Front Mission 1st: Remake – recenzja (Switch). Na taki remake czekałem

Gra dostępna na:
PC
PS4
PS5
XONE
XSX
SWITCH
Front Mission 1st: Remake - recenzja

Nie powstał, nie powstanie i nigdy nie będziemy mieć czegoś takiego, jak remake idealny. Wszyscy oczekują od takiego dzieła czegoś innego, stąd też nie zdziwił mnie fakt, że Front Mission 1st: Remake spotkał się z różnymi opiniami po premierze. W końcu całość bazuje na fundamentach oryginału, a ten ma już trochę lat na karku. Jeżeli chodzi o mnie, to dostałem to, na co od zawsze chyba czekałem.

Trochę czasu minęło

Omawiana produkcja zadebiutowała na rynku w 1995 na konsolę Super Famicom (SNES), ale tylko w Japonii. Potem doczekała się edycji na WonderSwan Color (2002) oraz pierwsze PlayStation (2003)c. Niestety, na oficjalną i pełnoprawną edycję zawierającą język angielski trzeba było poczekać aż do 2007. Wtedy to Front Mission został wydany na Nintendo DS. Jak nietrudno się domyślić, wiele osób poznało ten tytuł za sprawą emulatorów oraz fanowskich tłumaczeń. Byłbym hipokrytą, gdybym napisał, że ze mną było inaczej. Nie zmienia to jednak faktu, że zapoczątkowana przez Squaresoft marka przeszła długą drogę i nigdy w świecie bym nie przypuszczał, że za Remake będzie odpowiadać firma z Polski.

Warsztat

Dzięki Forever Entertainment nie tylko można poznać pierwszą odsłonę w nowym wydaniu, ale też cieszyć się z dobrej rodzimej lokalizacji. Tak, ten taktyczny jRPG zawiera wiele języków, w tym polski. Cieszę się, że zadbano o ten element, bo w ten sposób jest szansa na zwiększenie grupy odbiorców. Pewnie jednak wiele osób zadaje sobie pytanie, czy w ogóle warto inwestować swój czas i pieniądze w ten tytuł? Odpowiedź wcale nie jest oczywista, ale postaram się dostarczyć niezbędnych informacji, które pomogą przy podjęciu decyzji. Czy ten 27-letni staruszek w nowych szatach ma szansę zyskać Waszą uwagę? Moim zdaniem tak, ale pod pewnymi warunkami.

Drugi Konflikt Huffmana

Remake bazuje na rozwiązaniu, które zastosowano dopiero w wersji na PSOne / Nintendo DS. Oznacza to, że mamy nie jeden, a dwa scenariusze. W ten sposób można w pełni poznać fabułę. Warto jednak zacząć od kapitana Lloyda Clive’a. Ten wraz z zespołem zostaje wysłany na misję, której celem jest zbadanie pewnego zakładu. Na miejscu okazuje się, że z pozoru neutralne miejsce może być czymś znacznie więcej. Niestety, nasz protagonista wpada w pułapkę razem ze swoją narzeczoną. Jej Wanzer ulega zniszczeniu, a cała placówka zostaje zniszczona. Incydent staje się wymówką do rozpoczęcia wojny między dwoma siłami: USC oraz OCU, a sam bohater z całym oddziałem zostają wydaleni z wojska. Chcący o wszystkim zapomnieć Lloyd staje się pewnego rodzaju “gladiatorem” i walczy z innymi pilotami na arenach. Do czasu.

Wybór Scenariusza

Drugi scenariusz opowiada o losach oficera Kevina Greenfielda wiele miesięcy przed wydarzeniami z dystryktu Lazarus, gdzie doszło do incydentu. Wraz z zespołem Black Hounds ma za zadanie rozprawić się z grupą terrorystyczną o nazwie The Star of Freedom. Oba wątki w pewnym momencie zaczynają się przeplatać i pokazują pełen obraz historii. To coś, czego zabrakło w oryginale. Dobrze więc, że nowa wersja nie pominęła tak istotnego elementu. Historia potrafi mocno zaciekawić, choć nie trudno oprzeć się wrażeniu, że ma już swoje lata. Jest przedstawiona w dość prymitywny sposób, czyli głównie za sprawą dialogów. Te mają miejsce w neutralnych miejscach, przed, po lub w czasie walki. Nic więc dziwnego, że odbiór całości nie ma takiej siły, jak dzisiejsze produkcje. Forma przekazu mogłaby być lepsza, chociażby za sprawą zupełnie nowych wyreżyserowanych cutscenek. Remake jednak jest wierny oryginałowi i warto wziąć na to poprawkę.

