Ignorancja odbiorców popkultury – felieton

Ignorancja odbiorców popkultury 0 felieton - okładka.

Znalezienie ludzi o podobnych zainteresowaniach sprawia, że radość z dzielenia się tym, co jest dla nas pasją, sprawia, że często chcemy dowiedzieć się więcej o tym, co ciekawe, nieznane, a może być początkiem świetnej przygody.

Dlaczego więc warto chłonąć popkulturę niczym gąbka mieszkająca w ananasowym domku?

Pierwszym jest fakt, że możemy wyrazić swoją opinię o tym, co nam się podobało lub nie. W dodatku zrobimy to w sposób wyjątkowy, bo nikt nie postrzega otaczającego nas świata, tak samo, jak robimy my. Znajdowanie naszego unikatowego głosu jest trudne, ale nie jest to niewykonalne.

Sam Neil Gaiman opisał to w taki sposób:

„Większość z nas odnajduje własne głosy dopiero po tym, jak brzmieliśmy jak wielu innych ludzi”.

Tutaj jednak pojawia się problem. Niestety, ale są takie jednostki, które są przekonanie świecie o swojej poprawności, a gdy podda się ich wersję prawdy pod weryfikację, okazuje się, że to, co mówią, sobą reprezentują — nie ma sensu. Niestety, dziś tacy krzyczą najgłośniej, szkoda jednak, iż nic to nie wnosi.

Mikrofon jest Wasz
Zdjęcie: Bogomil Mihaylov

Chcesz dać coś do siebie? Dawaj, mikrofon jest twój!

W pewien sposób dajemy światu coś od siebie. Odbiorcy skorzystają z naszych przemyśleń, mogąc poznać coś nowego lub też spojrzą na to, co już znają, z innego punktu widzenia. W końcu każdy z nas może inaczej interpretować tekst, scenę lub mieć inne odczucia po ich doświadczeniu.

O wiele bardziej dogłębny będzie nasz odbiór, kiedy np. przeczytamy książkę z Wiedźmińskiej sagi przed obejrzeniem serialu lub graniem w którąś z części niż zrobilibyśmy to bez tego. I oczywiście, można grać w tę trylogię bez tego, jednak im więcej o niej wiemy, tym bardziej będzie ona nas wciągać.

Wszystko może zaskoczyć…

Może gra, w którą właśnie gramy, zainspiruje nas do stworzenia modelu budynku w innej grze albo dzięki człowiekowi kochającemu fantastykę, sięgniemy po nieznanego nam jeszcze autora, przez co zakochamy się w gatunku, a ten rozkręci w nas zainteresowanie do czegoś jeszcze zupełnie innego.

Wciągnie was świat Mass Effect za sprawą edycji legendarnej? To sięgnijcie po komiksy, książki lub twórzcie grafik albo zainteresujcie się czymś, cóż może przybliżyć, by to, co jest stworzone w danym uniwersum, szybciej stało się faktem w świecie rzeczywistym.

Różne media
Zdjęcie: Manish Upadhyay

Próbujcie różnych mediów, wystawiajcie się na nowe, chłońcie otaczający was świat bez względu na jego prawdziwość.

Jakiś czas temu miałem przyjemność przeczytać bardzo ciekawy tekst pt.” postrzeganie gier jako nowy gracz”. Traktuje on o tym, jak gry odbierane są przez kogoś, kto nigdy nie grał, a mimo to nie przeszkadzało mu to, by spróbować czegoś nowego. Z każdym akapitem możemy nie tylko odkryć, jak rodzi się zainteresowanie do nowego medium, ale także, co autorka tekstu uznaje w sprawdzanych przez siebie tytułach za interesujące przez pryzmat swoich dotychczasowych upodobań.

Podczas lektury można było też przeczytać o radości, jaką sprawiało to niecodzienne doświadczenie. Mówię oczywiście o odkrywaniu tego medium i światów w nim przedstawionych. To może przełożyć się nie tylko na większe wystawienie się na nieznane zarówno w świecie wirtualnym, ale, jak i także realnym.

Niestety, ale bycie odbiorcą ma również drugą stronę medalu.

Kiedy pisze się, tworzy materiały filmowe lub rozmawia w podcaście o popkulturze, czasem trafia się niestety właśnie na tych drugich, czyli ignorantów. Dyskusja z nimi o wielu tematach z góry może być trudna, chociaż czasem bywa to zabawne i smutne jednocześnie. Pozwólcie, że przytoczę temat wiecznie niezamknięty.

Wojna konsol w najlepsze, bo tak!

