziemy tuż przed wymagającym starciem lub walką z bossem.

Zdecydowanie największym ułatwieniem z kolei jest to, że po porażce możemy zmodyfikować uzbrojenie swojego mecha bez konieczności przechodzenia całej misji od nowa. Dzięki temu jeśli okaże się, że zabraliśmy do walki niewłaściwe uzbrojenie, już po pierwszej porażce możemy je podmienić, jeżeli tylko wcześniej je wykupiliśmy. To wszystko razem sprawia, że przegrane są dużo bardziej znośne. Biorąc pod uwagę, że w przypadku porażki nie tracimy żadnych punktów czy waluty, jak na standardy studia są wręcz nieodczuwalne.

Czas się trochę ubrudzić

Bardzo doceniam, jeśli gry dają nam możliwość modyfikacji naszego sprzętu bądź uzbrojenia. Armored Core VI jest grą, gdzie ta opcja momentami mnie przytłaczała, ale piszę to w pozytywnym znaczeniu. Im dalej w grze się znajdziemy, tym więcej dostępnego sprzętu będziemy mogli kupić. Samej broni jest kilkadziesiąt rodzajów, a do tego dochodzą różnorodne pancerze głowy, torsu, nóg i ramion, dopalacze i jednostki zasilające czy sterowniki celownicze.

Armored Core lecący z pełną prędkością i strzelający z działka obrotowego
Jak szybko dać komuś do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany? Można choćby tak.

Dobór ekwipunku nie zawsze jest łatwy, bo trzeba pilnować, aby mieć odpowiednio mocne zasilanie bądź wystarczająco duży udźwig. Musimy też wybierać między prędkością, zwinnością a opancerzeniem. Zdarzało się, że do potyczki trwającej pięć minut przygotowywałem się przez pół godziny w warsztacie. Nie każdemu musi to przypaść do gustu, natomiast ja byłem zachwycony. Całe szczęście, wszystko możemy też malować i pokrywać wzorami. To sprawia, że cholernie ciężko będzie stworzyć dwa identyczne mechy, o ile nie kierujemy się buildami znalezionymi w Internecie.

Jakieś wady są, ale nikną w obliczu zalet

Rzecz jasna Armored Core VI nie jest tytułem bez wad. Choć bardzo chciałbym nie ustawać w swoim zachwycie, to nie mogę przymknąć na nie oczu. Zdarzały mi się proste błędy animacji, gdzie stojącemu na nierównym terenie AC trzęsła się noga, ponieważ model nie wiedział, do którego fragmentu podłoża się dostosować. Czy to w trakcie odprawy czy walki, wyraźnie słychać, że między jedną a drugą nagraną kwestią dialogową postaci jest dość długa i wyraźna pauza. Czasami mniej się to rzuca w uszy. Natomiast gdy przeciwnik w iście epickim stylu się nam odgraża, po czym pomiędzy jedną a drugą groźbą trwa moment niezręcznej ciszy, strasznie to potrafi zazgrzytać.

Ubolewam też nieco nad sposobem prezentacji fabuły, gdyż przy takiej historii aż prosi się o jego urozmaicenie. Niestety, większość historii poznamy przed walką lub po niej, w trakcie odprawy. Nie pomaga, że nasza postać jest pozbawiona głosu, więc tak naprawdę większość czasu wysłuchujemy tylko monologów. Dodatkowo, z nieznanego mi powodu blokowanie kamery na przeciwniku przestawało działać, co sprawiało, że korzystanie z tej opcji często przeszkadzało bardziej, niż pomagało.

Armored Core VI wygląda i brzmi ponuro, choć pięknie

Armored Core w hangarze
Spójrzcie na tę piękność!

To jednak niemal nieistotne wady podczas kilkunastu, czy też kilkudziesięciu godzin świetnej zabawy. Zwłaszcza, że zarówno rozgrywka jak i historia naprawdę angażują. Dodajmy do tego bardzo atrakcyjną wizualnie oprawę graficzną, która może jeśli nawet technicznie nie jest idealna, tak potrafi zachwycić. Muzyka również spisuje się świetnie, choć stwierdzam to głównie na podstawie słuchania jej poza grą, gdyż w trakcie byłem zbyt skupiony na walce, by ją docenić. Kilka słów pochwały muszę wyrazić dla obsady aktorskiej, która nadaje nielicznym postaciom wyraźnego charakteru i pozwala się z nimi zżyć. I tak, ja wiem, to już chyba jakiś celebrity crush z mojej strony. To kolejny tytuł, w którym głos podkłada Erin Yvette, a ja jestem oczarowany jej umiejętnościami. Ayre z jej głosem jest postacią, z którą nie da się nie sympatyzować, co mi mocno pomogło podczas podejmowania pewnej decyzji.

Armored Core VI to wyzwanie, to wysiłek, ale to także dobra zabawa

Bo tak, czasami w grze możemy podjąć decyzje, poprzez wybór jednej z dwóch konfliktujących ze sobą misji. Zależnie od naszych wyborów może to prowadzić do jednego z dwóch zakończeń. Nawet trzech, jeżeli postanowimy grę przejść trzykrotnie, najpierw w New Game +, a następnie w New Game ++. Dodatkowo grając w tych trybach niektóre misje będą wyglądały inaczej, niż przy poprzednich przejściach. Sprawia to, że warto się pofatygować i przejść grę więcej, niż tylko jeden raz. Nie jest to konieczne, ale daje dodatkową zachętę, aby pozostać w tym ponurym świecie nieco dłużej.

Aby wiedzieć, czy Armored Core VI: Fires of Rubicon to gra dla Was, musicie przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie, czy lubicie wyzwania. Tutaj także duże znaczenie ma refleks, bo w porównaniu do takiego Dark Souls rozgrywka jest szalenie dynamiczna. Musicie wiedzieć, czy to dla was nie będzie problemem. Miłym plusem będzie, jeśli lubicie mechy, ale bądźmy poważni, kto nie lubi? Natomiast jeśli się zdecydujecie, obiecuję Wam, że czeka Was wymagająca, ale satysfakcjonująca przygoda. Będziecie mogli sprawdzić swoje umiejętności nie czując się oszukiwanym przez grę. Armored Core VI to świetny tytuł, dopracowany i przemyślany, jeden z najlepszych, w jakie grałem w tym roku. Jest po prostu specyficzny, ale dzięki temu też dosyć unikalny i zapadający w pamięć.

Gameplay

YouTube player

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Gdzie kupić?

Allegro Banner


Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.
Scroll to top