Endorfy Thock Palm Rest – recenzja. Rozkosz dla nadgarstków

Thock Palm Rest - grafika główna

Jeżeli jesteście posiadaczami nadgarstków, to z pewnością zdajecie sobie sprawę z tego, jak kruchymi są one „narzędziami”. Wystarczy chwila zbyt agresywnego potrząsania shakerem lub zamiłowanie do pisania, by nabawić się bolesnej kontuzji, która w ekstremalnych przypadkach może wymagać nawet operacji. Mądra maksyma brzmi „zapobiegać, nie leczyć”. Pisarzom i graczom pomagać w tym mają różnorakiego rodzaju podkładki pod nadgarstki, które dotychczas uważałem za diabelnie niewygodne rupiecie. Dotychczas, bo moje zdanie zmieniło się diametralnie, kiedy pod moje łapki wpadło Endorfy Thock Palm Rest.

Wygoda i elegancja

Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że jest to najzwyczajniejsza w świecie podkładka. W sumie jest w tym racja, bo przedmiot ten ani nie świeci, ani nie odgrywa skocznych melodyjek, ani nie można go nawet połączyć ze śledzącą prędkość stukania w klawisze aplikacją. Thock Palm Rest nie potrzebuje tego robić, jest podkładką i w tej roli sprawdza się wręcz perfekcyjnie. Przede wszystkim okazuje się, że podkładka nie musi być niekomfortowym kawałkiem plastiku.

Thock Palm Rest - lot ptaka
Niby niepozorna listewka, a jaka wygodna!

Endorfy w elegancką plastikową ramkę o wymiarach 72 x 39.5 x 18.8 mm (wymodelowaną dodatkowo tak, by idealnie pasowała do oferowanych przez producenta klawiatur) wsadziło bowiem pokrytą skóropodobnym materiałem PU Leather poduszeczkę, wykonaną z pianki z efektem pamięci. W efekcie podkładka przyjemnie trzyma dłoń w miejscu i dostosowuje się do jej kształtu, ale jednocześnie jest odporna na ewentualne odkształcenia. Dodatkowej wygody dodaje sześć gumowych nóżek na spodzie Thock Palm Rest, dzięki którym nie musimy martwić o ślizganie się podkładki po powierzchni biurka.

Magnesy! Jak te skubańce działają?

Absolutnie genialne w swojej prostocie jest przyczepianie podkładki do klawiatury. Nie ma tu mowy o śrubkach czy jakichkolwiek zaczepach. Producent zdecydował się na wykorzystanie magnesów, które zapewniają stabilne i mocne połączenie między podkładką a klawiaturą, ale jednocześnie pozwalają na szybkie i bezproblemowe odpięcie jednego od drugiego. Pierwsze podłączenie może okazać się jednak nieco mało intuicyjne, bo wymaga odklejenia od klawiatury przednich nóżek i podmienieniu znajdujących się pod nimi zaślepek na dołączone do podkładki magnesy. Zajmuje to przy tym tylko kilka chwil, a później nigdy więcej nie trzeba się o to martwić.

Thock Palm Rest - klawiatura
Wraz z klawiaturą od Endorfy podkładka Thock Palm Rest tworzy zgrabny zestaw.

Thock Palm Rest zaprojektowano w taki sposób, by najlepiej współgrało z klawiaturami produkowanymi przez Endorfy (w tym przypadku pełnowymiarowego Thick Thock, ale w ofercie są również mniejsze wersje). Nie oznacza to jednak, że posiadacze innych klawiatur mogą obejść się smakiem. Podkładkę przy pomocy magnesów można podpiąć bez najmniejszego problemu do jakiejkolwiek klawiatury z metalową obudową. Wystarczy przypiąć je bezpośrednio do podkładki i cieszyć się stabilnym połączeniem. Mało tego, mam wrażenie, że w przypadku mojego Thor 300 od Genesis było ono jeszcze stabilniejsze niż w przypadku oficjalnej klawiatury Endorfy.

Rozkosz dla nadgarstków

Toteż uważam, że w podkładkę warto zainwestować, nawet jeżeli nie zamierzacie w najbliższym czasie zmieniać klawiatury na jedną z marki Endorfy. To naprawdę kawał dobrego produktu, który momentalnie odmienił mój sceptyczny pogląd na podkładki. Odstraszać może odrobinę cena, bo mimo wszystko 69 zł za kawałek plastiku z poduszką to w mojej opinii trochę dużo, ale po dwóch tygodniach testowania Endorfy Thock Palm Rest mogę z całą stanowczością stwierdzić, że nie wyobrażam sobie pisania bez niej pod nadgarstkami.

Za dostarczenie sprzętu do recenzji dziękujemy firmie Endorfy.
Udostępnienie produktu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Gdzie kupić?

Allegro Banner


Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top