Dowiedziawszy się o premierze Overboard!, od razu poczułam, że muszę zagrać w ten tytuł. A to przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze, za grę odpowiada brytyjskie studio Inkle, które swego czasu zaserwowało mi wspaniałą przygodę za sprawą 80 Days, czyli wirtualnej adaptacji słynnej powieści spod pióra Juliusza Verne’a. Po drugie, Overboard! zalicza się – pod kątem fabularnym – do kryminałów, a zatem bardzo lubianych przeze mnie historii. Co więcej, twórcy tej produkcji opowiadają o zbrodni nie dość, że w ciekawy, to na dodatek, niesztampowy sposób.
Kryminalne opowieści, na czele z klasyczną literaturą tego typu, do jakiej gra nawiązuje choćby poprzez osadzenie akcji w latach 30. XX w., koncentrują się zazwyczaj na detektywistycznym śledztwie, mającym wytropić sprawcę danego przestępstwa. Natomiast Overboard! przerzuca odbiorcę do przeciwnego obozu i pozwala wskoczyć w buty morderczyni. Oto bowiem Veronica Villensey, która jest główną bohaterką produkcji, wyrusza z mężem Malcolmem w podróż statkiem do Nowego Jorku. Pomiędzy małżonkami nie układa się najlepiej, w czym ponoć spory udział kłopotów natury finansowej. Stąd protagonistka postanawia podczas rejsu drastycznie rozwiązać problem z życiowym partnerem, wypychając go za burtę. Tyle że w efekcie przysparza sobie nowych komplikacji.
Nie daj się złapać!
Jak się okazuje, pani Villensey nie przemyślała dokładnie swojego zbrodniczego planu. Nasza w tym głowa, by wszystko naprostować, nim statek dobije do brzegu. Bo dopuściwszy się morderstwa, trzeba jeszcze zadbać o to, by usunięcie małżonka uszło kobiecie na sucho. O ile oczywiście chcemy umknąć wymiarowi sprawiedliwości. Nie powinniśmy mieć oporów przed próbami uniknięcia kary, zwłaszcza że deweloperzy z powodzeniem motywują do podjęcia odpowiednich starań. I to nie tylko poprzez postawienie przed graczem stosownego zadania głównego, lecz także poprzez udaną kreację pierwszoplanowej bohaterki. Niewiasty przebiegłej i zdolnej zabić, ale jednocześnie obdarzonej filuternym wdziękiem, dzięki któremu człowiek przekornie jej kibicuje.
Pozostałe postacie też zresztą zostały sprawnie nakreślone. Co prawda nie ma ich dużo, lecz dostajemy zróżnicowane grono, np. przystojnego dowódcę statku Andersa czy nad wyraz negatywnie nastawioną do Veroniki Clarissę. I jak już napomknęłam, przedstawiona historia wzbudza pozytywne odczucia również pod względem całokształtu. Scenariusz Overboard! faktycznie potrafi zaangażować, a do tego odznacza się dowcipną lekkością, mimo że traktuje o zbrodni. Przypominam także o swoistym ukłonie w stronę klasycznych kryminałów, będącym kolejnym plusem. Owszem, omawiany tytuł odwraca tradycyjną, detektywistyczną konwencję, ale jak najbardziej zawiera znane z niej akcenty, których zgrabnym zwieńczeniem jest końcowa scena z ostatecznym wyjaśnieniem zagadki w obeności kluczowych bohaterów. To przecież zabieg, który nierzadko stosowała sama Agatha Christie.
Gameplay w służbie narracji i tykającego zegara
Co istotne, narracyjne aspekty pozostają tu w ścisłym związku z rozgrywką, której nadano kształt visual novel z przygodówkowymi pierwiastkami. Po dostępnym środowisku wędrujemy wskazując poszczególne obszary na ekranie z przekrojem łodzi. By zaś odsunąć od siebie podejrzenia we wiadomej materii, musimy rozmawiać ze współpasażerami i załogą, którzy przemieszczają się po pokładzie według swojego harmonogramu. Oprócz tego, zrobimy niekiedy użytek ze znalezionych gdzieniegdzie przedmiotów, na co gra zezwoli w konkretnych momentach. Wszystko to sprowadza się do ciągłego podejmowania rozmaitych decyzji, które rzutują na zachowanie innych i finał tej kryminalnej wycieczki. Wrobić kogoś w swój niecny czyn? Wmówić komuś, że potencjalny dowód wcale takim nie jest? To jedynie przykłady, bo przewidzianych przez Inkle możliwości mamy znacznie więcej.
