Walka z Backlogiem — Kena: Bridge of Spirits

Kena Bridge of Spirits

Niewiele gier potrafi zauroczyć od pierwszej prezentacji. Wiele z nich wzbudza ciekawość enigmatycznym zwiastunem. Inne korzystają zaufania do marki, aby wzbudzić hype. Kena: Bridge of Spirits jednak postawiła na płynący z gry czar. Nieznana marka od nieznanego Ember Lab pojawiła się na jednym z pokazów i błyskawicznie wybiła się ponad inne gry. Wpłynął na ten fakt m.in. Pixarowy wygląd produkcji, małe stworki o wielkich oczach i oczywiście subtelna muzyka. Od razu wiedziałem, że to coś dla mnie. Początkowo czekałem na wydanie fizyczne Keny, później po prawie roku w folii, gra musiała poczekać na swoją kolej w backlogowej liście. Przez ten czas produkcją obrosła w kilka mitów. Skoro już jestem po zobaczeniu napisów końcowych możę opowiedzieć Wam o tym backlogowym doświadczeniu.

Kena: Bridge of Spirits jest przepiękną grą!

Zwykle staram się nie zaczynać od grafiki, ale spójrzcie na to! Obawiałem się, że zwiedzanie dżungli stanie się monotonne końcu jak długo można patrzeć na zielone krzaczki. Jednak wizualnie gra zrobiła na mnie wrażenie do samego końca. Mimo nie za dużego świata twórcy postarali się, aby każda ze ścieżek miała w sobie coś niepowtarzalnego. Zaglądając za każde drzewo staniemy na przepięknych klifach, znajdziemy opuszczone domy i malownicze łąki. Kena podczas przygody przemyka przez lasy rzadsze i te, które przez swoją gęstość stają się niemal klaustrofobiczne. W pewnym momencie gracz zwiedzi tereny górzyste i te zatopione w wodzie, a wszystko to przyozdobione dawną architekturą. Kraina, którą zwiedzamy, sprawia wrażenie pamiętać czasy starsze niż najbliższą tragedię fabularną. Oprócz opuszczonego miasta, będącym istnym HUBem, gracz zobaczy ogromne rozlatujące się kamienne budowle, opuszczone pracownie i wyryte w skałach świątynie.

Kena Bridge of Spirits piękna grafika panorama

Zdaje sobie sprawę, że może nie brzmieć to imponująco. W końcu wszyscy twórczy zawsze szukają urozmaicenia. Kena: Bridge of Spirits nie tylko pomysł, ale i też oszałamiające wykonanie. Obrany styl graficzny pozwala na wiele ustępstw, jednak odwiedzana dżungla sprawia wrażenie ogromnego magicznego lasu, a nie tylko zielonego tunelu do celu. Czułem się nieraz przytłumiony skalą otaczającej mnie malowniczej przestrzeni. Przez dodanie do całej zabawy elementu eksploracyjnego, chciałem zaglądać pod każdy kamień. Gra bardzo sprawnie ukrywa słodkie duszki i skrzynie. Pierwszy raz od dawna czułem autentyczna przyjemność z poszukiwań tych rzeczy. Nie było tylko odhaczanie znajdziek a relaksujące poszukiwania. Nawet jeśli biegałem w kółko.

Mały lecz treściwy świat w Keny

Odnoszę wrażenie, że moje odczucia w tej sprawie są tak pozytywne dzięki skali świata. Gra nie jest duża. I mówię to jako zaletę w czasach zbyt dużych światów w grach. Kena: Bridge of Spirits ma odgórnie zaprojektowane drogi dla gracza. Każda ścieżka to zestaw wyzwań i oczywiście możliwy sekret. Wszystko skrzętnie przygotowane, aby człowiek nie trzymał przez dwadzieścia minut jedynie wychylonego drążka. Z tego powodu eksploracja sprawia wrażenie nagrody samej w sobie. Nawet jeśli nie znajdywałem nic, miałem wrażenie, że zobaczyłem niecodzienny fragment świata Keny.