Do dziś nie jestem w stanie zrozumieć, że są ludzie, którzy zawsze muszą pokazywać, że wybrali PlayStation ponad Xboxa. Za każdym razem muszą próbować wciskać swoje zdanie. Usiłują przekonywać, że oni mają rację, ale kiedy chcesz wejść z nimi w dyskusję, to nie potrafią oni udowodnić swojej racji za pomocą racjonalnych argumentów.

Idealnym przykładem tego konfliktu jest obecnie trwająca batalia Sony z Microsoft, gdzie Ci pierwsi nie chcą, by Activision Blizzard trafiło w ręce Xboxa, gdyż może to stworzyć na rynku sytuację, gdzie jedna z firm ma monopol. Jasne, z punktu ekonomicznego może to tworzyć pewne problemy, lecz trzeba pamiętać, że Microsoft chciało się dogadać z Sony, by każdy na tym skorzystał, a nie stwarzać sytuację “Nie mam w ofercie xyz, to nie pozwolę nikomu innemu mieć, bo zrobią z tego ABC, które będzie działać”.

Ignorancja odbiorców
Zdjęcie hay s

Ignorancja w dobie abonamentów jest za prosta.

Kiedy pracuje się nad materiałami, które później wstawia się do sieci, często jest tak, że nie robi się ich samemu. W końcu logicznym jest, że jeśli tworzy się coś dla danego portalu, tekst ten musi przejść (czasem nie jedną) korektę i jest to oczywiście proces normalny.

Wtedy często dochodzi do możliwości dyskusji autora z edytorem, bo inaczej postrzega napisany tekst lub gdy przywołujemy przykłady z literatury, filmów, czy seriali. Nie występuje to oczywiście tylko w przypadku tekstów, ale i także innych materiałów.

Ludzie, którzy myślą, że każde dzieło ma tylko jedną płaszczyznę i przez to często nawet nie próbują rozwijać się, by zobaczyć w danym dziele kultury coś więcej. Nie bądźmy takimi odbiorcami: Nie obejrzę trzeciego filmu w serii X, bo w dwóch poprzednich filmach był aktor Y, a teraz go nie ma, to nie obejrzę tej produkcji i zakładam, że przez to będzie beznadziejna.

Joel i Ellie z The Last of Us

Kredyt zaufania, to zbyt wiele?

Tak samo ocenianie aktorów, czy autorów po małej liczbie ich projektów, a te jak wiemy, mogą być od siebie bardzo różne na przestrzeni nawet paru miesięcy. Dziś dla wielu Bella Ramsey, czy Pedro Pascal to idealni aktorzy do ról, w jakich wielu myślało, że się nie nadają do serialu na podstawie gry The Last of Us.

Był to świetnym przykład ignorancji lub niechęci do głębszej analizy były momenty, gdzie uważano, że serial nie jest tak dobry jak ich ukochana gra, ponieważ rozbudowano lub zmieniano wątki w celu rozbudowania świata znanego z gry do szerszej grupy odbiorców.

Idąc dalej z tym samym tytułem — wielu mało problem, że w tej produkcji nie ma zombie i scen akcji, które po zastanowieniu się — tak naprawdę były tym, czym w grze gameplay lub wręcz narzekał na to, że serial nie opowiada o tym, o czym gra, gdzie w tytule produkcji było wręcz napisane, czego można się spodziewać, tylko trzeba było chcieć wyściubić nos poza szczególnie ustaloną ramę.

Oczywiście, to tylko wierzchołek góry lodowej dotyczącej ostatniego hitu od HBO, ale to, o czym w tym przypadku piszę, świetnie można przesłuchać w serii odcinków specjalnych podcastu Po(gra)dane.

Rozwijanie się jako odbiorca, czy też twórca, jest wręcz czymś kluczowym w celu stania się ciekawszym człowiekiem, ale i także jednostką mającą do zaoferowania coś więcej niż tylko jedną słuszną prawdę — wersję do obalenia, bo ktoś nie umie i nie potrafi obronić swojego zdania, a każdy argument odbiera jako atak na swoje całe jestestwo.

Mamy dostęp do internetu, Netflixa, HBO i pozostałych platform streamingowych oraz masy innych materiałów. Trzeba zatem być naprawdę bardzo zamkniętym na rozwój człowiekiem, by z tego (czasem nawet za małą kwotę), po prostu nie korzystać. Nie czytasz książek? To spróbuj audiobooków, ale nie mów, że czytanie jest złe i nudne, bo ty nic z tego nie wyciągasz. Nie chwal się tym, iż nie czytasz, bo to nie jest powód do bycia dumnym. Wielu pisarzy pokazało, że czasem słowo pisane potrafi odmienić świat, a ignorowaniem tego faktu udowadniasz, że ten felieton ma sens.

Zdjęcie główne: Lachlan Dempsey.

Autorem tekstu jest Karol 'Improbite’ Riebandt.

Scroll to top