Gran Turismo 7 – recenzja (PS5). Może i podrdzewiały, ale za to jak jeździ!

Gran Turismo 7

Premierze Gran Turismo 7 towarzyszyło równie wiele zachwytów, co kontrowersji. Z jednej strony gracze zachwycali się wysokiej jakości wykonaniem i dopieszczonym modelem jazdy, z drugiej jednak trudno było nie zauważyć wielu trapiących ową produkcję problemów. Konieczność posiadania nieustannego połączenia z siecią i kosztowne mikrotransakcje wraz z mającym zachęcić do korzystania z nich, powolnym przypływem gotówki pozostawiły olbrzymią skazę na tym – wydawałoby się – diamencie. Od premiery minął już jednak niemalże rok, więc warto sprawdzić, czy cokolwiek się w tej materii zmieniło.

Powrót króla

Fani zmuszeni byli odczekać długie dziewięć lat, by ujrzeć kolejną, pełnoprawną odsłonę tej bezapelacyjnie kultowej już marki. Po drodze wprawdzie ukazał się pozbawiony trybu dla pojedynczego gracza eksperyment o podtytule Sport, lecz dla wielu – w tym i mnie – nie było to do końca TO Gran Turismo. Premiera Gran Turismo 7 była zatem świętem dla wyścigowej kasty w obozie PlayStation, choć nie tylko dla nich, bo tytuł ten powinien zainteresować również pozostałych entuzjastów simcade’ów, niekoniecznie utożsamiających się z kolorem niebieskim.

Gran Turismo 7
Garbus, zachód słońca, długa prosta – czegóż chcieć więcej?

Przyznam, że brakowało mi tego. Brakowało mi dopieszczonej gry wyścigowej, stworzonej z zamiarem celebrowania kultury motoryzacji. Wszystkie te Project CARSy i Asseto Corsy to świetne gry, ale nie mają niestety tego czegoś, co ma w sobie Gran Turismo 7. Ekipa z Polyphony Digital kocha motoryzację i czuć to w każdym elemencie ich gry – od realistycznego modelu jazdy i selekcji samochodów, przez specyficzne menu z masą opcji pokroju myjni, aż po takie drobnostki jak dobór muzyki, wywołującej poczucie, że właśnie obcujemy z czymś naprawdę niezwykłym.

Samochód dla każdego

Całość pozostaje przy tym otwarta dla nowych graczy, niebędących zapalonymi fanami samochodówek. Dla najbardziej wymagających pozostaje wcześniej wspomniane Project CARS, bo Gran Turismo 7 to simcade pełną gębą, przyjemnie łączący realizm z przystępnością. Zatem każdy, nawet najbardziej niedzielny gracz, będzie mógł bezproblemowo wskoczyć za kółko jednej z kilkuset bryk i popędzić ku zwycięstwu po najsłynniejszych torach wyścigowych z całego świata, ciesząc się przy tym przepiękną oprawą graficzną i płynnymi 60 klatkami na sekundę (lub trzydziestoma w trybie jakości).

Gran Turismo 7
Przysięgam, to tylko wygląda tak łatwo!

Do zabawy dość przystępnie wprowadza tryb GT Café. Jest to tutejszy odpowiednik kampanii, w którym na życzenie prowadzącego urokliwą kawiarenkę Luci kompletujemy kolejne zestawy aut. Możemy je oczywiście po prostu kupić, jeżeli posiadamy wystarczająco funduszy, ale zdecydowanie więcej frajdy sprawia wygrywanie ich po zdobyciu miejsca na podium specjalnie oznaczonych wyścigów. Luca zaznajamia nas w ten sposób z najciekawszymi samochodami w historii, jednocześnie przybliżając pokrótce ich historię i ewolucję. Osobiście wolałbym klasyczną kampanię z mistrzostwami, ale trudno mi odmówić GT Café pewnego uroku.

