Lubisz się bać? Lubisz gdy coś wywołuje u Ciebie ciarki? Lubisz gdy nagle coś wyskoczy i zrobi bum? Jeśli tak samo jak my lubisz też gry i chciałbyś/chciałabyś znaleźć produkcję, która może Cię przestraszyć lub wprowadzić w nastrój grozy to przeczytaj nasze propozycje pod „Straszne gry”. Z okazji Halloween zrobiliśmy listę gier, które wywołały u nas lęk.
Resident Evil VII – Konrad
Umówmy się, seria Resident Evil od dawna nie jest już kojarzona ze strachem, a raczej z nieustannie rosnącym poziomem szaleństwa, rodzącym coraz to ciekawsze memy – od niesławnej walki z głazem, aż po simpowanie Lady Dimitrescu. Resident Evil VII: Biohazard wypada pośród tych wszystkim dziwactw dość niecodziennie, sprawiając wrażenie bycia jakąś anomalią w kontinuum czasowym.
Głównie dlatego, że to naprawdę dobry horror, straszący przede wszystkim gęstą jak smoła atmosferą. Wyskakujące znienacka “straszne mordy”, owszem, zdarzają się, ale ciarki na plecach wywoływane są właśnie przez klimat. Na ekranie nie musiało dziać się absolutnie nic, bym, przemierzając dom Bakerów, nieustannie czuł serce pod gardłem. Zwłaszcza że grałem wyłącznie w nocy i wyłącznie na słuchawkach.
The Suffering – Kamil
The Suffering nigdy nie było najstraszniejszą grą na rynku. Po osiemnastu latach od premiery najbardziej zapewne będzie tu straszyła oprawa graficzna, ale nie o samo przerażenie w tym tytule chodzi. To horror akcji, gdzie odważnie stawiamy czoła koszmarom, które są zaprojektowane na podstawie sposobów wykonywania kar śmierci.
Sam główny bohater też ma w rękawie pewnego asa, co bardzo przydaje się w ucieczce z opętanego więzienia. Pamiętam, że The Suffering miało świetny klimat, bardzo dobre audio jak na swoje czasy i wybitny design przeciwników. Myślę, że nawet teraz warto dać grze szansę. Tak dla odmiany, żeby poczuć, że i strachom można się postawić!
Dead by Daylight – Marek
Uwielbiam horrory w kontekście filmowym, dlatego też, gdy tylko zobaczyłem tę grę jeszcze we wczesnym dostępie, postanowiłem ją zakupić i nie pożałowałem. Jest to jeden z tych tytułów, który bazuje na asymetrycznej rozgrywce. – czyli 1 vs 4+. Gracze podzieleni są na 2 drużyny, o ile w przypadku solowego mordercy można powiedzieć o drużynie. Ocaleni muszą przeżyć i wydostać się z mapy, ale żeby nie było to takie łatwe, to zanim otworzą się bramy, gracze muszą włączyć agregatory z prądem.
Tutaj dochodzi kolejny element stresu, jakim są przemyślane QTE. W razie pomyłki, nie dość, że pasek progresu zostanie nieco zmniejszony, to morderca na nas polujący będzie wiedział, gdzie się w danym momencie znajdowaliśmy. Gra sprawia masę frajdy zarówno po stronie ocalałych, jak i mordercy, a klimatyczne lokacje pozwalają odczuć grozę znaną z horrorów ubiegłego tysiąclecia.
Until Dawn – Paweł
Chwilę zajęło mi zdecydowanie, o czym napisać. Nie chciałem wybrać żadnego klasyka, bo grałem w nie tak dawno, że niewiele pamiętam. Lubię natomiast gry Davida Cage’a, a że Until Dawn działa na podobnych schematach postanowiłem skupić się właśnie na produkcji Supermassive Games.
Nie należę do ludzi zamykających oczy na horrorach. Ciężko jest się przestraszyć czegoś, co jest fikcją. Nie zmienia to jednak faktu, że nigdy nie pogardzę dobrym filmem grozy. Właśnie w ten sposób odbieram Until Dawn. Jest jednak jedna diametralna różnica pomiędzy oglądaniem czegoś na ekranie a braniem w tym udziału. W trakcie mojej przygody z tym tytułem zżyłem się z postaciami, którymi kierowałem i to właśnie dlatego czułem strach. Strach o to, że ktoś zginie. Strach o to, że dokonam złego wyboru. Wiem, że nie każdy się ze mną zgodzi, ale dla mnie było to świetne przeżycie. Jest to też jedna z niewielu gier, podczas których moja żona wpatrywała się w ekran telewizora jak zaczarowana. Ściskając poduszkę, co chwila krzyczała „Uważaj!” albo „Nie idź tam!”.
