W młodości wielu z nas marzyło, aby zostać bohaterami. Nie inaczej jest w przypadku młodego Deynarda Redo, który to chce dołączyć do elitarnego oddziału Świetlików. Soru Hanta to debiutancka powieść Wojciech Smoły, który planował jej stworzenie już od czasów liceum.
Coś znajomego
Z początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Całość wydawała mi się sztampowa, z dość prostym motywem w tle. Jednak ku mojemu zdziwieniu jest tutaj coś co przyciąga do czytania. Nie ukrywajmy również, to nie jest ambitne dzieło, raczej przyjemna opowieść skierowana do młodzieży w stylu Eragona. Sam główny bohater to zbiór najlepszych cech: odważny, dobry, szlachetny, nie poddający się. Przez to łatwo można go polubić, ale również i utożsamiać się z nim.
Reszta postaci nie wybija się ze znanych nam schematów. Przyjaciółka z dzieciństwa do której rodzi się uczucie, narwany przyjaciel, czy ktoś kogo można nazwać rywalem Deynarda. Wydawać by się mogło, że takie schematy szybko staną się nudne. Sam jestem zaskoczony jak pan Smoła, sprytnie przedstawił nam to wszystko, aby jednocześnie nie nudziło, a z drugiej strony było znajome. Młodego Redo i spółkę bardzo szybko można polubić i im kibicować przez cały czas.
Kolejka górska
Cała struktura i fakt, że bardzo szybko mi się to czytało sprawiało, że porównywałbym to do jazdy na kolejce górskiej. Autor nie przynudza nas opisami świata, a skupia na ogólnikach przez co nasza wyobraźnia cały czas działa. Chociaż mógłby poświęcić nieco więcej czasu na opis świata. Akcja opowieści dzieje się w XXII wieku i jak dla mnie jest on nieco za mało fantastyczny. Co prawda, sam autor powiedział, że taki właśnie był jego zamysł. Bo przyszłość wcale nie musi być tak zaawansowana jak nam się wydaje.
Bardzo przypadł mi do gustu pomysł na źródło mocy w postaci tajemniczego „Ran-u”. Skojarzyła mi się z pierścieniem Zielonych Latarnii od DC Comics czy energią Ki z Dragon Ball-a. Sprawia, że zwykli ludzie mogą robić niezwykłe rzeczy i trzeba przyznać, że autor miejscami puszcza wodzę fantazji, przedstawiając nam naprawdę odjechane akcje, które mi się bardzo spodobały.
Podsumowanie
Soru Hanta – Narodziny Bohatera to dopiero początek dla czegoś większego i być może bardzo dobrego. Jest to prosta opowieść dla młodzieży, która powinna przypaść do gustu każdemu. Zwłaszcza fanom superbohaterów i japońskich komiksów, z których autor nie ukrywa inspiracji. Pomimo, że może jestem już trochę za stary na tego typu przygody to na chwilę wróciłem do czasów kiedy z zapartym tchem czytałem kolejne tomy Eragona czy Harrego Pottera i tak teraz czekam na dalsze losy Deynarda Redo.