Eldest Souls zostało stworzone przez niezależne studio Fallen Flag Studio. Tytuł ma czerpać garściami z gier od From Software. Zapraszam Was na tekst, aby przekonać się, co z tego wyszło.
Tajemniczy świat
Historia opowiada o bóstwach, które w akcie zemsty zesłały na ludzi Spustoszenie. Teraz, my jako samotny bohater musimy pokonać starożytnych i uratować świat przed zagładą. Dzięki postaciom niezależnym oraz notkom porozrzucanym po świecie dowiadujemy się, jaki to straszny los spotkał mieszkańców i żołnierzy.
Pierwsze co rzuca się w oczy to śliczna pixel artowa grafika. Klimat beznadziei uderza w nas od samego początku. Lokacje są odpowiednio mroczne, a przeciwnicy bogaci w detale. Projekty naszych oponentów to pierwsza klasa, budzą nasz szacunek i zdają się nie do pokonania. Miałem obawy, że gra będzie nieczytelna, szczególnie w ferworze walki i faktycznie czasami tak bywa. Szczególnie kiedy przeciwnik uruchomi jakiś atak obszarowy, ale ogólnie warstwa wizualna jest świetna.
To nie do końca Dark Souls
Tytuł jest reprezentantem dość wąskiego gatunku gier określanych jako Boss Rush. Na naszej drodze zmierzymy się z 10 Starożytnymi Bogami, a walka z nimi będzie trudna i wymagająca. Niestety tutaj też pojawiają się dla mnie pierwsze problemy Eldest Souls.
Nie zrozumcie mnie źle, nie przeszkadza mi wysoki poziom trudności. Gra od razu wrzuca nas na głęboką wodę. Jedna walka, stanowiąca samouczek nie wystarcza. Poziom trudności skacze diametralnie w górę.
Próg wejścia w Eldest Souls jest dość spory. A ciągłe umieranie może bardzo zniechęcić. Oczywiście pokonanie przeciwnika jest tutaj szalenie satysfakcjonujące, ale produkcja potrafi frustrować, zwłaszcza że nie raz zginiemy nie ze swojej winy.
Ostrze jest głodne
W Eldest Souls walczymy ogromnym mieczem. Zadając nim podstawowe obrażenia, nie zrobimy zbytniej krzywdy wrogom. Jednak kiedy broń naładujemy, to ciosy są silniejsze, a my uruchamiamy “Krwawy przypływ”, który przywraca nam pasek zdrowia. Całość brzmi skomplikowanie i moim zdaniem jest nieco przekombinowana, aby wymusić na graczu ofensywny styl gry.
Nie mamy dostępu do przedmiotów leczących. Całemu systemowi walki nie pomaga fakt, że jedyną naszą obroną jest “Uskok”. Niestety możemy go użyć tylko trzy razy i potem musimy poczekać, aby się odnowił. Czułem frustrację, bo nie miałem możliwości obrony z powodu wcześniejszego wyczerpania tej mocy.
Podczas walki zwracamy uwagę na wiele czynników, co wprowadza niepotrzebny chaos. Musimy patrzeć na nasze zdrowie, przewidywać ataki przeciwnika, obserwować pasek “Uskoku” oraz pamiętać, aby naładować atak, żeby zadawać większe obrażenia. Sprawia to, że każdą walkę musimy albo wykuć na pamięć, albo wygrać bez otrzymania obrażeń.
Ograniczone zdolności
Po każdej walce otrzymujemy jeden punkt umiejętności, który możemy rozdzielić między trzy drzewka rozwoju. Skupiają się one na: mobilności, sile i ripostach. Dodatkowo z każdego Starożytnego wypada “Odłamek”, dający nam nowe zdolności pasywne lub aktywne, do ataku czy “Krwawego przypływu”
W każdym momencie możemy zmienić nasz build, jeśli aktualny nam nie odpowiada. Próbowałem bawić się i kombinować i niestety pomimo pozornego bogactwa wyboru, nie czułem rosnącej potęgi mojej postaci.
Wypuszczenie raniącej przeciwnika wiązki światła, czy “Uskok” pozostawiający po sobie macki są przydatne, ale nie wprowadzają do rozgrywki większych zmian i dalej musimy polegać na swoich umiejętnościach i orężu.
Nie jest to zły system, ale chciałbym widzieć, jak z każdym pokonanym przeciwnikiem mój bohater staje się silniejszy. Nawet przedmioty, które mają nam pomagać nie wprowadzają diametralnych zmian. Domyślam się, że wtedy mógłby ucierpieć na tym balans gry, ale mimo to szkoda.
Gdzieś już to słyszałem
Na koniec zostawiłem sobie muzykę, a jest ona tak jak i warstwa wizualna cudowna. Odpowiednio epicka z charakterystycznymi bębnami i tu również nie mogę pominąć nawiązania do serii Dark Souls. Spokojnie można podmienić ścieżki dźwiękowe do tych gier i nikt specjalnie nie zauważyłby różnicy. Uważam, że jest to ogromny komplement i brawa dla pana Sergio Ronchetti za tak klimatyczne utwory.
Podsumowanie
Eldest Souls to ciekawa produkcja, jeśli oczywiście lubicie trudne gry, a całość nie odrzuci Was dość wysokim progiem wejścia. Mnie niestety tytuł wymęczył, ale też spodziewałem się po tej produkcji czegoś innego. Nie zmienia to faktu, że satysfakcja z pokonania Starożytnych Bogów jest fantastyczna.