Pozwolę sobie z miejsca pominąć wszystkie te wyświechtane frazesy o tym, jakim to ważnym elementem zestawu każdego gracza nie jest klawiatura. Wszyscy to doskonale wiemy. Pewnie nawet nie czytalibyście tego tekstu, gdyby nie interesowało Was wybranie odpowiedniego do Waszych potrzeb sprzętu. Powiem zatem od razu, że jeszcze nigdy nie byłem równie skonfliktowany, jak w przypadku Endorfy Thock Wireless Red. Z jednej strony to kawał naprawdę solidnego i świetnie wykonanego sprzętu, z drugiej jednak ma kilka drobnych rzeczy, które dość mocno mnie irytują. Ale po kolei…
Solidny sprzęt za solidną cenę
Endorfy Thock Wireless Red nie jest tanim sprzętem, bo wysupłać należy na niego od 389 do 419 złotych. Ból wywołany chudnącym portfelem uśmierza natomiast dobre pierwsze wrażenie. Klawiatura prezentuje się naprawdę zgrabnie, a wykonana z solidnego plastiku, całkiem ciężka obudowa wydaje się solidna. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że do testów otrzymałem pełnowymiarową wersję (dostępne są jeszcze edycje TKL oraz Compact), która dodatkowo wyposażona została w przydatne pokrętło do regulowania głośności.
Świetnie wypadają również klawisze. Nakładki wykonano z materiału PBT, mającego zapewnić im wysoką wytrzymałość i sztywność, a przy okazji obdarzono je przyjemną, lekko chropowatą fakturą. Co to oznacza dla gracza? Mniej więcej tyle, że nawet podczas bardziej intensywnych sesji w letnie popołudnia nie powinniście czuć, że Wasze palce ślizgają się po klawiaturze. Pod nakładkami znajdziecie natomiast przełączniki Kailh Box Red, charakteryzujące się niską siłą nacisku (45g) oraz satysfakcjonującym, a przy tym całkiem cichym klikiem. Dodatkowo punkt aktywacji klawisza jest w zasadzie niewyczuwalny, dzięki czemu pisaniu i graniu towarzyszy przyjemne uczucie płynności. Jeżeli jednak wolelibyście inne przełączniki, możecie po prostu wyjąć te oryginalne i włożyć w ich miejsce nowe przy pomocy dołączonych do zestawu szczypczyków.
Bajery, „ficzery” i product sellery
Klasycznie dostajemy też szereg klawiszy funkcyjnych, pozwalających na chociażby błyskawiczne włączenie kalkulatora lub przeglądarki, a także sterowanie odtwarzaczami audio i wideo. Zabraknąć nie mogło oczywiście znanych i lubianych funkcji, czyli obsługi makr, N-Key Rollover i anti-ghostingu. Z poziomu klawiatury możemy nawet spersonalizować podświetlenie ARGB, czego dokonać można również zrobić w dedykowanej aplikacji Endorfy Wireless Keyboards. Ta może nie należy do najlepszych, ale posiada szereg funkcji, które pomogą Wam w skrojeniu działania klawiatury pod swoje preferencje.
Największym bajerem Endorfy Thock Wireless Red jest bez dwóch zdań możliwość bezprzewodowego podłączenia jej do komputera. Można zrobić to na dwa sposoby. Pierwszym jest użycie technologii Bluetooth, drugim z kolei podpięcie do sprzętu dołączonego odbiornika sygnału 2.4G. Mało tego, klawiatura może być jednocześnie podpięta do czterech sprzętów, pomiędzy którymi przełączamy się kombinacją klawisza funkcyjnego oraz przycisków 1-4. Do zestawu dołączony jest również gruby kabel w przeplocie o długości 1.8 m, którym także podłączycie klawiaturę do komputera.
Nie wszystko złoto, co się świeci
Psikus polega na tym, że wejście USB-C pod spodem Thock Wireless Red jest dość mocno schowane, więc wpięcie kabla może wymagać odrobiny gmerania. Zadbano natomiast o wyżłobienie odpowiednich kanałów, mających za zadanie wygodne ułożenie przewodu w zależności od potrzeb i możliwości. Należy w tym miejscu dodać, że przełączenie między sposobem połączenia wymaga przestawienia umieszczonego na boku obudowy przełącznika. Będziecie to przy tym robić często, bo pojemność baterii jest śmiesznie niska. Pełne ładowanie wystarcza na zaledwie tydzień pracy w trybie bezprzewodowym, więc osobiście polecałbym myślenie o Thock Wireless Red jako o klawiaturze przewodowej z dodatkową funkcją wireless.
Klawiatura posiada również pewien drobny mankament, który może nie skreśla jej z listy potencjalnych nabytków, ale może okazać się irytujący w trakcie codziennego użytkowania. Mowa o sposobie sygnalizowania aktywacji klawiszy Caps Lock, Num Lock i Scroll Lock. Trzy wbudowane w obudowę diody, które zwyczajowo są z tymi przyciskami powiązane, pełnią tu funkcję indykatorów wybranego urządzenia, poziomu naładowania baterii i mistycznej funkcji, której nie udało mi się rozgryźć nawet po kilkukrotnym przewertowaniu instrukcji (jej pełną wersję znajdziecie do pobrania z oficjalnej strony Endorfy). Co ciekawe, taka chociażby aktywacja Caps Locka powinna objawiać się białym podświetleniem tego klawisza, ale absolutnie tego nie robi. Caps Lock włączony, a podświetlenie świeci nadal wszystkimi kolorami tęczy, aż miło.
Solidny krótkodystansowiec
Mimo wszystko wciąż uważam, że jest to sprzęt wysokiej jakości i korzystanie z niego to czysta przyjemność. Płynny ruch klawiszy, ciche jak na klawiaturę mechaniczną przełączniki i multum przydatnych funkcji sprawia, że jak najbardziej warto rozważyć jej zakup, aczkolwiek należy przygotować się na kilka rzeczy, które mogą irytować. Mało szczegółowa instrukcja, niedziałające indykatory klawiszy typu Lock i bateria o śmiesznie małej pojemności drażnią, ale w żadnym razie nie przekreślają Endorfy Thock Wireless Red. Przyznam bowiem bez bicia, że z żadnej innej klawiatury mechanicznej nie korzystało mi się dotychczas równie przyjemnie.
Do klawiatury można również dokupić dedykowaną podkładkę, której test znajdziecie tutaj.
Gdzie kupić?