W40K: Chaos Gate – Daemonhunters. Recenzja Duty Eternal DLC.

Grafika z DLC Duty Eternal. Drednot używający miotacza płomieni.

Przejście Warhammer 40,000: Chaos Gate – Daemonhunters (2022) dostarczyło mi kilkadziesiąt godzin świetnej zabawy. To zdecydowanie jeden z najlepszych tytułów z tego uniwersum, jakie wyszły w ostatnich latach. Wyobrażacie sobie zatem, jak bardzo musiałem się ucieszyć na wieść o DLC Duty Eternal. Dodatek dostarcza nowe misje, jeszcze więcej przeciwników, kolejną klasę dla moich Szarych Rycerzy, a przede wszystkim możliwość dodania Drednotów do oddziału! Czy to tylko więcej tego samego, a może już mała rewolucja w rozgrywce?

Even in death I still serve

Dreadnot z Duty Eternal widziany w grze
Wygląda jak klocek… ale dla wrogów Imperatora jest śmiertelnym zagrożeniem!

Dodatek bardzo zgrabnie integruje się z główną kampanią gry. Dostajemy wezwanie pomocy od innego oddziału Kosmicznych Marines i w konsekwencji dowiadujemy się o tym, że Wykwit, czyli zaraza, z którą walczymy, zaczął infekować także maszyny. I choć problemem próbuje zająć się już inna Kapituła, jesteśmy proszeni o pomoc ze względu na nasze doświadczenie i możliwości. Tak to wygląda fabularnie.

Natomiast z punktu widzenia rozgrywki dostajemy kolejny zestaw planet, na których mogą się pojawiać misje. Z czasem otrzymujemy też możliwość, by naszych poległych żołnierzy przenieść do potężnych Drednotów, które będą mogły dodatkowo uzupełniać nasze oddziały na niektórych misjach. Przy okazji możemy rekrutować także nową klasę Szarego Rycerza, Zbrojmistrza, który wykorzystuje serwitory do walki i wspierania swoich bitewnych braci.

Jest jeszcze jedna ciekawostka, która mi bardzo przypadła do gustu i której znaczenia nie wolno nie doceniać. Pod nasze rozkazy przekazano także fregatę klasy Gladius. Dzięki niej nasi rycerze mogą zajmować się dwoma misjami jednocześnie! Wszystko to razem sprawia, że pole walki w wielu wypadkach wygląda dużo inaczej, niż w podstawowej wersji gry.

Duty Eternal – powiew świeżości

Mapa gwiazd z DLC Duty Eternal

Najbardziej ekscytującą nowością było dla mnie wprowadzenie Drednotów. Z jakiegoś powodu wielkie, dysponujące niesamowitą siłą ognia machiny wojenne, w których zamknięto ledwie żywych Kosmicznych Marines, zawsze wywoływały moją niezdrową fascynację. Okropnie nie mogłem się zatem doczekać, by zobaczyć, jak sprawią się one w tej grze. Niestety, odrobinę się zawiodłem.

Drednoty w Duty Eternal to nadal potężne machiny, które odpowiednio wykorzystane potrafią przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Niestety, aby nie było zbyt łatwo, nie są one przesadnie wytrzymałe. Brak ostrożności szybko doprowadzi do ich zniszczenia, a rzucanie się w wir walki skończy się co najwyżej śmiercią w chwale. Dlatego, wbrew pozorom, najlepiej sprawdzają się one nie na pierwszej linii, ale trochę z tyłu w roli wsparcia. Ich szeroki wachlarz umiejętności mimo wszystko wynagradza tę niedogodność, więc szkoda, że można je zabrać tylko na ułamek misji…

Zbrojmistrz jako klasa jest na papierze bardzo ciekawym pomysłem, który jednak w praktyce nie bardzo przypadł mi do gustu. Podstawowe cztery klasy bardzo dobrze ze sobą współgrały. Nie wiem, czy w przypadku nowej klasy, to ja nie potrafię znaleźć sposobu na odpowiednie jej wykorzystanie, czy to raczej jej brakuje jakiegoś kopa, ale odniosłem wrażenie, że nie da się z nią zrobić niczego, czego inni Szarzy Rycerze nie potrafiliby zrobić lepiej. Szkoda było mi zatem miejsca w czteroosobowym składzie, skoro mogłem wziąć zamiast kogoś lepszego.

Jest pole do poprawy

Zbrojmistrz z Duty Eternal
Gdyby Doc Ock znalazł się w uniwersum W40K…

Jednak najważniejszą i najbardziej odczuwalną zmianą w grze jest poziom trudności. Tutaj nawet średnie ustawienia sprawiały, że każdy ruch trzeba było porządnie przemyśleć. Dodatek rzuca na nas bowiem nieprzebrane liczby przeciwników, jeszcze mocniej podnosząc wyzwanie. Bardzo często prowadziło to do bardzo ostrożnej wojny pozycyjnej albo wręcz ostrzeliwania się i wycofywania, bo przeciwników potrafiło być trzy-cztery razy więcej. I choćby każdy z nich zadał po punkcie lub dwóch obrażeń, szybko skończy się to wybiciem całego zespołu.

Mocno wydłuża to czas każdej misji, które już wcześniej potrafiły zająć nawet i 45 minut. O ile samo zwiększenie wyzwania mi niespecjalnie przeszkadza, tak przeciąganie się tych zadań sprawiało, że często zamiast frajdy czułem znużenie. To znaczy, że chyba coś tutaj poszło jednak nie tak. Doszło do tego, że musiałem się zmuszać do kolejnych misji. Możliwe jest natomiast, że ktoś z Complex Games to przewidział, bo wprowadzenie fregaty nieco temu przeciwdziała.

Fregata pozwala, by drugi oddział Szarych Rycerzy udał się na misję w trakcie, gdy my będziemy zajęci bezpośrednim dowodzeniem w polu. Nie mamy wpływu na jego działania, nie możemy też nim sterować. Natomiast zdobędzie on doświadczenie, dzięki czemu nawet ci, których nieco zaniedbaliśmy, będą mogli zdobyć nowe umiejętności. Sprawia to, że w razie odniesienia ran przez nasz główny skład łatwo nam będzie go kimś zastąpić.

Otwartemu umysłowi brakuje skupienia

Zmechanizowany przeciwnik z gry Duty Eternal, potwór z elementami maszyny
Mamo, możemy Drednota? Ale mamy Drednota w domu! Drednot w domu:

Jeżeli ktoś lubi wyzwania i ma sporo wolnego czasu, Duty Eternal powinno ich zainteresować. Drednoty są bardzo fajnym, choć może nieco za mało wykorzystywanym dodatkiem. Jestem pewny, że znajdą się także fani nowej klasy, nawet pomimo tego, że mi osobiście nie przypadła do gustu. Duży plus za to, że Duty Eternal wprowadza nieco urozmaicenia do gry, która momentami kulała właśnie ze względu na monotonię. Ostatecznie oceniam go na plus, bo pomimo wad, to nadal bardzo dobre Chaos Gate – Daemonhunters. A to jedna z moich ulubionych gier tego roku. Nie dajcie się zwieść negatywnym recenzjom na Steam i dajcie grze szansę. Za 54 złote nie powinniście być rozczarowani.

Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Heaven.

Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Czołem, na imię mam Kamil! Kocham gry miłością bez wzajemności, ale staram się nie brać ich za bardzo na poważnie. Najlepiej czuję się w taktycznych strzelankach, ale chętnie próbuję wszystkiego, co się da. Odkąd tylko pamiętam, zawsze chciałem pisać o grach, a tutaj mogę nareszcie spełniać to marzenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top