You need to be this tall to enter…

Należy w tym miejscu dodać, że zaliczenie przynajmniej kilku zleceń Luci jest absolutnie wymagane, by odblokować wszystkie dostępne w Gran Turismo 7 opcje. Jest to o tyle sensowne, że za takową barierą zamknięto moduł sieciowy, co ma – jak sądzę – sprawić, by nowy gracz zapoznał się na spokojnie z grą, nim ruszy do walki o pierwsze miejsce z innymi graczami. W efekcie rywalizujący sieciowo fani gry będą mogli spać spokojnie, nie martwiąc się, że w trakcie wyścigu jakiś zupełny świeżak zmiecie ich z toru, starając się wejść w zakręt bokiem. Niby może się to zdarzyć, ale już wewnętrzny system oceniający kulturę jazdy kierowców odsieje ziarno od plew.

Gran Turismo 7
Widoki na niektórych z około czterdziestu dostępnych w grze tras, potrafią zachwycić.

Osobiście nie jestem jednak fanem trybu sieciowego w Gran Tursimo 7. Wyraźnie czuć, że jest nastawiony na „profesjonalną” rozgrywkę. Jak najbardziej ma to sens, ale w efekcie gracze mojego pokroju, którzy chcą przejechać kilka szybkich rundek, mogą poczuć rodzącą się frustrację. Wyścigi nie są bowiem kreowane na bieżąco z puli chętnych graczy. Wręcz przeciwnie, to gracze zapisują się do startujących co dziesięć minut wyścigów.

W efekcie, jeżeli mamy pecha, będziemy musieli przesiedzieć cały ten czas w lobby, oczekując na koniec odliczania i rozpoczęcie zawodów. Na szczęście można w międzyczasie zaliczyć kilka okrążeń sesji kwalifikacyjnej, ale wciąż uważam, że to rozwiązanie, które sprawdza się w przypadku sezonowych mistrzostw, ale nie pojedynczych wyścigów. Jedyną opcją, by pojeździć w sieci bez czekania, są próby czasowe, ale w tym wypadku na torze będziemy tylko my.

https://www.youtube.com/watch?v=di8cysLL-TM&ab_channel=Pardner420
Tryb muzyczny to jeden z przyjemniejszych trybów rozgrywki. Szkoda, że potraktowano go po macoszemu.

Plac zabaw w Gran Turismo 7

Zdecydowanie lepiej bawiłem się zatem w licznych trybach dla pojedynczego gracza. Poza GT Café mogłem wykazać się w uczącej mniej lub bardziej zaawansowanych technik w szkole jazdy oraz spróbować swoich sił w specjalnych wyzwaniach – od zaliczenia pełnego okrążenia z pustym bakiem po kilkugodzinne wyścigi wytrzymałościowe. Wisienką na torcie są natomiast rajdy muzyczne, stawiające przed graczem zadanie przejechania jak największej odległości nim upłynie czas, odmierzany przez takty przygrywającej w tle muzyki. Świetny pomysł, więc strasznie boli mnie, że przez niemalże rok tryb ten nie doczekał się żadnych nowych utworów.

Nic nie stoi też na przeszkodzie, by wziąć udział w niezobowiązujących, pojedynczych zawodach, które zapewnią szybki zastrzyk gotówki. Zdecydowanie będzie Wam ona potrzebna, by odpowiednio ulepszyć swoje samochody, nie tylko zapewniając im tym samym większe szanse na wygraną, ale też adaptując je do wymagań konkretnych zawodów. Opcji tuningu jest przy tym całe multum, więc jeżeli tylko chcemy, możemy niemalże dowolnie dostosować swój wehikuł wedle własnego widzimisię. Dla pedantów pozostaje również myjnia i wymiana oleju, choć akurat bez tego można się bezproblemowo obejść.

Gran Turismo 7
Nie wie, co to ból ten, kto nigdy pod koniec ostatniego okrążenia wyścigu wytrzymałościowego nie wypadł z trasy.

Będzie kartą czy prepaidem?

Pieniądze przydadzą Wam się również, jeżeli zamarzy Wam się skompletowanie pełnej kolekcji ponad czterystu licencjonowanych aut – od kei carów, przez znane z ulic osobówki, aż po samochody rajdowe i bolidy. O ile bowiem mniej luksusowe bryki wyrwiemy w przystępnych cenach (zwłaszcza u dealera samochodów używanych), o tyle już sportowe cacuszka oraz motoryzacyjne legendy potrafią skutecznie w kilka sekund wyzerować stan konta.