Walki, roboty i praca w warsztacie

Trzy najważniejsze elementy Front Mission 1st: Remake. Fabuła jest ciekawa i istotna, ale jednak najwięcej czasu spędzicie na polu walki, arenie oraz warsztacie. Ilość konfiguracji Wanzerów — tak nazywają się roboty bojowe – jest naprawdę imponująca. Stąd też mając odpowiednie zasoby, możemy zbudować maszyny, które sprawdzą się w wielu scenariuszach. Warto wziąć na to poprawkę, bo dość często podczas starć siły wroga będą przewyższać nas liczebnością. Jeżeli Wasze roboty nie będą posiadać odpowiedniego wyposażenia, a komponenty nie będą zbyt wytrzymałe, to czeka je utylizacja. Ta na szczęście nie jest permanentna, ale zniszczony Wanzer sam się nie naprawi, to wymaga pieniędzy. Mniej zasobów, mniej opcji do rozbudowy, więcej problemów w przyszłości. To taki tip ode mnie.

Nocne walki

Starcia odbywają się na mapach podzielonych “wirtualnie” kwadratową siatką, po której poruszamy się Wanzerami. Każda ze stron ma swoją turę i w jej czasie może dokonać któregokolwiek z poniższych działań: poruszanie się, atak, obrona, zmiana ekwipunku lub użycie przedmiotu. Jeżeli dochodzi do walki na bliskim dystansie, to druga strona może dokonać kontry — ale działa to w obie strony. Początkowo nie mamy możliwości decyzji, w jaką część robota możemy celować, taką opcję otrzymujemy dopiero po wbiciu odpowiedniego poziomu. Trzeba się jednak przyzwyczaić do sporej losowości tego elementu. Również do braku trafień. Warto więc skupić się na cechach pilotów. Te określają, która postać radzi sobie w danej sytuacji: atak z bliska/daleka, uderzenia fizyczne czy obrona. Całość może brzmieć dość enigmatycznie, ale jeżeli graliście w Final Fantasy Tactics, Fire Emblem, Gears Tactics i tak dalej, to szybko się odnajdziecie.

Dużo tego

Gra oferuje naprawdę duży arsenał broni, nie tylko palnej. Mamy wiele karabinów, pistoletów, wyrzutni rakiet, tarcz, pałek i wiele więcej. Jedne na papierze mogą być lepsze od drugich, ale warto brać poprawkę na możliwości robotów oraz samych pilotów. Jeżeli nie mamy pewności, czy dana konfiguracja ma sens, to zawsze można ją przetestować na arenie. Ta spełnia funkcję pola treningowego, gdzie testujemy, zdobywamy doświadczenie oraz pieniądze. W przypadku tego ostatniego, to tutaj trzeba uważać, bo każdy pojedynek to jeden wielki zakład. Jeżeli chcecie tylko coś sprawdzić, decydujcie się na proste starcia, wybierajcie słabych wrogów za najniższą kwotę, aby nie generować strat w zasobach.

Mapa wyspy Huffman

Front Mission 1st: Remake vs oryginał

Wszystkie możliwe elementy doczekały się odświeżenia, ale z poszanowaniem materiału źródłowego. Zachowano oryginalny artstyle, więc szybko rozpoznacie znane avatary czy klasyczne menu. Oczywiście, całość podniesiono do wyższej rozdzielczości, ale część elementów zrobiono od zera na bazie tych pierwotnych — chociażby tła w czasie wczytywania. Jeżeli chodzi o Wanzery oraz same walki, to te przeniesiono do środowiska 3D i wyszło to lepiej niż dobrze. Nie sądziłem, że deweloper tak godnie będzie w stanie odwzorować to, co do tej pory widziałem jedynie w 2D. Klimat jest praktycznie taki sam, chociaż to zupełnie nowa wersja. Dynamiczne pojedynki są teraz bardziej efektowne i czuć wagę tych wszystkich ataków oraz samych maszyn. Twórcy na pewno przestudiowali pozostałe odsłony, aby odpowiednio oddać wrażenia po przeniesieniu do trójwymiaru. Dzięki temu udało się połączyć cechy jedynki z resztą gier Front Mission i oddać w ręce graczy twór pasujący do całej marki.

