Blackwind to sci-fi shooter z dynamiczną izometryczną kamerą, stworzony przez studio Drakkar Dev. Gdy na początku miesiąca przeglądałem listę tytułów, które mają mieć premierę w styczniu, Blackwind od razu wpadł mi w oko. Stwierdziłem, że dawno nie grałem w taki typ strzelanki, więc szybko poprosiłem o możliwość recenzji. Miałem nadzieję na kilka godzin bezmyślnego strzelania jako lekarstwo na gorszy humor, który ostatnio mnie dopadł. Niestety nie dostałem tego, na co miałem nadzieję.
Kosmiczna podróż
Głównym bohaterem naszej przygody jest nastolatek James Hawkins. Wraz ze swoim tatą leci na planetę Medusa-42, aby pomóc kolonii górników w wydobywaniu rzadkiego minerału B-Wolfrium. Właśnie z tego powodu na pokładzie znajduje się tytułowy Blackwind. Mech ten jest wyposażony w całkiem spory arsenał oraz najnowszą Sztuczną Inteligencję. Oczywiście, jak to w takich produkcjach bywa, na skutek pewnych wydarzeń James zostaje uwięziony w środku robota i wyrusza na ratunek swojego ojca. Przy okazji pomoże uratować mieszkańców kolonii przed obcą rasą Raknos.
Fabuła nie jest w żaden sposób zaskakująca. W zasadzie po pierwszych 15 minutach można się domyślić, jak zakończy się opowiedziana historia. Nie pomagają tutaj też drewniane kwestie postaci niezależnych. Na szczęście głos samego protagonisty oraz towarzyszącej nam SI, są w miarę znośne.
Ja i mój Blackwind
Sama zbroja prezentuje się naprawdę fajnie i ma mnóstwo bajerów. Działko, plazmowe sztylety, rakiety, pole ochronne, unik i wiele więcej. Szkoda tylko, że większość czasu spędza się na strzelaniu na ślepo. Możliwości ulepszania też jest multum. Za niebieskie kulki, które wypadają z pokonanych adwersarzy, można naprawdę sporo pozmieniać. Niestety to jest kolejna rzecz, która traci sens przez to, jak wygląda walka. Co z tego, że mogę sobie odblokować megacombo, jeżeli nie widzę swojego celu. Zresztą używanie walki wręcz, która jest zrobiona bardzo widowiskowo, mija się z celem. Powodem jest problem z kolizjami. Często przenikałem przez przeciwnika bez zadania mu nawet małej ilości obrażeń. Zdarzało się również, że po serii ciosów blokowałem się w elementach otoczenia i tylko wczytanie gry mnie ratowało.
Jest tu natomiast jedna rzecz, która bardzo przypadła mi do gustu. Po zadaniu odpowiedniej ilości obrażeń można wykonać egzekucję. Brawa dla tego, kto wpadł na pomysł dodania takiej opcji. Wygląda to bardzo przyjemnie nawet za entym razem.
Wędrówki drona
Kolejnym świetnym pomysłem było wprowadzenie odłączającego się od głównej jednostki drona. Dzięki swoim małym rozmiarom jest w stanie przeciskać się przez kanały wentylacyjne lub zakratowane korytarze i otwierać nam zablokowane przejścia. Trochę, żałuję, że ta część rozgrywki również sprawdza się tylko do strzelania. Funkcja ta, aż się prosi o wprowadzenia jakiegoś urozmaicenia w stylu fragmentów skradankowych.
Gdzie jest wróg?
Według mnie największym problem Blackwind jest pole widzenia, a raczej jego częsty brak. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu twórcy postanowili utrudnić nam grę i przez większość czasu po prostu nie widzimy, w co strzelamy. Jest to naprawdę bardzo dziwne, ponieważ są momenty, w których kamera odjeżdża wystarczająco daleko. Wtedy wszystko jest widoczne jak na dłoni. W związku z tym stwierdziłem, że spróbuję walki wręcz. Pomysł nawet dobry tylko, że nagminnie pakowałem się w kłębowisko przeciwników, z którego nie byłem w stanie się wydostać. Skończyło się na tym, że podczas większości starć po prostu szedłem do tyłu, strzelając za siebie. Bardzo żałuję, szczególnie że możliwości na załatwienie wrogów jest tu mnóstwo.
To jeszcze nie koniec
Niestety takich rzeczy jest więcej. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy zginąłem, ponieważ postać nie zareagowała, tak jak powinna. Dużo razy wystąpiła też sytuacja, że w mgnieniu oka z pełnego paska życia nic nie zostawało.
Kilkakrotnie też marnowałem czas, szukając swojego następnego celu, ponieważ gra w żaden sposób nie wskazywała, gdzie należy się udać dalej. W końcu jesteśmy za sterami wypasionego mecha, więc fajnie by było wprowadzić jakiś system nakierowania. Mapa pojawia się tylko i wyłącznie podczas poziomów, w których jesteśmy wewnątrz jakiegoś kompleksu. Bardzo tego brakuje, gdy wydarzenia dzieją się na powierzchni planety.
Blackwind to zmarnowany potencjał
Blackwind to około sześciu godzin dobrych pomysłów, które rozbiły się o średnie wykonanie. Stworzony przez Drakkar Dev tytuł nie jest zły, ale ilość wpadek skutecznie zabija radość, którą takie kosmiczne strzelanie powinno zapewnić. Bardzo chciałem polubić ten tytuł, bo naprawdę ma spory potencjał. Szkoda, że zatopiły go niedoróbki. Oczywiście są tacy, którym gra przypadła do gustu. Nie ma w tym nic złego. Pomimo frustracji spowodowanej licznymi bugami były momenty, w których potrafiłem o nich zapomnieć i dobrze się bawić. Smuci mnie zatem to, co muszę napisać. Jeżeli twórcy pracują nad rozwinięciem tego tytułu i w przyszłości powstanie kontynuacja to chętnie ją sprawdzę, ale na ten moment nie polecam nabywać Blackwind, chyba że Wasza tolerancja na opisane powyżej wpadki jest tak duża, jak moja.