Tu zrodziła się zresztą jedna z największych kontrowersji związanych z Gran Turismo 7 – mikrotransakcje. Zarobienie odpowiedniej ilości pieniędzy na pozyskanie wymarzonych samochodów wiąże się bowiem z wielogodzinnym grindem, o ile nie jesteśmy skłonni sięgnąć po portfel. Jednak nawet wtedy przelicznik złotówek na growe kredyty jest wyjątkowo niekorzystny, zważywszy, że pojedyncze auto może kosztować nawet 200 zł.

Najlepsze wyścigi? Cóż...
Jazda nocą jest równie przepiękna, co stresująca.

Problem ten niestety nadal istnieje, choć twórcy wprowadzili kilka zmian, by nieco go zniwelować. W pewnym stopniu dostosowano chociażby ceny nowych samochodów. Wprowadzono także nieobecną w momencie premiery opcję sprzedaży posiadanych pojazdów, co okaże się zbawienne, gdy w trakcie zabawy zabraknie nam funduszy na auto wymagane do wzięcia udziału w kolejnych zawodach. To już coś, ale wciąż uważam, że mikrotransakcje nie mają absolutnie żadnego miejsca w grach za pełną cenę.

Panie, ale ten silnik w Gran Turismo 7 jest zardzewiały!

Nie jestem też w stanie przymknąć oka na masę innych problemów, które Gran Turismo 7 posiada. Mam bowiem wrażenie, że seria ta od przynajmniej dwunastu lat stoi w miejscu, a jej najnowsza odsłona powiela te same błędy, które wcześniej popełnili jej poprzednicy. Fatalna, zawieszona za samochodem na sztywnym pręcie kamera męczy równie mocno, co w dość leciwym już Gran Turismo 5. Rywale wciąż nie wykazują żadnej woli wygranej, jadąc spokojnie gęsiego, tylko czekając, aż ich wyprzedzimy. Odgłosy uderzeń nadal przypominają zderzające się kartony, aczkolwiek nie aż tak mocno, jak dotychczas. Natomiast model zniszczeń to również w dalszym ciągu strefa marzeń. No cud, że wszystkie samochody mają wymodelowane kokpity!

Na całe szczęście dla twórców, są to wyłącznie skazy, które – choć wyraźne – w żadnym razie nie ujmują całości. Zwłaszcza że przez ostatni (prawie) rok pojawiło się kilka pomniejszych zmian, które skutecznie wpłynęły na komfort zabawy. Ot, chociażby w końcu pozwolono graczom na tuning samochodu z poziomu podglądu wyścigu, szczędząc nam tym samym konieczności przeklikiwania się przez wszystkie te piękne, acz boleśnie powolne menu. Jeżeli liczycie jednak, że będziecie też mogli pograć bez połączenia z siecią, to bardzo mi przykro – z tego akurat nie zrezygnowano.

Może i zardzewiały, ale za to jak jedzie!

Gran Turismo 7 w przeciągu tych kilku miesięcy od premiery zdecydowanie zmieniło się na lepsze, choć nie należy spodziewać się żadnych drastycznych zmian. Najbardziej kontrowersyjne elementy wciąż są pewnym utrapieniem, zresztą podobnie jak cała masa archaizmów. Trudno przy tym odmówić grze Polyphony Digital uroku – u podstaw Gran Turismo 7 jest bowiem naprawdę świetną grą wyścigową, a śmiem też wręcz twierdzić, że najlepszym simcade’em na obecną generację konsol.

Gameplay

https://youtu.be/FufLBUKhTWs

Za dostarczenie gry dziękujemy PlayStation Polska.
Udostępnienie kodu w żaden sposób nie wpłynęło na wydźwięk powyższej recenzji.

Gdzie kupić?


Avatar photo
Moim ulubionym kolorem jest zielony, ale akceptuję też niebieski i czerwony. Choć preferuję siedzenie na kanapie, nie wzgardzę nawet taboretem. Staram się bowiem nie ograniczać i grać we wszystko, na wszystkim. Pasję do grania z radością łączę ze swoją drugą miłością – pisaniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll to top