Nie powiem, oczekiwania względem tego rozszerzenia miałem całkiem spore. Zwłaszcza że zeszłoroczny dodatek Necrom, którego zakończony pewnym cliffhangerem wątek jest kontynuowany w Gold Road, wypadał pod względem historii i estetyki wyjątkowo dobrze, pozwalając mi na odzyskanie wiary w narracyjne zdolności ZeniMaxu po fatalnym Blackwood oraz tylko niezłym High Isle. Najnowsze rozszerzenie wprowadza też do kanonu Ithelię, pierwszego (a raczej pierwszą) nowego Daedrycznego Księcia od czasu dodatku Shivering Isles do Obliviona. Powiedzieć, że nie mogłem się doczekać, to nic nie powiedzieć.
Ithelia i przyjaciele
Niezmiernie rad jestem zatem, mogąc oznajmić, że bynajmniej się nie zawiodłem, ba, główny wątek Gold Road wyjątkowo przypadł mi do gustu. Przede wszystkim jest to wielowątkowa opowieść, łącząca w sobie kontynuację opowieści poszukującego własnych wspomnień Torversada z Necroma, który w otwarciu doprowadza do uwolnienia Ithelii z jej wiecznego więzienia, a także historia bosmerskiej organizacji Recollection, która przemocą i ku niezadowoleniu większości ich krajan próbuje odzyskać władane przez nich niegdyś West Weald z rąk Cesarstwa. Wraz z postępem obie te opowieści zgrabnie zazębiają się coraz mocniej, nie stroniąc przy tym od kilku zwrotów akcji.
Lekkim zawodem jest natomiast sama Ithelia, która – w moim odczuciu – nie osiąga pełni swojego potencjału. Miałem bowiem nadzieję, że jej wątek zostanie poprowadzony w zupełnie innym kierunku, na co wskazywała pierwsza połowa dodatku, w której twórcy w dość odświeżający sposób zmusili nas do współpracy z nią, zamiast do sztampowej i typowej dla większości antagonistów w The Elder Scrolls Online dążenia do ubicia złej daedry. Niemniej wątek finalnie wypada satysfakcjonująco, niekiedy kąpiąc się w odcieniach szarości. Żal jedynie, że sam finał ponownie okazuje się cliffhangerem, a by poznać ostateczne zakończenie tej historii, należy przejść epilog, odblokowywany jeżeli uprzednio ukończyliśmy kampanie Necrom i Gold Road. Jeżeli zatem swoją przygodę zaczynacie od najnowszego dodatku, miejcie to na uwadze, choć z drugiej strony to jak rozpoczynanie czytania Wiedźmina od „Czasu pogardy”.
Ozłocone winnice
West Weald natomiast, czyli region, w którym toczy się akcja dodatku, jest absolutnie przepięknym i zaskakująco różnorodnym miejscem. Oczarowuje (zwłaszcza w połączeniu z przepiękną muzyką) przede wszystkim Skingrad – jego stolica – oraz jej najbliższe otoczenie, pełne skąpanych w dosłownie złotym słońcu winnic i pól uprawnych. Te zaś okalają pasy spalonej ziemi i zniszczonych fortec, których znaczenie poznacie w trakcie fabuły, a za nimi odnajdziecie z kolei liczne pagórki i imponujące swoimi rozmiarami lasy, pośród których swoje wioski założyli Bosmerowie. O ile zazwyczaj nowe krainy w The Elder Scrolls Online mogą sprawiać wrażenie monotematycznych (ekhem, Blackwood), tak w tym przypadku niemalże każdy skrawek jest w stanie czymś zaskoczyć, a przecież nie wspomniałem nawet o dungeonach, Ayleidzkich ruinach i wymiarze Mirrormoor, którego motywem przewodnim są strzaskane lustra.
Klasycznie mapa usiana jest pobocznymi zadaniami i aktywnościami. Opcjonalne questy nie boją bawić się konwencją, więc poza klasycznym ciachaniem przeciwników znalazło się również miejsce dla bardziej przegadanych misji, jak chociażby kryminalne śledztwo z Mizzikiem Thunderbootsem u boku czy próba pomocy zakochanej parze w ucieczce z domu, w którym ich związek nie jest akceptowany. Nie zabrakło też nowego triala dla dwunastu osób w postaci Lucent Citadel, czterech world eventów Mirrormoor Mosaic, a także klasyki takiej, jak dodatkowi bossowie, areny, dwa domy do kupienia, sześć nowych zestawów uzbrojenia do skompletowania i wiele innych.
Przepisywanie umiejętności
Gold Road wprowadza również całkiem spore zmiany mechaniczne za sprawą Scribingu, będącego czymś rodzaju personalizowania umiejętności postaci za sprawą specjalnych grymuarów. Te pozyskiwać możemy między innymi z zadań lub wykonać je samemu, o ile mamy potrzebne zwoje (scripts) skupienia (focus), sygnatury (signature) i afiksu (affix), a także specjalny tusz (Luminous Ink). Łącznie możemy uzyskać ponad 4000 kombinacji, co daje spore pole do popisu pod kątem personalizacji postaci. Jest tu nieco więcej niuansu i może brzmieć to wszystko dość skomplikowanie, ale na szczęście w samej grze uwzględniono dodatkowy i całkiem długi wątek fabularny, który przeprowadzi Was przez tajniki tej mechaniki, stopniowo odkrywając wszystkie jej karty.
Bogowie pośród nas
Zważywszy, że pod względem rozszerzeń ZeniMax Online Studios nie może pochwalić się trzymaniem równego poziomu, miałem pomimo oczekiwań pewne obawy, czy Gold Road nie okaże się niewypałem na miarę Blackwood. Na szczęście studio tym razem dowiozło, zamykając rozpoczętą przez Necrom linię fabularną Secrets of Apocrypha w naprawdę dobrym stylu. Rozszerzenie oferuje bowiem przede wszystkim ciekawą historię, przepiękną nową krainę, a także świeżą mechanikę z olbrzymim potencjałem. Jeżeli podobał się Wam zatem Necrom, to zdecydowanie warto po Gold Road sięgnąć.
Jeżeli nadal nie jesteście przekonani, to koniecznie przesłuchajcie recenzję The Elder Scrolls Online: Gold Road w TrójKast #070 – Stary wychodzi z wody.
Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), naszym Discordzie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.