Chciałem na samym początku przeprosić wszystkich czytających. Jeżeli gracie w Destiny 2 po polsku, będziecie musieli sięgnąć po oficjalne tłumaczenie, lub skorzystać z Google. Wszystkie nazwy, z których będę korzystał w poniższym tekście, będą nazwami angielskimi, ponieważ gram w tytuł Bungie wyłącznie po angielsku.
Mając to za sobą, przejdźmy do meritum. W rozpoczętym właśnie sezonie dostajemy kolejny, odświeżony Rajd, który dla wielu graczy obcujących z Destiny od pierwszej części jest jedną z najlepszych aktywności, jakie otrzymaliśmy w czasie zabawy. Wypuszczając odświeżony Vault of Glass, Bungie udowodniło że jest w stanie odświeżyć starą zawartość i dostosować ją do realiów drugiej części.
King’s Fall – kiedyś to było
Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym iż następnym, odświeżonym Rajdem będzie King’s Fall, wiedziałem że jest to dobry ruch ze strony zespołu deweloperskiego. Z jednej strony dostajemy – w opinii większej części społeczności – jedną z najlepszych aktywności z pierwszej części. Mało tego istnieje szansa na powrót świetnego ekwipunku, jaki można było zdobyć. Tak – piszę o tym wszystkim z dość sporą dozą pozytywnej energii, jednak – dla tych, którzy nie mieli okazji grać w pierwsze Destiny – należy się kilka słów wyjaśnienia.
King’s Fall to ukoronowanie walki z „Głównym Złolem” D1, czyli Oryxem, Taken Kingiem, bratem (siostrą) Savathun. Bungie dało graczom aktywność, która wieńczyła świetny dodatek, jakim był Taken King wywoływała poczucie spełnienia, zarówno pod względem rozgrywki, jak i fabuły. Dostaliśmy w końcu wymagający Rajd, którego ukończenie było niezwykle satysfakcjonujące, choć niektóre elementy bywały – jak to w Rajdach – niezwykle stresujące i frustrujące. Wydaje mi się, że większość osób, która ukończyła King’s Fall, nigdy nie zapomni pierwszego (i zapewne kolejnych) starć z Golgorothem, który stał się swego rodzaju ikoną tego Rajdu, przyćmiewając nawet samego Oryxa.
Nie tylko Rajd
Możliwość zdobycia wyjątkowego ekwipunku z rajdu była czymś, co przyciągało wszystkich do tejże aktywności. Tematycznie King’s Fall był związany z Hive, to większość pancerzy, jak i samych broni była naprawdę odjechana, co tylko wzmacniało w graczach chęć ich posiadania. Dla wszystkich z nas, którzy mieli możliwość brania udziału w tym Rajdzie, pozostaje on niesamowitym przeżyciem – nieco przypudrowanym nostalgią, lecz tej nigdy za wiele.
Tutaj dochodzimy do tego, co wydarzy się 26 sierpnia. Jeśli mam być szczery, to totalnie nie wiem czego się spodziewać w czasie Day 1 Race (specjalnego wydarzenia, kiedy wiele drużyn w ciemno rusza, aby jako pierwsi na świecie ukończyć Rajd) i to jest właśnie najfajniejsze. Odkrywanie tego, co przygotowali dla nas deweloperzy, połączone z możliwością odwiedzenia starych, ale dobrze znanych lokacji jest naprawdę niesamowitym przeżyciem. Jeżeli nie czujecie się na siłach, aby stanąć do wyścigu (a wymagania nie są wysokie: wystarczy mieć światło na poziomie 1560) zachęcam Was do śledzenia tego zawodów na Twitchu. To naprawdę świetna sprawa!
Czas ekscytacji i odkrywania
Jeśli chodzi o nagrody, to też musimy poczekać – istnieją informację wydobyte za pomocą grzebania w kodzie, że gracze będą mogli zdobyć Touch of Malice, co już jest niezwykle fascynujące, pamiętając, jak wielką popularnością cieszył się Vex Mythoclast z Rajdu Vault of Glass. Do tego dochodzą jeszcze nowe zbroje, mody czy cała masa kosmetyków. Gdybym miał sobie czegoś życzyć, to chciałbym, aby poza zbrojami inspirowanymi designem Hive, deweloperzy dorzucili nam albo dodatkowy zestaw zbroi nawiązujących do Takenów, lub shader zmieniający istniejący ekwipunek na modłę tych przeciwników. Nowy Rajd to zawsze czas ekscytacji, odkrywania nowych rzeczy, które dostajemy jako gracze od Bungie i święto społeczności.
Dlatego mam nadzieję, że spotkamy się już niedługo na Orbicie (lub wspólnym oglądaniu Day 1 Race na Twitchu).
