Cień kojarzy Ci się z bezpieczeństwem? Na otwartej przestrzeni odruchowo szukasz jakiejś osłony? Kiedy ktoś patrzy wprost na Ciebie czujesz nieprzyjemne mrowienie pod skórą i masz ochotę rozpłynąć się w ciemnościach? Jeżeli to poważne objawy utrudniające Ci codzienne funkcjonowanie, lepiej skontaktować się z profesjonalistą. Dobrze byłoby otrzymać fachową diagnozę. Ale spokojnie, to mogą to być tylko symptomy tego, że lubicie grać w skradanki. Więc nie ma się czego bać! Chociaż… czy aby na pewno?
Zapomnieni mimo wielkości
Szybko, bez zastanowienia! Podaj trzy ulubione tytuły skradankowe! Dobra, zanim wyślesz do mnie swoje odpowiedzi (ale możesz, jak najbardziej!), troszkę się przygotowałem. Zadałem podobne pytanie na Twitterze. Choć łącznie różnych tytułów było kilkadziesiąt, najczęstszymi tytułami były gry należące do serii Metal Gear Solid, Thief, Splinter Cell, Deus Ex czy Dishonored. Zauważacie już pewną właściwość?
Nie licząc Metal Gear Survive, ostatnia część MGS wyszła w 2015 roku. Thief swoją premierę miał w 2014, Splinter Cell: Blacklist w 2013, a Deus Ex: Mankind Divided i Dishonored 2 w 2016 roku. Czyli najświeższa odsłona z tych serii w momencie pisania tego tekstu ma już przynajmniej sześć lat. A że z wiekiem gier jest trochę jak z psimi latami, oznacza to, że ostatnie tytuły z tych serii niebawem może trzeba będzie zaprowadzić do dziadków na wieś. Będą tam przynajmniej miały wiele miejsca do biegania i zabawy, prawda?
Wygląda na to, że ten gatunek traci mocno na znaczeniu i popularności. Coraz mniej gier skupia się stricte na samym skradaniu. Ba, nawet niektóre z “klasyków” od tego odchodziły. Splinter Cell: Blacklist, Dishonored czy Deus Exy można było przejść na głośno i równie subtelnie niczym propaganda polityczna. Nawet Assassin’s Creed, seria, która zaczynała jako skradanka, coraz bardziej odchodzi od skrytości na rzecz action RPG. Zaczyna być coraz trudniej zaspokajać potrzebę przenikania za plecami niczego nieświadomych przeciwników.
Śmierć skradanki? A może tylko emerytura?
Może nie jest jednak tak źle? Pojawiają się przecież tytuły, które skradanie traktują jako jedną z dostępnych dla gracza opcji. Taki na przykład Cyberpunk 2077, Deathloop, Ghost Recon: Breakpoint czy Far Cry pozwalają grać po cichu. Niestety w takich grach mechaniki związane ze skradaniem się mogą być trochę uproszczone i nie zawsze są do końca satysfakcjonujące.
Także relatywnie młody gatunek, jakim jest Battle Royale, może troszkę uśmierzyć tęsknotę za mozolnym i skrytym przemieszczaniem się po mapie. Cóż, było jakieś banalne powiedzenie o bezrybiu i rakach… Nie zapominajmy też, że zależnie od definicji “skradanki” możemy też podciągnąć pod to hasło inne tytuły. Gdy zmrużymy oczy to także Horizon: Zero Dawn i Forbidden West, a nawet Spider-Mana da się przejść w dużej mierze po cichu!
Zamglona przyszłość
No i trzeba pamiętać o prężnej scenie gier indie, gdzie tytuły nie są może takie głośne, ale nadal potrafią sprawiać mnóstwo przyjemności. Nadzieję daje też sukces The Last of Us part II czy Ghost of Tsushima, gdzie skrytość jest – jakby nie było – istotnym aspektem rozgrywki. Także nowe odsłony Agenta 47 z Hitman 3 na czele zbierają dość wysokie oceny. Częściej są one zaniżone przez wątpliwe praktyki wydawnicze niż samą jakość gier.
Dodatkowe kontrowersje wzbudziło niedawno ogłoszenie, jakoby Ubisoft pracuje nad nową odsłoną przygód Sama Fishera. I choć to tytuł, który mógłby mieć szansę odrobinę urozmaicić sytuację na rynku tak ostatnie lata i liczne problemy nie pozwalają mi nastrajać się zbyt optymistycznie. Mowa, oczywiście, o wtopie za wtopą przy remake’u Prince of Persia: Sands of Time czy kierunek, w którym zmierza seria Ghost Recon z nadchodzącym Frontlines.
Wszystko to wina nostalgii, prawda?
Ciężko jest wróżyć z fusów w temacie przyszłości gatunku. Niektóre tytuły pozwalają mieć nieśmiałą nadzieję, że skradanki nie odejdą w niepamięć. Niby czekam na Sniper Elite 5. Ciekawi mnie także nadchodzący Gollum, który może wypełnić pustkę w moim sercu. Jednak na tę chwilę pozostaje mi tylko ponowne przechodzenie klasyków. I wzdycham tęsknie do Garreta, Corvo, Sama Fishera i Solid Snake’a, bo wierzę, że tak naprawdę nigdzie nie odeszli. Po prostu bardzo dobrze się przed nami chowają.