Wizualnie jest naprawdę dobrze i chociaż zdarzają się chwilowe spadki animacji – jedynie w trakcie przybliżeń ataków – to te nie wpływają negatywnie na odbiór. Może to zabrzmi śmiesznie, ale takowe “zwolnienia” występują w całej serii prawie od zawsze, więc dla mnie to norma. Pewnie ktoś świeży będzie lekko zniesmaczony, ale naprawdę, mówimy tu o malutkich momentach, gdzie cała reszta działa bez zarzutu. Modele Wanzerów, animacje i całe mapy w 3D to coś, co przykuwa wzrok. Całość pozytywnie zaskakuje, bo zadbano o wiele detali, które można docenić nie tylko w czasie zbliżeń. Solidna robota, którą warto docenić. Podobnie jak polską lokalizację, aktualizacje i oprawę audio.

Pustynna Wojna

OST w nowym wydaniu

Ta ostatnia również doczekała się odświeżenia i według mnie wypada równie dobrze, jak oryginał. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby pozostać przy pierwotnej wersji, gdyż Remake pozwala na taką zmianę, co uważam za ogromny plus. Ścieżka dźwiękowa to wybuchowa mieszanka różnych gatunków, chociaż wszystkie starają się być w dośćzbliżonym tonie. Mamy więc wiele instrumentów orkiestrowych, chórki czy trochę elektronicznych brzmień. Nowe aranżacje dają solidnego kopa całemu “rimejkowi”, bo przecież oryginalna jedynka miała całość w MIDI. Warto więc docenić ogrom pracy, jaki tutaj włożono, bo element ten został potraktowany na poważnie. Co do efektów dźwiękowych w menu czy samych walkach, to tutaj jest również solidnie i ciężko się przyczepić. Chciałem to zrobić, bo jeden z kawałków był jakby w bardzo niskiej jakości, ale patch 1.03 załatwił sprawę.

Mroczna strona Front Mission 1st: Remake

Omawiana produkcja nie jest dla każdego. Ja jestem fanem nie tylko jedynki, ale całej serii, nawet Evolved. Zdaje sobie jednak sprawę, że produkcja, gdzie starcia mogą trwać od 10 do 40 minut to coś, co wiele osób odrzuci. W dużej mierze to nadal dzieło z 1995, ale w nowych szatach. Częste przechodzenie przez te same sekcje menu, grzebanie w warsztacie, eksperymentowanie z konfiguracjami czy to samo tempo starć to coś, co się pokocha albo szybko znienawidzi. Remake stara się być wierny oryginałowi, co ma swoje plusy i minusy. Tutaj jednak trzeba pochwalić twórców, bo cały czas pracują nad udoskonaleniem gry. Wprowadzają zmiany w balansie, usuwają błędy, dodają nowe funkcje. Nawet się cieszę, że otrzymałem tytuł dość późno i nie śpieszyłem się z nim, bo pierwsze patche zawierają zmiany QoL (quality of life) i wiele więcej. Od premiery Front Mission 1st: Remake doczekał się znaczących poprawek, o których oryginał mógł tylko pomarzyć. To najlepsza wersja pierwszego Front Mission i jeżeli chcecie poznać serię, to musicie wybrać tę wersję. Szczególnie, że zapowiedziano już remake dwójki i trójki.

Arena

Czy warto?

Dla fanów taktycznych produkcji pozycja wręcz obowiązkowa. Takim osobom dłużyzny nie straszne, a Front Mission 1st: Remake to genialny przedstawiciel gatunku. Dla zupełnie nowych zalecam się wstrzymać do pierwszej promocji. Cena startowa 139,99PLN i tak jest moim zdaniem bardzo uczciwa, ale to jednak pewne ryzyko, więc w razie niezadowolenia warto zminimalizować straty. Bawiłem się wspaniale przy tym tytule i już zacieram ręce na kolejne odsłony. Na pewno wrócę do tego tytułu za jakiś czas, aby sprawdzić, co jeszcze udało się zmienić, poprawić lub rozbudować. Taki FM to dla mnie remake idealny, bo taki zawsze chciałem, oby z dwójką i trójką było podobnie.

Gameplay

YouTube player

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Za dostarczenie gry dziękujemy firmie Forever Entertainment S.A..
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Kup Front Mission 1st: Remake (Switch)

Reklama produktu w Ceneo.pl

Artur Janczak
Cześć! Mam na imię Artur i uwielbiam gry wideo niezależnie od platformy. Mimo 30 lat na karku cały czas sprawiają mi radość i liczę, że to się nie zmieni.
Scroll to top