Crysis 2 Remastered – recenzja (XSX). Większe, ładniejsze i jeszcze lepsze!

Gra dostępna na:
PC
PS4
PS5
XONE
XSX
SWITCH
Crysis 2 Remastered - Okładka

Wracamy do uniwersum firmy Crytek. Jak tytuł artykułu wskazuje, przygotowałem dla Was recenzję gry Crysis 2 Remastered, którą przeszedłem na konsoli Xbox Series S. Poprzednia odsłona zakończyła swoją historię w dość optymistycznym tonie. Co jednak poszło nie tak? Dlaczego gracz musi ponownie przywdziać nanokombinezon i walczyć? Postaram się odpowiedzieć na te i inne pytania. Zapraszam.

To był dopiero początek

Wydarzenia na wyspach Lingshan były jedynie preludium tego, z czym ludzkość będzie musiała się zmierzyć. Mimo walecznych czynów oddziału specjalnego Delta Force nie udało się zatrzymać obcych przed rozpanoszeniem się po całym globie. W dodatku słuch o żołnierzach z poprzedniej gry zaginął, a my wcielamy się w kogoś zupełnie innego, Jamesa “Alcatraza” Rodriqueza. Crysis 2 rozpoczyna się od ataku na łódź podwodną, z której musimy się wydostać. Na powierzchni wody dochodzi do ataku, a nasz protagonista ledwo uchodzi z życiem. Pomógł mu sam major Laurence Barnes znany jako Prophet.

Ten wyjaśnia żołnierzowi, że jedynym sposobem, aby utrzymać go przy życiu, jest przekazanie mu nanokombinezonu. Co więcej, w ten sposób staje się ostatnią nadzieją ludzkości, po czym popełnia samobójstwo. W takiej atmosferze rozpoczyna się prawdziwa zabawa. Nowy właściciel bardzo zaawansowanego “pancerza” musi się jednak nauczyć, jak w ogóle z niego korzystać. Warto podkreślić, że nie jest to ten sam “kawałek sprzętu”, co w pierwszym Crysisie. Wszystkie funkcje oraz możliwość wyjaśnia wbudowana SI.

Akcja drugiej odsłony została umiejscowiona w Nowym Yorku. To właśnie tam musimy znaleźć niejakiego Nathana Goulda, który jako jedyny jest w stanie wyjaśnić, co się w ogóle dzieje i jak można odeprzeć atak Cepidów. Choć wydawać by się mogło, że wrogiem są tutaj tylko istoty pozaziemskie, to przez większość czasu musimy również walczyć z żołnierzami korporacji C.E.L.L. Dlaczego rzekomy zbawca ludzkości jest przez nich poszukiwany? To już musicie odkryć sami.

Żegnajcie tropiki, czas na odrobinę miasta

Doskonale pamiętam, jaki byłem zły po premierze oryginalnej dwójki. Nie rozumiałem, czemu deweloper przeniósł wszystko do miasta i zabrał “całą wolność”, na którą pozwalała pierwsza część. Prawda jest jednak taka, że ta była trochę iluzoryczna. Oczywiście, teren sam w sobie był większy i dawał nam więcej swobody, ale w dużej mierze był wydmuszką. Wyspy były duże, ładne i świetnie zaprojektowane, ale to w zasadzie tyle. Spora część terenu była nieatrakcyjna, bo nic się na niej nie działo. Nie oznacza to jednak, że takie podejście było złe. Było po prostu inne.

Do sequela twórcy podeszli inaczej i nieco zmniejszyli środowisko. Z boku mogłoby się wydawać wręcz korytarzowe względem jedynki, ale wcale tak nie jest. Ostatni fragment do celu jest zawsze taki sam, ale dróg do niego jest znacznie więcej. Wiele zależy od tego, jaki styl zabawy preferujemy. Nowy York wcale nie jest taki ograniczony, a dzięki swojej architekturze pozwala na więcej manewrów podczas eksploracji oraz samej walki. Nie można już niszczyć całych budynków, ale pewne rzeczy bez trudu usuniecie za sprawą wyrzutni rakiet. Skala destrukcji jest inna, ale samego konfliktu również, co zresztą na pewno docenicie wraz z postępami w grze.

Crysis 2 Remastered jest po prostu lepsze

Tak zatytułowany akapit brzmi, jak clickbait, ale to szczera prawda. Kontynuacja poprawiła dosłownie wszystko względem pierwowzoru. Zaczynając od fabuły, poprzez rozgrywkę, na samej technologi kończąc. Kiedyś było to trudniej dostrzec, ale to ze względu na to, jaki status osiągnęła poprzednia cześć, która wcale nie sprzedała się tak dobrze, mimo odciśnięcia piętna na kartach historii gier wideo. Stąd też deweloper zdecydował się na zmiany i to dobre.