Jeżeli szukacie czegoś, w co można wspólnie zagrać w Halloweenowy wieczór to uważam, że Until Dawn będzie świetnym wyborem. Miłym dodatkiem jest pełna polska wersja językowa oraz nie za wysoka cena. Na koniec życzę Wam strasznego Halloween i pamiętajcie, aby się nie rozdzielać. To się zawsze źle kończy.
P.T. – Artur
Koncepcja Silent Hilla w wydaniu Konami i Hideo Kojimy zamknięta w wersji demonstracyjnej pod PS4. Obecnie całkowicie niedostępna, aczkolwiek podobno udało się zrekonstruować tytuł pod PC. Kto by pomyślał, że demo tego projektu tak mocno na mnie wpłynie. Żadna inna gra nie wywołała u mnie takich ciarek i lęków. Każdy krok, każdy dźwięk, każdy krzyk wywoływały ogromne wrażenie na odbiorcy. Nawet trochę ciężko to opisać, bo to dziesiątki małych elementów współpracujących idealnie ze sobą niczym trybiki zegarka odpowiadały za “niesamowitość” dzieła.
Niestety, nie doczekałem się pełnej wersji, a wszystkie inne studia, które chciały powielić koncepcję P.T. poległy. W końcu otrzymaliśmy jedynie skrawek tego, co miała oferować ukończona gra, więc ciężko przewidzieć, co twórcy dla nas szykowali. Pewnie nigdy się tego nie dowiemy. To był również powód porażek zespołów, które myślały, że wystarczy zrobić coś podobnego, aby zachwycić świat. Rzeczywistość pokazała, że to nie takie proste. Nie wiem, ile w tym wszystkim zasługi Kojimy, ale jeśli dzięki niemu twór ten był tak unikalny, to niech kiedyś dostarczy nam własny horror.
W końcu zarys tego, co chciał puścić świat pewnie nadal ma. Wydaje mi się jednak, że nigdy do tego nie dojdzie. Nowe produkcje spod szyldu jego firmy nie jawią się na coś przerażającego, chociaż niewiele o nich wiemy. Pan Hideo stawia teraz na nieco inną formułę i ciężko go winić. Mnie pozostanie demo, zamykające gracza w domu i wywołujące takie emocje, o których nigdy nie zapomnę. Liczę jednak, że ktoś będzie bliski dokonania tego, co przekazywało P.T. Idealny przykład pod nasze „Straszne gry”.
Phasmophobia – Jakub (Spiri)
Wcielamy się w grupę śmiałków i razem z kompanami musimy przeprowadzić śledztwo w nawiedzonym domu. Tytuł nastawiony jest na współpracę i nieraz zdarzyło mi się wystraszyć.
Do naszej dyspozycji zostają oddane specjalistyczne gadżety, a i rodzajów duchów jest masa do wykrycia i każdy ma swoje specyficzne zachowania. Dodatkowo cały czas musimy dbać o swoje zdrowie psychiczne, bo inaczej duch nas szybciej dopadnie.
Tytuł niesamowicie wciąga i cały czas towarzy nam niepokój, pomimo obecności innych graczy. Ciągła komunikacja jest tutaj kluczowa. Jeśli brakuje nam wyzwania czy dreszczyku emocji to sami możemy stworzyć poziom trudności, a twórcy cały czas dbają o nowe aktualizacje. Warto dać szansę, szczególnie jeśli macie kilku znajomych, których takie klimaty interesują.
Straszne gry – Epilog
To są nasze typy na ciemną, Halloweenową zimną noc. Masz jakieś swoje ulubione gry z tego gatunku? Podziel się z nami swoimi doświadczeniami.
PS. Na GOG trwa obecnie promocja z okazji tego „strasznego” święta, gdzie macie wiele pozycji w świetnych cenach! Kliknijcie w banner i sprawdźcie, czy znajdziecie coś dla siebie.