Farm

Choć dzięki zwartej mapie fabularne wydarzenia następują po sobie naturalnie, bez zbędnych dłużyzn dalej jest miejsce na powroty. Po prostu czuć postęp przygody. W Kena: Bridge of Spirits ratujemy krainę z toczącej jej zepsucia. W trakcie zabawy poznajemy duchy pamiętające tragedię i to z ich perspektywy poznajemy tajemnice baśniowego lasu. Choć Kena nigdy nie uderza w silniejsze nuty, a motywacje są przez większość gry pretekstowe, jest to całkowicie zgodne klimatem świata. Gra to w końcu baśń dla nowego pokolenia.

Porównania do innych gier

Twórcy sami mówią o swojej inspiracji starszymi grami z serii The Legend of Zelda. W mojej opinii Kena: Bridge of Spirits jest jednym z lepszych przykładów na to, jak się natchnąć innym działem. Wielu twórców przyznając się do inspiracji, po prostu zapożycza elementy gry. Do tego stopnia, że produkcje takie sprawiają wrażenie troszkę inną wersją tej samej produkcji. Kena nie jest Zeldą. Omawiany dziś tytuł na pokłady własnego uroku i – co ważniejsze – ogrom autorskiego charakteru. Gdzieniegdzie da się zauważyć cień myśli projektowej czy mechaniki z muzy twórców. Jest to jednak na tyle subtelne, że nieraz musiałem się zastanowić gdzie te inspiracje. W recenzji gry Pawła przewinęły się również inne skojarzenia. Tak, Kena: Bridge of Spirits na pewno może być powrotem do czasów zagrywania się w Sly’a Coopera, Ratcheta czy innych klasyków platformowych, ale na szczęście omawiana dziś produkcja stoi pewnie na własnych nogach.

Kena Bridge of Spirits gęsty las

W tym miejscu pojawia się czasem zestawienie walki w grze do Soulsów. Uspokajam w tym miejscu przerażonych. Łatwo odczuć, że poprzeczka trudności w Kenie jest ustawiana troszkę wyżej niż w przeciętnych grach. W związku z tym wiele osób naturalnie okrzyknęło grę Soulslikiem. Jest to w mojej opinii ogromne nadużycie. Mam wrażenie, że w walce najbardziej widać budżet produkcji. Przez to, że nie jest to największa gra, niedociągnięcia muszą wyjść tu i ówdzie. Walka sprawia wrażenie nieczytelnej i chaotycznej. Nie byłem w stanie wyczuć, czemu czasem zadaje większe obrażenia, niż się spodziewałem. Innym razem bywało wręcz odwrotnie. Do tego przeciwnicy nie oszczędzają protagonistki. Nie chcę posądzać twórców o specjalne podnoszenie poprzeczki, aby przedłużyć ogólny czas rozgrywki, ale takie myśli pojawiały się w mojej głowie.

Ogromnie chciałbym kontynuację Keny

Raz na jakiś czas przychodzi do graczy produkcja, która pozwala odpłynąć. Jest to zwykle gra mniejszej skali, a pod wieloma względami nie ustępuje wielkim tytułom. Taka właśnie jest Kena: Bridge of Spirtis. Gra potrafi nie tylko być miłą odskocznią, ale również wyzwaniem. Oczywiście, że poprawienie systemu walki teoretycznej kontynuacji tylko doda całości. Mimo nawet takich mankamentów gra jest wyjątkową przygodą i nawet mogłoby się wydawać wymęczony temat znajdziek, potrafiła zrobić przyjemniej. W przyszłości chętnie poznałbym lepiej samą protagonistkę, która nie miała miejsca na rozwinięcie charakterologicznych skrzydeł. Kena: Bridge of Spirits jest grą, której naprawdę niewiele brakuje. Jest to dowód na talent tego małego studia. Mam nadzieję, że nawet jeśli nie w sequelu, to zobaczmy się z tak doskonałą myślą projektową w następnej propozycji Ember Lab.

Gameplay

YouTube player
Targi E3 2021 - Podsumowanie Dariusz
Interesuję się szeroko rozumianą popkulturą, ale najbliżej serca zawsze były gry. Staram się grać w najnowsze tytuły oraz nadrabiać klasyki. Od zawsze chciałem dołożyć małą cegiełkę do historii tego medium, a prowokacja do dyskusji jest chyba jedną z ważniejszych w tej dziedzinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top