Historia nie jest jedynie tłem, a naprawdę dobrze wykonanym aspektem całej produkcji. Nie brakuje tutaj zwrotów akcji, ciekawostek, intryg i wiele więcej. Dochodzą do tego interesujące postaci, które zapadają w pamięć. Jeżeli czytaliście moją recenzję Crysis Remastered, to wiecie, że narzekałem na samo strzelanie w tym tytule. Jeżeli chodzi o jej sequel, to tutaj nie mogę się do niczego przyczepić. Przyjemność z oddawania ognia jest wspaniała i broni się nawet dziś. Każdy karabin, strzelba, wyrzutnia czy działko obcych działa i zachowuje się zupełnie inaczej. Lepiej w każdym możliwym aspekcie.

SI wrogów w końcu ma jakiś sens, choć nadal skradanie nie jest w pełni wykonalne do momentu, aż nie odblokujemy stosownych zdolności. Tak, w Crysis 2 Remastered rozwijamy nas kombinezon i sami wybieramy, jakie dodatkowe perki chcemy używać. Do tego samych typów wrogów jest więcej, a za sprawą różnorodnych map, walka z nimi to sama przyjemność. Usprawniono wszystkie animacje, voice-acting i wiele więcej, a sama odświeżona dwójka prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek i to nawet na Xbox Series S.

Can it run Crysis 2?

Wymieniłem wiele rzeczy, które się zmieniły między jedynką a dwójką, ale co wprowadza sam remaster? W przypadku ogrywanej wersji zrezygnowano z podziału na różne tryby wizualne a wraz z nimi RayTracingu. Zamiast tego Crytek i Saber Interactive postawili na płynność i jak najwyższą rozdzielczość dla danego sprzętu. W ten sposób mamy ostry i ładny obraz, a także uwielbiane 60 klatek animacji. Crysis 2 działał całkiem nieźle na X360, ale do ideału było daleko, odświeżona wersja to zupełnie inna bajka.

Największą różnicę odczują ci, którzy grali wcześniej na sprzęcie Microsoftu czy Sony, jeżeli mowa o samej oprawie. Twórcy dodali HDR, TAA, usprawniono wiele rzeczy związanych z oświetleniem, cieniami, modelami i samą paletą barw. Lista wprowadzonych zmian jest długa, ale w dużej mierze czysto techniczna, jak chociażby mnóstwo poprawek związanych z optymalizacją silnika gry. Czuć jednak, że to, co było dobre, jest jeszcze lepsze i tyczy się to praktycznie każdego elementu. Trochę szkoda RayTracingu, ale zamiast tego konsole otrzymały idealnie skrojony remaster.

Nie mam pewności, jaką ostatecznie rozdzielczość posiada wersją pod Series S, gdyż ta dostosowywuje się dynamicznie, aby zachować stałą płynności. Nie zmienia to jednak faktu, że na ekranie FullHD otrzymujemy przepiękną grę, która nie ma się czego wstydzić w 2021. Gra godnie się starzeje, a odświeżenie jej sprawiło, że jeszcze przez długi czas będzie warto po nią sięgnąć.

Świetny sequel, ale nie pozbawiony wad

W moim odczuciu skradanie nadal wymaga poprawek, jest lepiej niż w jedynce, ale mogłoby być lepiej. Gra w żaden sposób nie wyjaśnia, co się wydarzyło od czasów poprzedniej części. Gdzie jest Nomad i Psycho? Oczywiście, można się tego dowiedzieć z innych źródeł, chociażby komiksów lub po prostu z internetu, ale dobrze by było dołączyć coś do remastera. Szczególnie dla tych, którzy pierwszy raz sięgną po ten tytuł — zazdroszczę Wam.

W tej wersji również nie mamy dostępu do trybu sieciowego, a szkoda, bo ten w Crysis 2 był najlepszy i spędziłem z nim wiele miłych chwil na PC. Nie wyeliminowano też małych błędów oryginału, przez które dwa razy musiałem wczytać dany punkt kontrolny od nowa. Możliwe, że przyszłe łatki to naprawią, ale na ten moment są obecne w grze. Trochę na siłę, ale jednak żałuję braku RayTracingu. Ten jest w wersji na komputery i robi wrażenie. Ma też więcej sensu niż w poprzedniej odsłonie. O tyle dobrze, że bez niego ciężko narzekać na płynność zabawy.

Werdykt

Tak, tak i jeszcze raz tak. Podobnie jak poprzednio, zachęcam do zakupu całej trylogii, ale jeżeli mielibyście wybrać tylko jedną, niech będzie to dwójka. Znajdziecie tutaj dobrą fabułę, świetnego FPS-a i piękną oprawę A/V. Mimo że nie wspomniałem o tym wcześniej, to właśnie Crysis 2 posiada najlepszy soundtrack, przy którym pracował sam Hans Zimmer. Cytując Cliffa Bleszinskiego, dwójka jest “Big, better more badass”, a sam remaster tylko to jeszcze uwypukla.

Gameplay

YouTube player

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Plaion.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Artur Janczak
Cześć! Mam na imię Artur i uwielbiam gry wideo niezależnie od platformy. Mimo 30 lat na karku cały czas sprawiają mi radość i liczę, że to się nie zmieni.
Scroll to top