Generalnie mechanika przywodzi na myśl wymienione we wstępie 80 Days, aczkolwiek nie mamy do czynienia z kalką tamtego projektu. W każdym razie, obie produkcje kładą silny nacisk na upływ czasu. Co do przygód Veroniki, wszelkie czynności, nawet kwestie dialogowe, powodują przesuwanie się wskazówek zegara, według którego protagonistka ma 8 godzin do końca rejsu. Czuć więc mobilizującą presję w takim sensie, że trzeba sprężyć się przed dotarciem do portu i dokonać skrupulatnej selekcji w obrębie lokacji oraz interakcji. Słowem, mamy świadomość, że możemy nie zajrzeć w każde miejsce i nie przeprowadzić wszystkich konwersacji. Powinniśmy wobec tego zrobić, co się da, by nie trafić za kratki. A najlepiej zgarnąć jeszcze przy okazji polisę na życie po świętej pamięci mężulku, by nasza wdówka nie klepała potem biedy.
Powtórki z profitami
Z jednej strony, Overboard! jest mniejszą grą niż 80 Days. Veronica nie odbywa wszak podróży dookoła świata ani nie korzysta z większej liczby środków transportu. Na dokładkę, pierwsze podejście do perypetii pani Villensey to kwestia co najwyżej około 40 minut, a i dużo szybciej można uwinąć się z pojedynczym zaliczeniem produkcji. Jednakże z drugiej strony, siła owego tytułu niewątpliwie tkwi w ponownym jego przechodzeniu. Mianowicie gra stawia na krótkie, lecz intensywne i bogate doświadczenia, a ponadto zachęca swoją strukturą do ich powtarzania, umożliwiając poznawanie kolejnych niuansów fabularnych. Podkreślić też należy, iż odkrywanie rozmaitych informacji, włącznie z sekretami różnych osób, pomoże – co zrozumiałe – obmyślić przepis na sukces.
Konstrukcja gameplay’u sprzyja zatem wydłużeniu żywotności produkcji, mimo że istniało również ryzyko wpadnięcia w pułapkę nadmiernej powtarzalności. Na szczęście, brytyjski zespół deweloperski zdołał zminimalizować wrażenie monotonii. A dokonał tego poprzez implementację takich opcji jak np. przewijanie czytanego wcześniej tekstu, z uwzględnieniem partii zawierających uprzednio podejmowane wybory, czy podświetlanie na zielono naszych ostatnich decyzji. Poza tym, kolejne podejścia procentują dorzucaniem pomniejszych celów do specjalnej listy, która zwraca uwagę na szczególnie warte sprawdzenia rzeczy, pełniąc zarazem funkcję swego rodzaju drogowskazu przy następnych sesjach.
Wciągająca rozrywka w schludnym opakowaniu
Jeśli chodzi o oprawę wizualną, nie uświadczymy w tej niezależnej propozycji fajerwerków na miarę wysokobudżetowych hitów. Niemniej grafika 2D, choć skromna, nie ma się czego wstydzić. Jest estetycznie i kolorowo, a dodatkowy atut stanowią skojarzenia z komiksowym stylem, obejmującym m.in. chmurki dialogowe czy podział ekranu na specyficzne panele. Jak natomiast wypadają elementy udźwiękowienia? Wprawdzie angielski dubbing, skądinąd solidnej jakości, pojawia się wyłącznie w początkowej scence, lecz do naszych uszu dobiegają jeszcze za to odgłosy otoczenia (szum oceanu, pukanie do drzwi itp.) oraz klimatyczna muzyka, której słuchano we wziętej na warsztat epoce.
Podsumowując, Overboard! cieszy pomysłowością na więcej niż jednej płaszczyźnie. Jako kryminał retro, brata odwołania do tradycji gatunku z przewrotnie uroczą perspektywą czarnego charakteru, tym samym potwierdzając, że ekipie z Inkle nie brak narracyjnego drygu. Z kolei mechanika sprytnie łączy małą formę i mnogość wyborów, co skłania do ponownego odwiedzania statku oraz intensywnego kombinowania. Jeżeli dobrze znacie angielski, bo tylko w takim języku gra jest dostępna, możecie śmiało dać jej szansę.