The Elder Scrolls Online: Necrom – recenzja (PS5). Zielono mi

Gra dostępna na:
PC
PS4
PS5
XONE
XSX
Necrom - grafika główna

Chwilę po postawieniu pierwszych kroków na półwyspie Telvanni możecie poczuć dziwne deja vu. Przecież kiedyś już tu byliście. Wszystko wydaje się tak bardzo znajome. Brunatna paleta barw, pełne kamiennych wzgórz i bagien krajobrazy, a przede wszystkim gigantyczne grzyby, rzucające przy pomocy swoich potężnych kapeluszów cień na krzątających się w okolicy Dunmerów. Nie, nie wsiedliście na zły statek i wcale nie trafiliście przypadkiem do Morrowindu. The Elder Scrolls Online: Necrom zabiera nas bowiem w podróż na położony w jego sąsiedztwie półwysep Telvanni, gdzie w tytułowej stolicy rozpoczniemy swoją służbę Hermaeusowi Morze.

Kelner, w moim TESO jest Lovecraft!

Ten wybitnie lovecraftowski twór – bo składający się głównie z macek i oczu – możecie kojarzyć z kilku poprzednich odsłon serii. To daedrycznych książę wiedzy i pamięci, który znalazł się obecnie w dość dziwnym położeniu – zapomniał. Co gorsza, nie wie, o czym zapomniał, a jedyną możliwością, by rozwiązać ten problem, jest zwrócenie się do nas, wybrańca przeznaczenia. Oczywiście, jako że mamy tu do czynienia The Elder Scrolls, należy się spodziewać zagrażającego istnieniu wszechświata spisku boskich istot. Na szczęście w przypadku dodatku Necrom zostało to poprowadzone zgrabnie i intrygująco, więc grając, faktycznie chcemy rozwikłać tę zagadkę. Należy przy tym jednak pamiętać, że jest to dopiero pierwszy rozdział większej historii, która kontynuowana będzie w kolejnych rozszerzeniach, więc zakończenie okazuje się średnio satysfakcjonujące.

Necrom - hermaus mora
Kinda hot, not gonna lie…

Necrom to jednak nie tylko sam półwysep Telvanni. Całe szczęście, bo choć okolica ta jest śliczna i pełna ciekawych lokacji (ot, choćby wioska magów na zachodzie), ale po ograniu Morrowinda, czyli pierwszego dużego rozszerzenia, okazuje się w wielu miejscach dość wtórna. Z odsieczą przychodzi Apocrypha, czyli kolejna sporej wielkości mapa jednej z krain Oblivionu. Miejsce to z pewnością ukontentuje fanów lovecraftowskich klimatów, bo jest to świat wymykający się w wielu miejscach rozumieniu zwykłego śmiertelnika. Pełno tu przypominających skamieniałe macki lub żądła strzelistych struktur, słońce oblewa wszystko onirycznie zielonym światłem, a większość zadań tu dostępnych porusza dość abstrakcyjne koncepty (fizyczny handel sekretami, co by daleko nie szukać).

Przed wyruszeniem w drogę…

Jeżeli ukończycie już główny wątek, to nadal będziecie mieli sporo rzeczy do roboty. Klasycznie, do gry zawitało mnóstwo zadań pobocznych, które wynagrodzą nas nie tylko pieniążkiem, doświadczeniem i nowym przedmiotem do kolekcji, ale również pozwolą zrekrutować dwóch towarzyszy – Azandara Al-Cybiadesa oraz argonianina imieniem Sharp-As-Night. Zabraknąć nie mogło też rajdu dla 12 graczy, Sanity’s Edge, zabierającego gracza do wnętrza umysłu jednego z rekrutów Gildii Magów. Rozsiane na obu mapach portale zabiorą Was z kolei do specjalnej instancji, The Bastion Nymic, pełniącej funkcję nowego world eventu.

Horcruxy, ale “hor” jest nieme

Wieloletnich fanów z pewnością ucieszy też fakt, że po raz pierwszy od przygody w Elsweyr do The Elder Scrolls Online wprowadzoną nową klasę. The Arcanist, bo tak się nazywa, oferuje przede wszystkim trzy unikalne drzewka zdolności, skupiające się kolejno na umiejętnościach ofensywnych, defensywnych i wspomagających. Co ciekawe, korzysta on również z zupełnie nowej mechaniki ochrzczonej „The Crux System”. System powinien zmotywować graczy do rozsądnego dobierania umiejętności. Tytułowe cruxy to specjalne punkty, generowane przez konkretne zdolności, a konsumowane przez inne. Ich zużycie nie tylko napełnia pasek Ultimate, ale daje również bonusy do obrażeń krytycznych lub leczenia.

Zielono mi

Grający innymi klasami muszą niestety obejść się smakiem, ale nawet i bez tego w The Elder Scrolls Online: Necrom jest sporo do roboty. W moim przypadku było to przede wszystkim śledzenie historii, głównie dla której odpalam TESO. Jeżeli jednak to dla Was aspekt gry zupełnie pomijalny, bo wolicie wpaść na serwer na kilkanaście minut i ubić dzika bądź dwa, to wspomniany wcześniej rajd i world event zapewnią Wam sporo dobrej zabawy. Osobiście żałuję jedynie, że odczuwalnie jest to dopiero wstęp do większej historii, przez co zwieńczenie dodatku pozostawia poczucie niedosytu.

Jeżeli nadal nie jesteście przekonani, koniecznie posłuchajcie recenzji The Elder Scrolls Online: Necrom w TrójKast #046 – Strzykwa ft. Yohokaru.

Za dostarczenie gry do recenzji dziękujemy firmie Bethesda Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.
Scroll to top