Na gry można spojrzeć z różnej perspektywy. Mamy wysokobudżetowe blockbustery, małe produkcje indie, produkcje wybitne, czy też zwykłe średniaki oraz produkcje po prostu złe. Niestety, będący bohaterem dzisiejszej recenzji Car Mechanic Simulator: Pocket Edition 2, nie należy do żadnej z wyżej opisanych grup. Nie jestem fanem samochodów, ba nawet nie mam prawa jazdy. Więc na autach znam się jak słoń na balecie, mimo to próbowałem, wykrzesać z tego tytułu wszystko, co się da. Moje próby spełzły jednak na niczym.
Passat, Passat to jest fura
Teraz ktoś może odbić piłeczkę, że to z powodu braku fascynacji samochodami i zgoda. Jak jednak wytłumaczyć fakt, nudnej, powtarzalnej i całkowicie niemającej celu rozgrywki. Przez całą grę będzie nam towarzyszył ten sam schemat, przyjmij zlecenie, rozmontuj stare części, kup i zamontuj nowe i tak do znudzenia. Zdarzyła mi się sytuacja, że miałem 5 razy z rzędu wykonać tę samą naprawę-wymień hamulce.
Nawet misje fabularne nie wnoszą nic interesującego, bo są tylko bardziej upierdliwymi i bardziej rozwiniętymi zwykłymi naprawami. Nie raz widząc listę potrzebnych rzeczy do zrobienia, które sami musimy odkryć z automatu wyłączałem tytuł. Wiedziałem, że czeka mnie kolejna nudna godzina, rozkręcania samochodu i szukania wadliwych części.
Alfa Romeo, królowa lawet
Za wykonaną pracę dostajemy pieniądze oraz punkty doświadczenia, gdy uzbieramy ich dostatecznie dużo to, możemy rozwinąć naszego mechanika. Dostępne ulepszenia to szybsze odkręcanie śrubki albo szybsze badanie części, ale również nowe narzędzia do naprawy. Niestety, pomimo tych “super ulepszeń” nie pomaga to na wszelką monotonię i nudę.
Tym bardziej że pomimo samouczka tytuł jest straszne w swojej obsłudze, toporny i wolny. Gra działa jakby jej się nie chciało, lub była sklejona na przysłowiową ślinę. Wszędzie musimy czekać, a czasy ładowania to jest jakaś kpina. Nie wspomnę nawet o błędach, które pojawiały się średnio co 30 minut, a jeden z nich uniemożliwił mi dokończenie naprawy, przez co musiałem zaczynać całą grę od nowa.
Nie pomaga tutaj fakt, że Car Mechanic Simulator: Pocket Edition 2 to zwykły port wersji z 2018 roku wydanej na PC. Oczywiście dużo brzydszy, ale do tego przejdziemy sobie zaraz.
Grafika jak Fiat Multipla
Nie ukrywajmy, ale ten tytuł nie grzeszy pięknem. Powiem więcej, gra przypomina nieco Fiata Multipla, ani to ładne, ani specjalnie funkcjonalne. Szczególnie patrząc jak bardzo, przycięto grafikę względem wersji PC. Granie na małym ekranie konsoli trochę pomaga, przygotujcie się jednak na prawdziwą podróż do przeszłości, bo poczułem się jak za czasów Playstation 2.
Jeśli zaś sprawa tyczy się muzyki, to jest to najbardziej generyczna, najbardziej denerwująca i nienatchniona playlista darmowych utworów, jakie słyszałem. Po spędzeniu z tym “cudem” godziny. Odpaliłem playlistę na Spotify, dzięki temu byłem w stanie grać dalej.
Podsumowanie
Jest to tytuł, którego nie polecam absolutnie nikomu. Wszystko tutaj nie działa, tak jak samochody, którymi mamy się zajmować. Grafika jest okropna, muzyka denerwuje, rozgrywka jest nudna i powtarzalna. Nawet nie wspomniałem Wam o możliwości testowania pojazdu na torach, sklepie ze specjalnymi częściami czy salonie samochodowym. Nie miałem na to siły i ochoty, radzę trzymać się od tego z daleka.
