Przechwytywanie oraz nagrywanie rozgrywki z gier konsolowych nigdy nie było tanią zabawą. Na rynku na szczęście pojawia się coraz więcej opcji na każdą kieszeń. Jeśli tylko jesteśmy gotowi na pewne poświęcenia, Genki Shadowcast może być jedną z nich.
Początkowo myślałem, że grabber, który kosztuje mniej niż 200 złotych, nie może być dobry. Shadowcast jednak swoim istnieniem udowadnia, że jeśli przymkniemy lekko oko i za „dobrą” uznamy rozdzielczość 720p i 60kl/s, to wiele magii może się wydarzyć. Wystarczy pobrać na swój komputer ich autorską aplikację, Genki Arcade. Wtedy możemy się cieszyć rozgrywką z konsoli, na ekranie laptopa bądź komputera.
Shadowcast VS wymagający użytkownik
W moim konkretnym przypadku, chciałoby się jednak rzec, że trafiła kosa na kamień. Większość sprzętów mam podłączoną do jednego monitora w swojej jaskini gracza. Nie posiadam konsoli Nintendo Switch, więc nie potrzebuję też przejściówki z HDMI do USB 3.0. Podłączenie konsoli do monitora, to w moim przypadku przepięcie jednego gniazdka i kwestia wstania z fotela.
Nie zmienia to jednak faktu, że dla Shadowcasta udało mi się znaleźć kilka ciekawych wyzwań. Granie w swojej jaskini to jedno, ale czy podobna wygoda jest możliwa w trakcie kilkudniowych wizyt u gości? O tych wyzwaniach, wydając też ostateczny werdykt urządzeniu, opowiadam w pierwszym, historycznym materiale video dla Pograne, do którego obejrzenia serdecznie Was zapraszam.